Każdy, kto kiedykolwiek leciał samolotem, wie, że podczas lotu należy mieć wyłączone urządzenia elektroniczne i przede wszystkim - telefony komórkowe. Fale "komórek" mogą bowiem zakłócać pracę urządzeń samolotu. Prokuratura już wie, że znaczna część telefonów komórkowych ofiar katastrofy pod Smoleńskiem była aktywna. Aktywny, nawet pod koniec lotu, był też telefon satelitarny. A nawet on może zaszkodzić.
- Już na miejscu katastrofy polscy prokuratorzy stwierdzili, że znaczna część telefonów ofiar była aktywnych (...) ponieważ na ich ekranie pojawiły się informacje o nieodebranych połączeniach - mówił podczas konferencji prasowej prokurator generalny Andrzej Seremet.
Włączona komórka mogła przeszkodzić?
Teoretycznie sms-a można wysłać nawet z 3 tysięcy metrów - do tej wysokości działa sieć komórkowa. Oznacza to, że Tu-154 w ostatniej fazie lotu mógł znajdować się w jej zasięgu. Jeśli ktoś w tym czasie miał włączony telefon, mogło to przeszkodzić pilotom w podchodzeniu do lądowania.
- W systemach ILS są wykorzystywane podobne długości fali i one niestety interferują. Następuje nałożenie się fal, które w konsekwencji może prowadzić do zakłóceń - mówi w programie "Polska i Świat" Jacek Balcer, rzecznik prasowy PLL LOT. - Podczas kołowania i lądowania zakłócenia z telefonów komórkowych mogą przeszkadzać w porozumiewaniu się z wieżą kontrolną - dodaje.
Teraz prokuratura musi sprawdzić, kto z kim i kiedy kontaktował się telefonicznie w czasie tragicznego lotu prezydenckiego tupolewa. Także ABW sprawdza do kogo pasażerowie wysyłali sms-y. Może się bowiem okazać, że włączenie telefonów komórkowych w ostatniej fazie lotu mogło mieć wpływ na działanie maszyny.
Satelitarny też niebezpieczny
Nie tylko zwykła sieć komórkowa może mieć wpływ na samolotowe urządzenia. Także z telefonu satelitarnego korzystać można jedynie w określonych sytuacjach. Telefonować z powietrza można tylko na wysokości przelotowej, czyli na obszarze od 10 do 12 tys. metrów.
W prezydenckim samolocie były trzy dostępne dla vipów numery. Pierwszy - w saloniku prezydenta, a dwa kolejne w salonach dla ministrów i gości. Wszyscy mogli komunikować się z ziemią dzięki zainstalowanej na pokładzie samolotu stacji bazowej, która za pomocą urządzeń satelitarnych komunikuje się ze stacjami rozmieszczonymi na ziemi.
Wiadomo już, że telefon satelitarny podczas lotu był w użyciu. O godzinie 8:19 do męża dzwoniła Izabela Tomaszewska, dyrektor Zespołu Protokolarnego prezydenta. O 8:20 zaś do brata Jarosława dzwonił tragicznie zmarły prezydent Lech Kaczyński.
Źródło: tvn24.pl, TVN24