Mamy nadzieję, że teraz Naczelny Sąd Adminsitracyjny uchyli uchwały nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie sędziów powołanych do Sądu Najwyższego, że te osoby zostaną pozbawione swoich funkcji - mówili po ogłoszeniu wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej mecenasi Marcjanna Dębska i Michał Gajdus, pełnomocnicy sędziów, których sprawy stały się kanwą wtorkowego orzeczenia.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł we wtorek, że kolejne nowelizacje polskiej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa mogą naruszać prawo unijne. Chodzi o zmiany, które według TSUE "doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej rozstrzygnięć Rady o przedstawieniu Prezydentowi RP wniosków o powołanie kandydatów do pełnienia urzędu sędziego Sądu Najwyższego".
Wtorkowe orzeczenie zapadło na podstawie pytań prejudycjalnych, jakie Naczelny Sąd Administracyjny wysłał do TSUE w sprawie dotyczącej sporu między nową Krajową Radą Sądownictwa a sędziami, którzy nie zostali powołani do orzekania w Izbie Karnej oraz w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego. Sędziowie chcieli się odwołać od decyzji nowej KRS, ale na mocy ustawy z 26 kwietnia 2019 roku takie odwołanie im nie przysługuje, a trwające już postępowania odwoławcze zostały umorzone. Pytanie NSA dotyczyło więc tego, czy uniemożliwienie sędziom odwołania się od uchwały nowej KRS jest zgodne z prawem Unii Europejskiej.
"Trybunał postawił granice władzy politycznej"
Pełnomocnikami sędziów przed TSUE byli mecenas Michał Gajdus oraz mecenas Marcjanna Dębska. - To, co możemy powiedzieć my jako pełnomocnicy w tym postępowaniu, to to, że Trybunał postawił granice władzy politycznej - powiedziała Dębska.
Jak mówiła, "Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w orzeczeniu odnosi się nie tylko do przepisów (...), odnosi się również do sytuacji politycznej": - Oznacza to, że TSUE widzi, co się dzieje w Polsce i stwierdza wprost, że te działania i te nowelizacje, które doprowadziły nas przed Trybunał w Luksemburgu, były celowo wprowadzane, aby uniemożliwić transparentny konkurs do Sądu Najwyższego.
- To, co oznacza dla nas wyrok TSUE, to to, że te konkursy do Sądu Najwyższego, które miały miejsce w 2018 roku, a które zasadzone były na uchwale i na rekomendacji Krajowej Rady Sądownicywa, nie powinny doprowadzić tych sędziów do orzekania - kontynuowała. - Mamy nadzieję, że Naczelny Sąd Administracyjny, w świetle tego orzeczenia, uchyli uchwały KRS (...) mamy nadzieję, że ci sędziowie, którzy zostali wybrani w tej procedurze do Sądu Najwyższego w 2018 roku, zostaną tych funkcji pozbawieni - dodała.
Zdaniem Gajdusa "TSUE powiedział po raz drugi już w sprawie polskiej, że KRS nie jest tą rada sądownictwa, która ma jakąkolwiek zdolność kreacyjną, czyli nie jest to organ niezależny, bezstronny, organ, który może inicjować procedurę nominacyjną sędziów." - Po drugie, TSUE dostrzegł szczególny kontekst wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Nie udały się tanie zagrywki polskiego rządu przekonania Trybunału, że jest to wyłącznie sprawa wewnętrzna. Trybunał dostrzegł ten kompleksowy, całościowy atak na wymiar sprawiedliwości i w tym świetle dokonał oceny - kontynuował.
'Sędziowie kamikadze"
Gajdus mówił również o tym, co według niego w praktyce oznacza wtorkowy wyrok. - Teraz Naczelny Sąd Administracyjny dostał bardzo precyzyjne wskazówki od Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak rozpoznać odwołania tak zwanych sędziów kamikadze, a tak naprawdę sędziów, którzy dzisiaj są ostoją praworządności w Polsce - tłumaczył. "Sędziowie kamikadze" to osoby, które zdecydowały się wystartować w konkursach na stanowiska sędziowskie do Sądu Najwyższego, a następnie złożyły odwołania od negatywnych uchwał nowej KRS w ich sprawach. Jednym z takich sędziów był Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, który tłumaczył, że zgłosił się po to, żeby wykazać tym samym niekonstytucyjność nowej KRS.
