Monety, noże, srebrne ozdoby, pierścionki, pochówki i setki fragmentów ceramiki odkopali archeolodzy pracujący na Wyspie Edwarda w Zaniemyślu pod Poznaniem. Co ciekawe, tych zabytków miało tam nie być.
- Zaczęło się od odkrycia ludzkiego szkieletu. Okazało się, że to temat nie dla prokuratorów, lecz archeologów.
- Grobów na Wyspie Edwarda były więcej, znajdowano w nich srebrne monety takie jak denar krzyżowy oraz denar Bolesława Śmiałego.
- Równolegle z nekropolią funkcjonowała tam osada, w której żyli ludzie.
- Wyspa w pierwszej połowie XIX w. należała do hrabiego Edwarda Raczyńskiego, który był politykiem i filantropem. On też znajdował szkielety, ale łączył je z innymi czasami i wydarzeniami.
- Archeolodzy chcą wrócić na wyspę ze specjalną aparaturą. Być może uda się określić zasięg cmentarzyska, osady i namierzyć relikty wałów.
Wszystko zaczęło się od remontu zabytkowego drewnianego domu znajdującego się na wyspie. Ekipa budowlana po zdjęciu desek podłogowych odkryła ludzki szkielet. Okazało się, że to temat nie dla prokuratorów, lecz archeologów.
- Następne wkopy ujawniały kolejne szczątki. W większości przemieszane, ale natrafiliśmy też na nietknięte groby - mówi prof. Artur Różański z Wydziału Archeologii UAM, którego ekipa prowadzi na zaniemyskiej wyspie badania. - Na ten moment mogę potwierdzić, że odkryliśmy duży wczesnośredniowieczny cmentarz. Najstarsze pochówki pochodzą z połowy XI wieku - wyjaśnia archeolog.
Skąd ta pewność? Oczywiście dzięki zabytkom. Znajdowane w grobach i poza nimi przedmioty są dobrymi datownikami. To przede wszystkim srebrne monety takie jak denar krzyżowy oraz denar Bolesława Śmiałego przedstawiający władcę z mieczem i bramę Krakowa.
Naukowcy odkryli także importowany z terenów dzisiejszej Ukrainy przęślik służący do obciążania wrzeciona oraz nieco kobiecej biżuterii. To bardzo popularne wśród Słowianek srebrne kabłączki skroniowe i taśmowate pierścionki ze stopu miedzi. Te ostatnie zostały znalezione na palu jednej z pochowanych kobiet. Sądząc po ich rozmiarze właścicielka musiała mieć bardzo duże dłonie.
- Co istotne, to nie była tylko wyspa umarłych, na którą transportowano łodzią zwłoki w ostatnią drogę - mówi prof. Artur Różański - Bardzo duże ilości wczesnośredniowiecznej ceramiki sugerują, że równolegle z nekropolią funkcjonowała na wyspie osada, w której na blisko trzech hektarach żyli ludzie - tłumaczy naukowiec.
Tego miało tu nie być
Wyspa w pierwszej połowie XIX w. należała do hrabiego Edwarda Raczyńskiego, który był politykiem i filantropem. Poznań zawdzięczał mu między innymi nowoczesną sieć wodociągów i działającą do dziś bibliotekę.
Arystokrata dużo podróżował po świecie, a swoje refleksje z wyprawy na Bliski Wschód i do Grecji wydał w formie ilustrowanych dzienników. Ich publikacja zbiegła się w czasie z nabyciem wyspy na jeziorze w Zaniemyślu. Hrabia podążając za romantyczną modą nie wybudował na niej pałacu, lecz drewniany dom w stylu szwajcarskim, a także kazał założyć park i ogrody. Na tafli zaniemyskiego jeziora inscenizował bitwy morskie ku uciesze zaproszonych gości.
Raczyński jako miłośnik starożytności skwapliwie odnotował w swych wspomnieniach, że zatrudnieni przezeń ogrodnicy natrafili na wyspie na szkielety. Miały to być szczątki "rycerzy z ostrogami". Hrabia błędnie powiązał pochówki z ofiarami bitwy stoczonej pod Zaniemyślem między krzyżakami, a wojskami Władysława Łokietka. Hipoteza się przyjęła i przez dziesięciolecia przypuszczano, że na wyspie mogła istnieć jakaś późnośredniowieczna siedziba rycerska.
- Dzięki najnowszym odkryciom wiemy, że to prawie na sto procent nie mogła być prawda - mówi prof. Artur Różański - Nie znaleźliśmy żadnej późnośredniowiecznej ceramiki, a jedynie te dużo starszą. Za czasów Łokietka nie działo się tutaj nic lub bardzo niewiele i zapewne szkielety z ostrogami spoczywały pierwotnie na cmentarzysku, które teraz badamy - wyjaśnia Różański i dodaje, że odkrycia, które wywracają do góry nogami obiegowe opinie cieszą szczególnie. Tym bardziej, że na wyspie natrafiono także na ślady osadnictwa z czasów kultury łużyckiej. Jej przedstawiciele na przełomie epoki brązu i żelaza opanowali tereny praktycznie całej dzisiejszej Polski i to również oni zbudowali słynny gród w Biskupinie. Być może podobna, chociaż dużo mniejsza osada obronna, znajdowała się kiedyś w Zaniemyślu.
Zapraszamy za rok
Władze Zaniemyśla o rozpoznawalność wyspy nie muszą się martwić. Jeszcze zanim archeolodzy wbili tutaj łopatę była ona sławna za sprawą samobójczej śmierci Raczyńskiego w 1845, która była równie ekscentryczna jak jego życie. Hrabia przystawił bowiem głowę do lufy niewielkiej armaty i odpalił ładunek za pomocą świeczki. Tragiczne losy arystokraty, ale też przepiękna przyroda od lat przyciągały na otoczony wodami kawałek lądu turystów. Zresztą ich ślady w postaci butelek po napojach chłodzących, drobnych monet czy biżuterii, też są odkrywane przez archeologów.
- Mamy nadzieję, że najnowsze odkrycia staną się dodatkowym argumentem, by turyści odwiedzili naszą gminę - mówi burmistrz Zaniemyśla Grzegorz Grala. - Trzeba będzie zapewne zadbać o dodatkową informację na temat badań. Przed nami jeszcze wiele pracy, remontujemy nie tylko domek szwajcarski, ale wymieniamy także sieć elektroenergetyczną i pozostałą infrastrukturę - tłumaczy samorządowiec. Być może uda się także wybudować nowy stały most w miejsce pontonowej przeprawy, która obecnie łączy wyspę z lądem.
Archeolodzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Chcą wrócić na wyspę ze specjalną aparaturą. Badania geofizyczne mają pomóc w lepszym zrozumieniu specyfiki wczesnośredniowiecznego osadnictwa. Być może uda się określić zasięg cmentarzyska, namierzyć relikty wałów, a nawet (i to byłaby dopiero sensacja!) odkryć pozostałości kaplicy lub kościoła. W tym sezonie w związku z trwającym remontem Wyspa Edwarda nie będzie dostępna dla turystów. Władze Zaniemyśla zapraszają ich za to w 2026. Wówczas w odnowionym domku szwajcarskim będzie można zapewne zobaczyć także odkryte na wyspie zabytki.
Źródło: TVN24+