Zamieszanie w Sądzie Najwyższym. Wniosek krótko przed posiedzeniem

Zamieszanie w Sądzie Najwyższym w trakcie rozprawy o stwierdzeniu ważności wyborow
Zamieszanie w Sądzie Najwyższym w trakcie rozprawy o stwierdzeniu ważności wyborów prezydenckich
Źródło: TVN24
Podczas posiedzenia w Sądzie Najwyższym głos zabrał jeden z mężczyzn, który chciał się dowiedzieć, czy do sędziów dotarł złożony przez niego wniosek. Na sali zapanowało zamieszanie. Znamy treść wniosku, o którym była mowa.

W trakcie wtorkowego posiedzenia nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w sprawie stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich nieoczekiwanie głos zabrał jeden z przebywających na sali mężczyzn.

Prezes izby Krzysztof Wiak przerwał mu i powiedział, że "przed chwilą pan prokurator generalny odczytał, kto uczestniczy w postępowaniu i pan nie jest uczestnikiem tego postępowania". Mężczyzna z kolei stwierdził, że o godzinie 11.30 złożył wniosek do SN i chce uzyskać informację, czy sąd otrzymał z biura podawczego jego wniosek.

Krzysztof Wiak poprosił go o zajęcie miejsca i przekazał, że tej informacji udzieli Sąd Najwyższy. Do mężczyzny podeszli dwaj funkcjonariusze policji, po czym ten usiadł. Kiedy mężczyzna dalej próbował otrzymać odpowiedź, Wiak podkreślił, że "uzyska taką informację w stosownym trybie".

O co poszło w Sądzie Najwyższym? "Mój protest wyborczy nie został rozpatrzony

Mężczyzna zawnioskował m.in. o wyłączenie z orzekania 15 sędziów izby. We wniosku napisał, że robi to, "działając na podstawie art. 76 kpc oraz mając realny interes prawny w fakcie, że w świetle obowiązujących przepisów mój protest wyborczy nie został rozpatrzony".

Argumentując, zaznaczył, że wymienieni sędziowie "zostali powołani w wadliwej prawnie procedurze oraz w świetle wyroków TSUE, Trybunału Praw Człowieka oraz Sądu Najwyższego nie mają atrybutów sędziowskich w postaci bezstronności, niezawisłości oraz mają interes prawny i polityczny, aby orzekać na korzyść kandydata powiązanego z partią Prawo i Sprawiedliwość".

We wniosku zwrócił się także o wyłączenie Krzysztofa Wiaka. "Z uwagi na powyższe argumenty oraz wypowiedzi medialne, które świadczyły, iż przed zapoznaniem się z aktami protestów wyborczych Krzysztof Wiak wydał opinię, która narusza porządek prawny i świadczy o politycznym zaangażowaniu" - czytamy.

Wskazał także na "bezwzględne wady postępowań wobec braku rozpoznania protestów wyborczych". Argumentem za tym świadczącym ma być fakt, że izba "w świetle prawa oraz orzeczeń TSUE, Trybunału Praw Człowieka oraz Sądu Najwyższego nie jest sądem, co potwierdza tezę, iż żaden z protestów nie został rozpoznany".

Czytaj także: