Z Andrzejem nie pracuje żaden mistrz, bioenergoterapeuta. Nie chodzi też do wróżki. Nad Andrzejem Dudą pracuje przede wszystkim sam Andrzej Duda - powiedział w "Jeden na jeden" Joachim Brudziński z PiS, pytany jak kandydat PiS przygotowuje się do czwartkowej debaty prezydenckiej. Odbędzie się ona na antenie TVN, TVN24 i TVN24 BiŚ.
Brudziński powiedział, że Duda jest doświadczonym politykiem, który wyciąga wnioski z ostatnich tygodni kampanii wyborczej.
Nie chciał ujawnić, kto pomaga Dudzie przygotować się do debaty, gdyż jak zaznaczył, to "polityczna kuchnia". Przypomniał tylko, że szefową sztabu jest wiceprezes PiS Beata Szydło.
- Z Andrzejem nie pracuje żaden mistrz, bioenergoterapeuta. Nie chodzi też do wróżki. Nad Andrzejem Dudą pracuje przede wszystkim sam Andrzej Duda - powiedział polityk PiS.
W opinii Brudzińskiego, Duda nie miał słabszych momentów i nie przegrał niedzielnej debaty prezydenckiej w telewizji publicznej.
- Polacy zobaczyli wyważonego, kulturalnego, trzymającego się reguł i szanującego własne słowo, merytorycznego człowieka - powiedział Brudziński.
- Z drugiej strony zobaczyliśmy niezwykle pobudzonego, przykro powiedzieć, bo mówimy o prezydencie, niekulturalnego, nietrzymającego się porozumień i nieszanującego własnego słowa - dodał.
Brudziński zaznaczył, że nastroje w sztabie kandydata PiS są bojowe.
"Próba wywołania awantury"
Polityk PiS odniósł się do sprawy blokowania przez Dudę etatu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prezydent wytknął to kandydatowi PiS podczas niedzielnej debaty.
- To jest próba sprzedania dymu, wywołania awantury. Nie ma żadnego blokowania etatu. Andrzej Duda nie pobrał ani jednej złotówki z kasy Uniwersytetu Jagiellońskiego w czasie, kiedy przebywał na bezpłatnym urlopie - powiedział Brudziński.
Polityk PiS odniósł się też do ogłoszonej w środę propozycji prezydenta, by można było przechodzić na emeryturę w wieku 40 lat.
- Boję się, że do piątku zdąży nam jeszcze obiecać monarchię, bo jest część wyborców, którzy chętnie widzieliby prezydenta-króla. Obawiam się tylko, że pan prezydent wpadnie na pomysł, że sam siebie królem ogłosi, szoguna już ma - stwierdził Brudziński.
W jego opinii, Komorowski ma problem, bo nie wie, co się dzieje w jego kraju. - Od pięciu lat, człowiek, który niesie na swoich ramionach odpowiedzialność za państwo nie ma zielonego pojęcia, co się w tym państwie dzieje - ocenił Brudziński.
- Kiedy po pięciu latach wychodzi się ze złotej klatki, jaką jest Pałac Prezydencki, na ulicę to potem mamy taki pasztet, jaki mogliśmy obserwować - powiedział Brudziński.
"Prezydent opowiada dyrdymały"
Brudziński był pytany o to, co mówił w Szczecinie Komorowski. Prezydent stwierdził, że to rząd Prawa i Sprawiedliwości odpowiada za błędne decyzje ws. przemysłu stoczniowego i nieudane negocjacje z UE dotyczące pomocy publicznej dla Stoczni Szczecińskiej. - Błędem było rozdzielenie Stoczni Szczecińskiej i Gdyńskiej, źle przeprowadzona prywatyzacja Stoczni Gdańskiej, nieumiejętne prowadzenie negocjacji o możliwość wsparcia przez państwo polskie w ramach pomocy publicznej Stoczni Szczecińskiej, gdy znalazła się w trudnej sytuacji - powiedział Komorowski.
W opinii Brudzińskiego, prezydent opowiada dyrdymały. - Powinien wiedzieć, że Stocznia Szczecińska nigdy nie była w konsolidacji ze Stocznią Gdyńską - stwierdził Brudziński.
- Prezydent Komorowski wczoraj w Szczecinie po prostu się skompromitował. Od 8 lat rządzi PO, a od pięciu prezydent Komorowski i nie ma podstawowej wiedzy, że Stocznia Szczecińska nigdy nie była w konsolidacji z Gdyńską - ocenił polityk PiS.
W maju 2008 r. Komisja Europejska, która wcześniej zakwestionowała pomoc publiczną udzieloną Stoczni Szczecińskiej, zażądała planów jej restrukturyzacji, grożąc odebraniem owej pomocy. Plany te rząd Donalda Tuska przesłał we wrześniu tamtego roku. KE w listopadzie 2008 r. uznała pomoc publiczną udzieloną stoczniom w Szczecinie i Gdyni, które były odrębnymi firmami, za nielegalną, dając polskiemu rządowi czas do końca maja 2009 r. na wyprzedaż majątku stoczni, co miało pozwolić na zachowanie miejsc pracy i kontynuację produkcji. Produkcję w Stoczni Szczecińskiej Nowa wstrzymano w pierwszej połowie 2009 r. Szczegóły związane z wyprzedażą majątku stoczniowego zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej. Majątek stoczni ostatecznie sprzedano w większości w 2010 r., a pracowników zwolniono. W międzyczasie rząd ogłosił, że kupnem stoczni w Szczecinie jest zainteresowany katarski inwestor, który miał się ostatecznie później wycofać z transakcji.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24