- Wydarzenia takie jak np. ostatni zamach w Paryżu są przez nas analizowane pod kątem zagrożenia bezpieczeństwa kraju i naszych obywateli. Na bieżąco konsultujemy nasze dane z zagranicznymi partnerami - mówi płk Zbigniew Muszyński, szef Centrum Antyterrorystycznego ABW. W rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl Maciejem Dudą wyjaśnia, kim są "solo terroryści" i czy zagrażają Polsce.
Maciej Duda: Czy rzeczywiście pięciu Polaków walczy po stronie ISIS?
Płk Zbigniew Muszyński, szef Centrum Antyterrorystycznego ABW: - ABW, tak samo jak służby partnerskie krajów, których dotyka ten problemem, używa w oficjalnym przekazie danych szacunkowych. My na tę chwilę mówimy o kilku osobach.
Czy w ciągu ostatniej dekady ABW zapobiegła zamachom terrorystycznym w Polsce?
- Było wiele spraw. Na szczęście nie było konieczności, aby informować o nich opinię publiczną. Służby zadziałały jak należy, używając środków przewidzianych przez polskie prawo na takie sytuacje. Proszę pamiętać, że najbardziej znane ataki w Europie miały miejsce w Madrycie, Londynie, a obecnie w Paryżu. Czy można powiedzieć, że w pozostałych państwach Unii Europejskiej nigdy nie było ryzyka wystąpienia tego typu zagrożenia? Były, ale od tego są służby, by takie zagrożenia niwelować.
Czy nie budzi Pana obaw, że terroryści w Paryżu nie dokonali klasycznego zamachu przeciwko przypadkowym ofiarom, lecz po prostu egzekucji konkretnych osób? Czy to nie jest nowa, niebezpieczniejsza forma działań terrorystów?
- Nie widzę tutaj niczego nowego. Z reguły wyznaczony jest konkretny cel, czasami symboliczny. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Paryżu.
Co to znaczy termin "Dar al-Harb", używany często przez islamskich fundamentalistów?
- Od samego początku islam zakładał istnienie dwóch domów: pokoju i wojny. Pierwszy, Dar al-Islam, obejmował obszary, gdzie panowała ta religia. Pozostałe miejsca to Dar al-Harb, czyli teren wojny.
Czy dla muzułmańskich terrorystów Polska jest terenem wojny?
- Według tych pierwotnych założeń z pierwszej połowy VII w. tak należałoby to interpretować. Nie oznacza to jednak, że współcześni wyznawcy Mahometa w ten sposób myślą. Taka interpretację wykorzystuje do swoich celów tylko wąskie grono radykałów.
Czy nie obawia się Pan działalności w Polsce "samotnych wilków" czerpiących z internetu wiedzę o tym, jak zabijać ludzi? Monitorujecie pod tym kątem internet?
- Polskie służby wykorzystują wszelkie dostępne im narzędzia pracy, w jakie wyposażył je ustawodawca. Nie ma kraju na świecie, który nie obawia się tzw. samotnych wilków. Ja wolę mówić o "solo terrorystach". Trudno zrozumieć, że opisując tych przestępców, używamy tak romantycznych określeń.
Jaka jest skala przejść Polaków na islam? Czy stają się radykałami islamskimi?
- Jest jeden bardzo znany przykład - to Christian Ganczarski, urodzony w Polsce obywatel Niemiec, który odsiaduje wyrok pozbawienia wolności we Francji. Został skazany w związku z atakiem terrorystycznym na tunezyjskiej wyspie Dżerba w 2002 roku.
Czy to prawda, że średnio jeden Polak dziennie staje się konwertytą?
- Nie wiem, kto zbiera takie dane i na jakiej podstawie lansowane są podobne tezy. Jednak chciałbym wyraźnie powiedzieć, że kwestie religii, wyznania jest osobistą sprawą obywateli, a nie przedmiotem rozpoznania służb specjalnych.
Jaka jest różnica między dżihadystami a salafitami? Jakie są obecnie podziały między islamskimi grupami terrorystycznymi? Czy one ze sobą konkurują?
- Muszę przyznać, że osobiście wolałbym, aby pojęcie "jihad" interpretowano jako walkę duchową, jaka odbywa się w duszy wyznawcy. Niestety często jest ono pojmowane jako właśnie zbrojna walka w obronie islamu. Warto wspomnieć, że w czasach proroka Mahometa muzułmanie mieli przykaz dbania o zamieszkujące na administrowanych przez nich terenach osoby innych wyznań, np. żydów i chrześcijan. Sposobem na konwersję było obłożenie innowierców wyższymi niż muzułmanów podatkami.
Jeśli chodzi o salafizm, to należy powiedzieć, że podobnie jak chrześcijaństwo, również islam uległ podziałom. Nie brakowało także reformatorów. Salafizm - w najprostszy sposób tłumacząc - zakłada powrót do purytańskich zasad z początków islamu, "religii przodków".
Niemieccy salafici zapowiadają ekspansję ideologiczną w Polsce. Co to oznacza dla naszego bezpieczeństwa?
- Każda informacja, która może świadczyć o zagrożeniu, jest przez nas sprawdzana. Jesteśmy w stałym kontakcie ze służbami partnerskimi. CAT pracuje siedem dni w tygodniu w systemie całodobowym. Zbieramy sygnały, analizujemy je pod kątem ryzyka wystąpienia ataku. Koordynujemy również proces wymiany informacji pomiędzy różnymi podmiotami zaangażowanymi w ochronę antyterrorystyczną RP.
Wydarzenia takie jak np. ostatni zamach w Paryżu, są przez nas analizowane pod kątem zagrożenia bezpieczeństwa kraju i naszych obywateli. Na bieżąco konsultujemy nasze dane z zagranicznymi partnerami. Proszę jednak pamiętać, że sama deklaracja religijna jeszcze nie nosi znamion przestępstwa o charakterze terrorystycznym.
W jaki sposób monitorujecie zagrożenia terrorystyczne? Ilu funkcjonariuszy czuwa nad naszym bezpieczeństwem?
- Musiałby pan zmienić profesję i podjąć pracę jako funkcjonariusz ABW, aby uzyskać odpowiedź na to pytanie.
Jakie jeszcze zagrożenia oprócz terroryzmu islamskiego są dla nas potencjalnie niebezpieczne?
- Wielokrotnie, w różnych rozmowach wskazuję na możliwość studiowania corocznego jawnego raportu Europolu o nazwie TE-SAT, który opisuje cztery główne zagrożenia ekstremistyczne. Oprócz zagrożenia terroryzmem, o którym dyskutowaliśmy do tej pory, należy liczyć się z ekstremizmem separatystycznym, skrajnie lewicowym i skrajnie prawicowym.
Autor: rozmawiał Maciej Duda / Źródło: tvn24