Tu jest mnóstwo powodów do naruszeń. Przede wszystkim chodzi o samo pojęcie wyborów - powiedział w "Faktach po Faktach" konstytucjonalista Ryszard Piotrowski o podpisanej w piątek przez Andrzeja Dudę ustawie o głosowaniu korespondencyjnym w wyborach prezydenckich. Jest mnóstwo powodów, które skłaniają mnie do stwierdzenia, że ta ustawa pozbawia Polaków prawa do wybierania prezydenta, ale ona obowiązuje - mówił.
W czwartek Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w tegorocznych wyborach prezydenckich. Ustawa została w piątek podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę i niedługo potem opublikowana w Dzienniku Ustaw. Przewiduje ona głosowanie w pełni korespondencyjne. Tego samego dnia Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja nie może się odbyć, nie będzie obowiązywać cisza wyborcza, a lokale wyborcze pozostaną zamknięte.
"Rozwiązanie niezgodne z konstytucją"
- Ustawa, która wejdzie w życie 10 maja, pozwala pani marszałek zmienić datę wyborów, ale jest tam pewna granica. Jest nią 23 maja, dlatego, że termin musi być wyznaczony najpóźniej na 75 dni przed upływem kadencji prezydenta. To jest rozwiązanie niezgodne z konstytucją, ale ustawa korzysta z domniemania zgodności z konstytucją - mówił Piotrowski w "Faktach po Faktach".
Konstytucjonalista stwierdził, że "reguły, na podstawie których te wybory zostałyby przeprowadzone, naruszałyby konstytucję i tym samym kodeks wyborczy" - Tu jest mnóstwo powodów do naruszeń . Przede wszystkim chodzi o samo pojęcie wyborów. Powszechne wybory korespondencyjne odbywające się nie w lokalu wyborczym, to nie są wybory. Do tego zagrożenie zdrowia wyborców. Jest mnóstwo powodów, które skłaniają mnie do stwierdzenia, że ta ustawa pozbawia Polaków prawa do wybierania prezydenta, ale ona obowiązuje - zaznaczył.
Dodał, że poprawienie ustawy w taki sposób, żeby spełniała wymogi konstytucji, nie jest możliwe.
"Jesteśmy w reżimie tej fatalnej ustawy"
Kolejnym gościem "Faktów po Faktach" był Wojciech Hermeliński. Były szef Państwowej Komisji Wyborczej przyznał, że spodziewał się, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek najpóźniej w sobotę uchyli postanowienie z 5 lutego, kiedy ustaliła datę wyborów na 10 maja. - Wtedy mielibyśmy pewność, że wybory w tym terminie się nie odbędą - mówił.
- Podpis pana prezydenta został złożony pod ustawą, która została wprowadzona z połamaniem konstytucji, regulaminu sejmowego, orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko wskazuje na to, że to szaleństwo będzie trwało, a władza zmierza do wyborów 23 maja - analizował
- Jesteśmy w reżimie tej fatalnej ustawy - kontynuował Hermeliński. Zaznaczył, że potrzebny jest nowy kalendarz wyborczy, a jego ustanowienie jest "niemożliwe". Podkreślił też, że premier wciąż nie skorzystał ze swojego prawa i nie ustanowił soboty 23 maja dniem wyborów.
- Przesunięcie wyborów o kilkanaście dni nic nie zmieni. Wciąż pokrzywdzeni będą wyborcy zagraniczni, bo znacząca ich część nie będzie w stanie tych pakietów otrzymać - powiedział Hermeliński.
Kategorycznie stwierdził, że karty wyborcze, które są drukowane, "nie spełniają kodeksu wyborczego, bo stempel, który się na nich znajduje, nie jest stemplem PKW.
Narada polityków PiS i Porozumienia
W sobotę odbyła się narada polityków Prawa i Sprawiedliwości i Porozumienia.
Brali w niej udział premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wicepremier Jadwiga Emilewicz i szef Porozumienia Jarosław Gowin. Obecni byli także między innymi szef MON Mariusz Błaszczak, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki oraz wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Nikt z uczestników nie poinformował, czego dokładnie dotyczyło spotkanie i jakim zakończyło się rezultatem.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock