Wybory powinny być demokratyczne, z równą możliwością prowadzenia kampanii, tajne. Teraz żadna z tych przesłanek nie jest spełniona - oceniła w "Kawie na ławę" Barbara Nowacka (KO). Włodzimierz Czarzasty (SLD) powiedział, że traktuje wybory prezydenckie 10 maja jako "nieuzasadniony eksperyment medyczny". - Ale ktoś musi walczyć i tej hydrze urwać łeb. Trzeba zagłosować, wysłać kartkę i po prostu wygrać - przekonywał.
W poniedziałek Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 roku mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów określonego wcześniej w postanowieniu.
Obecnie ustawą zajmuje się Senat. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki poinformował, że izba wyższa na rozpatrzenie ustawy wykorzysta zapewne całe przysługujące jej 30 dni. Pierwsza tura wyborów została zaplanowana na 10 maja.
Pod koniec marca kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska zawiesiła kampanię i wezwała do bojkotu wyborów w tym terminie.
Czytaj raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie 2020.
Hetman: te wybory nie powinny się odbyć 10 maja w żadnej formule
Krzysztof Hetman z Polskiego Stronnictwa Ludowego wskazywał w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24, że "nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądała korespondencyjna procedura wyborcza". - Nikt tego nie wie, nawet minister (aktywów państwowych - red.) Jacek Sasin, który za nią odpowiada - dodał Hetman.
Zapewniał, że kandydat ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, "na pewno nie zejdzie z placu boju". - Nawoływanie do bojkotu tych wyborów spowoduje tylko to, że nawet jeśli one odbędą się drogą korespondencyjną, to Andrzej Duda wygra w pierwszej turze, bo elektorat opozycyjny będzie zdemotywowany. A jest szansa, żeby 10 maja doprowadzić do sytuacji, w której odbędzie się druga tura, do której - jestem przekonany - wejdzie Władysław Kosiniak-Kamysz - powiedział Hetman.
Zaznaczył jednak, że PSL stoi na stanowisku, że "te wybory nie powinny się odbyć 10 maja w żadnej formule".
Czarzasty: ktoś musi walczyć i tej hydrze urwać łeb
Włodzimierz Czarzasty z Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedział, że "wybory 10 maja osobiście traktuje jako nieuzasadniony eksperyment medyczny". - Nie rozumiem tej decyzji władz poza prymitywną chęcią sprawowania władzy - dodał.
Mówił też, że "nie ma w tej chwili w Polsce poważnej siły, która nawołuje do bojkotu". - Nikogo nie atakuję, ale jeżeli ktoś nawołuje do bojkotu, to mówi: moja kandydatka, mój kandydat nie startuje w wyborach. A nikt nie wycofał się z tych wyborów. Nawoływanie do bojkotu w tej sytuacji to polityczna ściema - ocenił.
Zdaniem Czarzastego "ktoś musi walczyć i tej hydrze urwać łeb, powiedzieć PiS-owi: nie wygracie tych wyborów". - Trzeba zagłosować, wysłać kartkę i po prostu wygrać. Nie odpuścimy - zapewniał.
Nowacka: nie będziemy się bawili w ściemę polityczną
Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej powiedziała, że "wybory powinny być jawne, demokratyczne, z równą możliwością prowadzenia kampanii, tajne". - A teraz żadna z tych przesłanek nie jest spełniona - oceniła.
- Nie po to walczyliśmy, żeby w Polsce była demokracja, nie po to walczymy o sprawną konstytucję, żeby teraz tylko dlatego, że pan Duda gra w grę o prowadzeniu kampanii, a inni kandydaci ochoczo w tę grę wchodzą, powiedzieć, że my też się będziemy w to bawili - mówiła Nowacka.
Dodała, że Koalicja Obywatelska "nie będzie się bawiła w ściemę wyborczą PiS-u, nie będzie brała udziału w farsie, która teraz jest nazywana kampanią". - Małgorzata Kidawa-Błonśka jako jedyna miała jaja, żeby powiedzieć, że w tej farsie nie będzie brać udziału - dodała posłanka.
Girzyński: wybory korespondencyjne odbywają się od kilku ładnych lat
Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że "wybory korespondencyjne odbywają się od kilku ładnych lat, ale tylko dla określonej grupy wyborców". - Także Prawo i Sprawiedliwość nie zdecydowało się, gdy zmieniany był Kodeks wyborczy kilka lat temu, by je zlikwidować. One pozostały. Teraz zostały rozszerzone - przekonywał Girzyński.
W 2017 roku PiS chciało usunąć z Kodeksu wyborczego zapisy o głosowaniu korespondencyjnym. Po krytyce wielu środowisk wycofało się z tego pomysłu.
Czytaj więcej: PiS chciało usunąć zapis o głosowaniu korespondencyjnym. Trzy lata później chce jego rozszerzenia
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24