- Nie wyobrażam sobie i chyba nikt z nas nie wyobraża sobie, żeby Naczelny Sąd Administracyjny nie uchylił decyzji uchwał tak zwanej Krajowej Rady Sądownictwa - mówił Gajdus.
- Ale Trybunał Sprawiedliwości powiedział coś jeszcze. Powiedział, że uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w obecnym kształcie, jeśli zostaną uchylone przez Naczelny Sąd Adminsitracyjny, nie będą miały skutku prawnego. Oznacza to, że te 40 osób, które obecnie przebiera się w togi sędziów Sądu Najwyższego i udaje, że orzeka w budynku Sądu Najwyższego, pożegna się ze swoją funkcją. Dlatego, że nie będzie podstawy prawnej do tego, żeby dalej mogły spełniać urząd sędziowski - tłumaczył dalej.
Sprawy dotyczące polskiego wymiaru sprawiedliwości "walnie przyczyniły się do ugruntowania orzecznictwa TSUE"
Szerzej o znaczeniu wyroku TSUE Gajdus napisał w komentarzu, który przesłał TVN24: "Jest to też kolejne orzeczenie Trybunału, w którym potwierdzono bezpośrednią skuteczność art. 19 TUE (niezależnie od bezpośredniej skuteczności art. 47 Karty Praw Podstawowych). Mamy już do czynienia z linią orzeczniczą – prawo do skutecznego środka prawnego w dziedzinach objętych prawem Unii Europejskiej jest standardem, na który mogą się powoływać obywatele i obywatelki, a sądy państw członkowskich powinny odmówić stosowania przepisów krajowych niezapewniających tego standardu".
"Nie da się ukryć, że sprawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości w Polsce, 'dzięki' próbom jego destrukcji przez władzę polityczną, walnie przyczyniły się do ugruntowania orzecznictwa TSUE w tym zakresie" - ocenił.
Pełnomocnik uznał, że "wyrok Trybunału w istocie podważa uchwały neoKRS również w zakresie przedstawienia Prezydentowi wniosków o powołanie na urząd sędziego Sądu Najwyższego w Izbach Cywilnej i Karnej".
"To z kolei argument za tym, że osoby nominowane przez neoKRS, obecnie zasiadające w Izbie Cywilnej i w Izbie Karnej SN, nie są sędziami!" - dodał.
Zdaniem mecenasa Gajdusa, orzeczenie TSUE "stanowi kolejny dowód na to, że Prezydent Andrzej Duda, powołując do SN – wbrew postanowieniom o zabezpieczeniu wydanym przez Naczelny Sąd Administracyjny - kandydatów ekspresowo wskazanych przez neoKRS, naruszył prawo". "Jeżeli kiedykolwiek zostanie on pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za wielokrotne naruszanie Konstytucji, to fakt zignorowania orzeczeń zabezpieczających NSA w połączeniu z treścią wyroku TSUE będzie z pewnością poważnym argumentem w jego sprawie" - dodał.
"Co dalej? Mam głęboką nadzieję, że teraz NSA szybko rozpozna odwołania 'sędziów-kamikadze' i uchyli uchwały neoKRS. Parafrazując słynną myśl słynnego męża stanu: może nie jest to koniec batalii o praworządność i wolne sądy w Polsce, może nie jest to nawet początek końca, ale z całą pewnością jest to koniec początku!" - napisał na zakończenie Gajdus, nawiązując do słów brytyjskiego premiera w czasie II wojny światowej, Winstona Churchilla.
Sędzia Gąciarek: próbujemy zatrzymać desant polityczny, najazd Hunów na Sąd Najwyższy i KRS
Sędzia Piotr Gąciarek, czyli jeden z "sędziów kamikadze", również komentował wyrok TSUE. - To określenie "kamikadze", które do nas przyległo, ono mi się i podoba i mi się nie podoba. Dlatego że, jak wiemy z historii, japońscy kamikadze byli samobójcami, próbowali zatrzymać marsz Amerykanów, ale się nie udało. My nie jesteśmy samobójcami, my próbujemy, i myślę, że z pewnym sukcesem, zatrzymać bezprawny zamach na Sąd Najwyższy, a szerzej - na wymiar sprawiedliwości, ten desant polityczny, najazd Hunów na Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa. I chcemy mieć wkład w to, żeby to był początek jakiegoś odnawiania - mówił.
Jak stwierdził, wtorkowy wyrok TSUE "to jest początek powrotu do normalności". - Mamy jasny drogowskaz, jak naprawić praworządność - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24