Adaś został odłączony od respiratora. - To radykalna zmiana - powiedział prof. Janusz Skalski ze szpitala dziecięcego w Prokocimiu w rozmowie z tvn24.pl.
Lekarz nie chciał jednak udzielić dalszych informacji o stanie zdrowia małego pacjenta.
Znaleziony bez oznak życia
2-letni chłopiec trafił do szpitala w stanie hipotermii. W nocy z soboty na niedzielę, między 3 a 5 rano, wyszedł z domu. - Około 8 rano dostaliśmy informację o jego zaginięciu i niezwłocznie rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą - mówił Michał Godyń, policjant z Krzeszowic, który znalazł chłopca.
Nieprzytomne dziecko leżało około 600 metrów od domu, w pobliżu potoku Racławka (gmina Jerzmanowice-Przeginia). Tam przebywał pod opieką babci. Jak podkreśla funkcjonariusz, w poszukiwania zaangażowali się sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy.
- On był boso, skarpetki miał na nóżkach, bez majteczek, i w krótkiej piżamce. Bez oznak życia - opowiada pan Marian, właściciel domu, w którym reanimowano wyziębionego dwulatka. Po godzinnej akcji, pogotowie zabrało chłopca do szpitala w Krakowie.
Skrajnie wychłodzony
Adaś w stanie skrajnego wychłodzenia trafił do szpitala w Prokocimiu. Został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza.
Następnie chłopiec został podłączony pod respirator. Wówczas, prof. Janusz Skalski, zapowiadał, że może minąć kilka dni, zanim Adaś zostanie odłączony od aparatury.
Autor: jl/kka / Źródło: tvn24