Bortniczuk: zagłosowaliśmy czasem wbrew własnemu sumieniu i deklaracjom, by uniknąć kryzysu politycznego

Bortniczuk: zagłosowaliśmy czasem wbrew własnemu sumieniu i deklaracjom, by uniknąć kryzysu politycznego
Źródło: TVN24

W dobie kryzysu zdrowotnego, w przeddzień kryzysu gospodarczego, nie możemy pozwolić sobie na kryzys polityczny - tłumaczył w "Jeden na jeden" w TVN24 poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Jego ugrupowanie, wbrew wcześniejszym deklaracjom, poparło w poniedziałek w Sejmie projekt dotyczący wprowadzenia głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich. - Zagłosowaliśmy odpowiedzialnie, czasami wbrew własnemu sumieniu, wbrew własnym deklaracjom - mówił.

Sejm nie zgodził się w poniedziałek, aby wprowadzić do porządku obrad projekt Prawa i Sprawiedliwości w sprawie głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich. Jednak po południu klub PiS złożył nowy projekt, którym Sejm zajął się jeszcze wieczorem i go uchwalił. Przyjęte głosami koalicji rządzącej przepisy zakładają między innymi, że wybory prezydenckie będą przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej.

Bortniczuk: głosowaliśmy czasem wbrew własnemu sumieniu, by uniknąć kryzysu politycznego

Kamil Bortniczuk z Porozumienia, partii Jarosława Gowina wchodzącej w skład klubu parlamentarnego PiS, zapowiadał jeszcze w piątek, że jego ugrupowanie nie poprze wprowadzenia głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich.

We wtorek był gościem "Jeden na jeden" w TVN24 i tłumaczył, że "rozkład głosów posłów Porozumienia był ściśle ustalony przez Jarosława Gowina". - Te osoby, którym sumienia w sposób szczególny nie pozwalały tak głosować, dostały od nas zielone światło na to, żeby się inaczej zachować - mówił Bortniczuk.

Podkreślił, że "w dobie kryzysu zdrowotnego, w przeddzień kryzysu gospodarczego, nie możemy pozwolić sobie na kryzys polityczny, paraliż rządu". - Zagłosowaliśmy odpowiedzialnie, czasami wbrew własnemu sumieniu, wbrew własnym deklaracjom, tak jak ja, po to, aby rząd dysponował stabilną większością, poparciem w Sejmie, by nie doprowadzać do kryzysu politycznego.

Przypomniał, że ustawa ta "trafi jeszcze do Senatu, a po najprawdopodobniej 30 dniach wróci do Sejmu i będzie ją jeszcze można odrzucić".

0704N043X BORTNICZUK 2
Bortniczuk: Czy my zgodziliśmy się na wybory w maju? Absolutnie nie
Źródło: TVN24

Bortniczuk: jedyne narzędzie do przesunięcia wyborów, jakie mamy, to projekt zmiany konstytucji

Bortniczuk mówił też, że "od piątku do poniedziałku stało się to, że opozycja odrzuciła naszą propozycję konstytucyjną, którą my nadal podtrzymujemy". Porozumienie chce wydłużyć kadencję prezydenta do siedmiu lat, co skutkowałoby odsunięciem wyborów o dwa lata.

- Potrzeba 72 głosów odpowiedzialnych osób z opozycji, by wyborów nie było 10 maja. To jest jedyne narzędzie, jakie mamy w rękach - stwierdził poseł Porozumienia.

Podkreślał, że "alternatywą do bezpieczniejszych wyborów korespondencyjnych, niezależnie od potencjalnych problemów organizacyjnych, są wybory klasyczne".

Gowin odchodzi z rządu. Bortniczuk: jako poseł będzie mógł przekonać opozycję

Bortniczuk mówił też o dymisji swojego szefa Jarosława Gowina z funkcji wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego.

- Złożył dymisję dlatego, że nie był w stanie przekonać swoich kolegów z rządu, żeby rozważyć wprowadzenie stanu nadzwyczajnego w kontekście nieuchronności prawnej organizacji wyborów w dniu 10 maja - mówił.

Gowin - dodał Bortniczuk - "uznał też, że jest niewiarygodny dla partnerów z opozycji jako wicepremier w przekonywaniu ich do tego, aby poparli poprawkę do konstytucji".

- A jako poseł, mając dokładnie takie samo prawo, jak oni i jedyną drogę do zmiany terminu wyborów przez przegłosowanie poprawki do konstytucji, jest zdecydowanie znacznie bardziej wiarygodny i te 30 dni wykorzysta, aby posłów opozycji przekonać do tej zmiany - wyjaśniał Bortniczuk.

Czytaj także: