Będą przebadane, zakolczykowane, ale nie dostaną tak zwanych paszportów, czyli nie zostaną potraktowane jak zwierzęta na mięso. - Będą w systemie, ale nie będą mogły być ubite w celach konsumpcyjnych, nie będą mogły trafić do łańcucha żywieniowego - tłumaczył minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, pytany o losy zdziczałego stada krów z Deszczna w województwie lubuskim.
Stado z Deszczna liczy w tej chwili ponad 180 sztuk bydła. Może się ono jednak jeszcze powiększyć, ponieważ niektóre z krów mogą być w ciąży - przekazał w poniedziałek Główny Lekarz Weterynarii Bogdan Konopka.
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski poinformował, że do resortu zgłasza się coraz więcej właścicieli gospodarstw, którzy chcieliby przyjąć bezpańskie krowy po ich zbadaniu. Dodał, że najbardziej wiarygodną "ofertą" jest propozycja przyjęcia stada w Gospodarstwie Ekologicznym "Rezerwat Czarnocin".
Krowy z Deszczna "nie otrzymają paszportów"
Minister zastrzegł, że krowy zostaną zakolczykowane - czyli wpisane do ewidencji - ale nie otrzymają tak zwanych paszportów, dokumentów pozwalających ich ubój i późniejsze przetworzenie na żywność.
- Będą w systemie, ale nie będą mogły być ubite w celach konsumpcyjnych, nie będą mogły trafić do łańcucha żywieniowego - zaznaczył minister. Dodał, że wydaje mu się, że jest to ograniczenie, z którego do końca mogą nie zdawać sobie sprawy chcący przyjąć stado.
Przypomniał, że w sprawie stada z Deszczna rozmawiał między innymi z profesorem Andrzejem Elżanowskim, zoologiem i bioetykiem z Uniwersytetu Warszawskiego i członkiem Polskiego Towarzystwa Etycznego (PTE). - Po rozmowach podjęliśmy decyzje, które będą wykonywane przez inspekcję weterynaryjną, by przeprowadzić procedury w taki sposób, by to stado zostało uratowane i tak jak sobie organizacje ekologiczne życzą, mogło żyć do naturalnej śmierci - dodał.
Ardanowski poinformował, ze decyzja powiatowego lekarza weterynarii o wybiciu stada została uchylona. Teraz - jak zaznaczył - bydło musi zostać przebadane, a później trafić do nowego miejsca, gdzie krowy nie będą mogły mieć kontaktu z innymi zwierzętami.
- Takie działania w najbliższym czasie będą podejmowane, konkretnych dat nie wskażę, będzie to zależało od czynników pogodowych. Przy bardzo dużych upałach trzeba zaniechać przepędzania, transportu - wskazał.
180 sztuk bydła uratowano. Nie trafią do uboju
Krowy na razie przetrzymywane są w miejscowości Ciecierzyce w województwie lubuskim. Stado liczy około 180 sztuk. Od wielu lat krowy żyły na wolności i wypasały się na polach rolników. Są to zwierzęta niezarejestrowane i nie znajdowały się pod opieką weterynaryjną.
Pod koniec października ubiegłego roku powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim wydał decyzję, "na mocy której właściciel zwierząt został zobowiązany do zabicia 170 sztuk bydła". Ta decyzja została podtrzymana przez Głównego Lekarza Weterynarii. Po licznych protestach w sprawę ratowania krów z Deszczna włączyli się również politycy.
Ostatecznie z końcem maja bieżącego roku szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapewnił, że krowy nie trafią do uboju, lecz zostaną odizolowane w jednym z państwowych gospodarstw.
Autor: ads//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24