Protest rolników w Hrubieszowie został przedłużony. - Mają dużą dozę niepewności. Chcą sprawdzić, chcą zobaczyć karty na stole i zobaczyć, jak te zapowiedzi rządu będą wprowadzane w realnym wymiarze i realizowane - mówiła w TVN24 burmistrz Hrubieszowa Marta Majewska.
W Hrubieszowie (województwo lubelskie) protestują rolnicy. Domagają się przywrócenia ceł. Nie uspokajają ich zapowiedzi ministra rolnictwa, że transporty ukraińskiego zboża będą przejeżdżały przez Polskę tranzytem. Nie wierzą też w zapewnienia rządu, że do czasu tegorocznych żniw uda się wywieźć z Polski zboże, które dziś zalega w magazynach.
Burmistrz Hrubieszowa: rolnicy chcą sprawdzić zapowiedzi rządu
Gościem Agaty Adamek w "Jeden na jeden" w TVN24 była w piątek Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa. - Protesty rolników to też jest wyraz i potwierdzenie tego, że ten teren jest w trudnej sytuacji - mówiła.
Dodała, że "od samego początku przebiega pokojowo, nie ma sytuacji, które w jakikolwiek sposób zagrażałyby naszym mieszkańcom". - Ale trzeba też powiedzieć jasno, że protest destabilizuje tę część miasta, życie i pracę osób tu dojeżdżających. Niemniej sama idea pokazania problemu związanego z dotychczas nieuregulowanym wjazdem zbóż na teren Polski była absolutnie istotna - podkreśliła Majewska.
- Mieszkańcy Hrubieszowa i terenów przygranicznych mają grubą skórę i wielką cierpliwość wobec tej sytuacji. Mają też dużą dozę niepewności i stąd ten protest został przedłużony. Myślę, że wynika to z tego, że chcą sprawdzić, chcą zobaczyć karty na stole i zobaczyć, jak te zapowiedzi rządu będą wprowadzane w realnym wymiarze i realizowane - mówiła burmistrz.
Pytana, skąd bierze się niepewność rolników co do rządowych zapowiedzi, odparła: - To jest kwestia obserwacji tego, co się dzieje i rozmów z rolnikami. Dotarły do nas osoby nie tylko z województwa lubelskiego, ale z całej Polski.
"Bardzo źle, że te decyzje zapadły dopiero teraz"
Jak mówiła, "bardzo źle się zadziało, że te decyzje (w sprawie zboża z Ukrainy - red.) zapadły dopiero teraz". - Obserwowaliśmy to, sygnały od rolników były już wcześniej. Od 24 lutego ubiegłego roku byliśmy zajęci pomocą obywatelom Ukrainy, a te decyzje powinny zapaść dużo wcześniej - podkreśliła.
- Rozmawiam z rolnikami, wielu z nich wyłożyło poważne środki finansowe na nawozy, przetrzymali swoje zboża, wierząc w zapewnienia ówczesnego ministra rolnictwa o tym, że będą od nich odkupione. Zmagazynowali dziś i dzisiaj mają problem. Na razie są deklaracje o skupie, ale nie mają potwierdzenia w konkretach. A za kilka miesięcy nasze tereny rolnicze znowu ozłocą się zbożem. I to jest główny problem, o którym mówią rolnicy - powiedziała Majewska.
Burmistrz Hrubieszowa: Jest za mało silosów. Jesteśmy otwarci na rozmowę o budowie
- Mamy świadomość tego, o czym rząd mówi wprost, że liczba silosów budowanych na terenie kraju jest niewystarczająca. Są deklaracje, że zostaną one w odpowiednim czasie opróżnione, co pozwoli na zmagazynowanie i odkupienie części zboża, która zalega u rolników. Ale samorząd stwierdza, że ich liczba jest niewystarczająca i że konieczna jest budowa kolejnych - dodała burmistrz.
Zaznaczyła jednak, że "taka budowa wymaga czasu i to jest problem, który wymaga pilnej interwencji, pomocy i konkretnych programów".
- Zarówno miasto, jak i Skarb Państwa ma tu na terenie Hrubieszowa takie działki, które na to mogłyby być wykorzystane. Jesteśmy otwarci na rozmowę. Apeluję o to, jesteśmy jako samorząd gotowi, by na preferencyjnych warunkach współpracować ze Skarbem Państwa - zadeklarowała.
Podkreśliła, że "to nie jest kwestia tylko dzisiaj". - To jest też kwestia przyszłości i wsparcia tych terenów rolniczych w kolejnych latach. System funkcjonowania województwa lubelskiego nie przekształci się w inny. Ten teren nie będzie terenem przemysłowym, to typowo rolniczy teren - wskazywała burmistrz.
Majewska: Polski Ład spowodował u nas ubytek ponad siedmiu milionów złotych
Majewska była też pytana, jaki wpływ na budżet jej miasta miał Polski Ład. - To ubytek ponad siedmiu milionów, konkretny deficyt w naszym budżecie - odpowiedziała.
- Kwota rekompensaty, absolutnie w naszej ocenie za mała i niespełniająca naszych oczekiwań, to 2,8 miliona. Duża dysproporcja, takie są fakty i takie są liczby, co oczywiście wpływa na to, że musimy w tej trudnej sytuacji zaciągać nowe zobowiązania obligacyjne. Przed nami nowa perspektywa finansowa. Musimy mieć pieniądze na wkłady własne na przyszłe projekty, które chcemy realizować, nie możemy cofać się bardziej niż teraz, gdy straciliśmy na skutek sytuacji geopolitycznej - oceniła.
Źródło: TVN24