Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chciałby wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej i złożył w tej sprawie formalny wniosek, ale nie jest do końca jasne, czy rząd Zjednoczonej Prawicy na to przystanie. Zdaniem polityków PiS żadna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Ministerstwo sprawiedliwości skierowało do minister rodziny, pracy i polityki społecznej wniosek o wypowiedzenie tak zwanej konwencji antyprzemocowej, nazywanej też konwencją stambulską. To dokument, który ma chronić przed wszelkimi formami przemocy i dyskryminacji. Konwencję podpisało do tej pory ponad 40 krajów.
- Ona zwraca uwagę na pewne aspekty, że przemoc wobec kobiet nie wynika tylko z alkoholizmu czy pewnych patologii, które są dobrze znane także naszym władzom, ale też wynika z problemów, które są związane ze stereotypowym postrzeganiem płci - mówi doktor Dorota Pudzianowska, prawniczka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Polska podpisała konwencję pod koniec 2012 roku, a ratyfikowała ją w 2015. Zdaniem polityków Solidarnej Polski przyjęcie konwencji było błędem. - Wprowadziliśmy do naszego systemu lewicowego, genderowego konia trojańskiego i najwyższy czas, żeby tę konwencję wypowiedzieć - mówi Marcin Romanowski z Solidarnej Polski.
Politycy Solidarnej Polski zgadzają się co do zasady, że prawo powinno chronić ofiary przemocy, ale według Zbigniewa Ziobry w zapisach konwencji jest za dużo o "ideologii". Ideologii, która kwestionuje rodzinę, małżeństwo, kulturę, tradycję, religię - przekonuje minister sprawiedliwości. - To jest uderzenie w rodzinę, w małżeństwo, a małżeństwo to kobieta i mężczyzna, a nie jakaś trzecia, czwarta czy piąta płeć - dodaje wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Rzecznik praw obywatelskich tłumaczy, że autorzy wniosku o wypowiedzenie konwencji błędnie interpretują jej zapisy. - Chodzi o to, że z konkretną płcią biologiczną wiążą się określone uwarunkowania życia w społeczeństwie i określone role, które są przypisane określonej płci - wyjaśnia Adam Bodnar.
Zdaniem autorów konwencji antyprzemocowej takie sformułowania mają służyć walce ze szkodliwymi stereotypami, przez które kobiety często padają ofiarą przemocy. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi jednak, że polskie prawo wystarczająco chroni kobiety. Z tym stwierdzeniem nie zgadza się między innymi Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet. - Mamy w tym obszarze dużo jeszcze do zrobienia - uważa.
- Nie mamy ciągle zmienionej definicji przestępstwa zgwałcenia, nie mamy przepisów dotyczących przemocy ekonomicznej - wymienia Nowakowska.
Długa, formalna procedura
Jeżeli chodzi o sam wniosek, to teraz minister rodziny będzie musiała zwrócić się z nim do Rady Ministrów. To sam początek drogi, bo pod hasłem "Polska wypowiada konwencję stambulską" kryje się długa, formalna procedura. - Żeby ją wypowiedzieć nie tylko jest potrzebny wniosek ze strony rządu, ale również aktywność parlamentu, który przyjmie ustawę o wypowiedzeniu konwencji. I dopiero wtedy taki wniosek trafia do prezydenta, który tę ustawę może podpisać - tłumaczy doktor Pudzianowska, prawniczka z HFPC.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro liczy w tej kwestii na lojalność kolegów ze Zjednoczonej Prawicy. - Jako koalicja przyjmowaliśmy ramy programowe, które nas łączą. I w ramach tych ram programowych był zapis z 2015 roku, który mówi, że nasz rząd podejmie działania zmierzające do wypowiedzenia konwencji stambulskiej - zwraca uwagę.
Pomysł polskich polityków zdążył już wywołać spore poruszenie za granicą. Do sprawy odniosła się między innymi sekretarz generalna Rady Europy Marija Pejcinovic Buric, która powiedziała, że wypowiedzenie konwencji przez Polskę byłoby "wielkim krokiem wstecz" dla całej Europy.
Źródło: TVN24