Polska zbiórka na drona Bayraktar dla ukraińskiej armii osiągnęła cel - zebrano 22,5 miliona złotych. - Serwery nam padły dzisiaj pięciokrotnie, dostaliśmy masę sygnałów, że kolejni ludzie chcą dołączyć do zbiórki - mówił w TVN24 inicjator zbiórki Sławomir Sierakowski. Tłumaczył też, co teraz stanie się z zebranymi pieniędzmi.
Publicysta Sławomir Sierakowski jest inicjatorem zbiórki pieniędzy na zakup bojowego drona Bayraktar dla armii ukraińskiej. W niedzielę cel został osiągnięty - zebrana kwota przekroczyła 22,5 miliona złotych.
Sierakowski był w niedzielę wieczorem gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. - Serwery nam padły dzisiaj pięciokrotnie, dostaliśmy masę sygnałów, że kolejni ludzie chcą dołączyć do zbiórki. A powód jest taki: to chyba jedyna okazja, by nie tylko w telewizji obejrzeć wojnę, ale żeby realnie pomóc Ukraińcom. Możemy wziąć udział w tej walce, wysyłając jak najlepszy sprzęt. Myślę, że dlatego 200 tysięcy Polaków się włączyło - powiedział.
Przekazał, że po zebraniu całej kwoty "teraz są dwa scenariusze" - Albo tak jak po zbiórce litewskiej i ukraińskiej firma Baykar zdecyduje się wspaniałomyślnie przekazać drona Ukrainie za darmo, a środki przeznaczyć na pomoc humanitarną. Albo środki przekazujemy na fundację czy instytucję, która w statucie ma zakup broni w Ukrainie. To może być fundacja przy prezydencie Zełenskim, albo po prostu narodowy bank Ukrainy, który prowadzi rachunek sił zbrojnych - wyjaśniał Sierakowski.
W takim wypadku "przesyłamy dedykowane środki na zakup drona, podpisujemy umowę i ta instytucja zobowiązuje się, że tego drona zakupi".
"Jesteśmy przygotowani na każdą drogę"
- Jesteśmy przygotowani na ten drugi scenariusz. Pierwszego nie możemy założyć, bo to jest dobra wola producenta. Możemy mieć pewne dobre nadzieje, ale jesteśmy przygotowani na każdą drogę - zapewniał Sierakowski.
Mówił, że "nie wiemy, jaka będzie decyzja firmy Baykar, ale wiemy, jaka była do tej pory praktyka i jakie były komunikaty". - A komunikaty były takie, jakby to była w pewnym sensie reguła. Baykar jest pod wrażeniem zbiórek społecznych, nie ukrywajmy, że to też dla nich wspaniała reklama - zauważył.
- Robię wszystko, co możliwe, żeby to jak najlepiej, transparentnie zostało zrealizowane. Zobaczymy. Dostajemy sygnały z frontu, że Ukraińcy są bardzo zadowoleni i naprawdę bardzo tej broni potrzebują - dodał publicysta.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24