- Ewa Kopacz jest szefową rządu, nie wyobrażam sobie jakiegoś specjalnego przygotowywania się do debaty - oceniła w "Faktach po Faktach" Julia Pitera (PO). Marcin Mastalerek (PiS) przekonywał z kolei, że nie boi się, iż Beata Szydło zostanie przyłapana na nieznajomości cen podstawowych produktów, co przydarzyło się Jarosławowi Kaczyńskiemu w czasie debaty z Donaldem Tuskiem.
W poniedziałek o godzinie 20 w debacie zmierzą się Ewa Kopacz i Beata Szydło. Starcie szefowej rządu i kandydatki PiS na premiera będzie można oglądać m.in. na antenie TVN24.
W "Faktach po Faktach" o przygotowaniach do debaty rozmawiali Julia Pitera (PO) i Marcin Mastalerek.
Mastalerek, który jest rzecznikiem sztabu wyborczego PiS, zapewnił, że Beata Szydło jest w dobrej formie. - Mam nadzieję, że będzie to dobra, merytoryczna rozmowa - podkreślił. Nie chciał mówić o szczegółach przygotowań kandydatki, ale zdradził, że niedzielę spędza w domu.
Zapewnił, że nie obawia się sytuacji podobnej do tej, jaka miała miejsce w czasie debaty Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim, kiedy prezes PiS nie poradził sobie z pytaniem o ceny podstawowych produktów.
- (Beata Szydło) niemal codziennie robi zakupy, więc zna ceny. Sama prowadzi samochód, nie musi się niczego uczyć - podkreślił.
Premier "musi być przygotowana"
Zdaniem Julii Pitery przewaga jest po stronie Ewy Kopacz, która "musi być przygotowana, chociażby dlatego, że kieruje rządem" i otrzymuje na bieżąco wszystkie informacje.
- Nie wyobrażam sobie jakiegoś specjalnego przygotowywania się, bo jest "w kursie" - oceniła.
Zapytana o to, czy debata może jeszcze odwrócić niekorzystne dla PO sondaże i zapewnić partii zwycięstwo, Pitera stwierdziła, że będą raczej decydowały inne sprawy. Jak powiedziała, w czasie rozmów z wyborcami zauważyła "pewne objawy obawy przed PiS".
Oceniła przy tym, że oglądalność debaty będzie zapewne wysoka, a Polacy będą śledzić starcie Ewy Kopacz i Beaty Szydło z zainteresowaniem.
W opinii Marcina Mastalerka debata jest "bardzo ważnym elementem kampanii, ale jednym z wielu". Jego zdaniem PO "bardzo zawyżyła oczekiwania". - Od początku zarówno szef sztabu, jak i inni współpracownicy mówili, że pani premier wygra debatę, że jest szefową rządu, zna dane, przyjdzie i "pozamiata". Podwyższyliście oczekiwania, a teraz zobaczymy - zwrócił się do Pitery.
"Pan prezydent jest doktorem nauk prawnych, pani premier nie"
W niedzielę w wywiadzie dla Radia Zet Ewa Kopacz zarzuciła Andrzejowi Dudzie nierespektowanie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o proponowany przez prezydenta powrót do wcześniejszego wieku emerytalnego (60 dla kobiet, 65 dla mężczyzn). Premier przypomniała, że zgodnie z wyrokiem TK nie można różnicować wieku emerytalnego ze względu na płeć. W "Kawie na ławę" w TVN24 Andrzej Duda stwierdził, że "widocznie pani premier nie zna wyroków TK, bo to są dwa wyroki". W jednym z nich - jak mówił - dopuszczona jest taka możliwość.
- Pan prezydent jest doktorem nauk prawnych. Pani premier nie, może dlatego nie rozumie tych wyroków i sytuacji, w której się znalazła - skomentował w "Faktach po Faktach" tę różnicę zdań Marcin Mastalerek.
Jak przekonywał, Andrzej Duda chce dać Polakom możliwość wyboru. - Oczywiście, że jeśli ktoś pracuje dłużej, to będzie miał trochę wyższą emeryturę. Platforma w takim razie powinna powiedzieć tak: pracujmy może wszyscy do 75 roku życia, wtedy emerytury będą jeszcze wyższe. To nic, że będą wypłacane bardzo krótko. To jest populistyczny argument - ocenił.
Jego zdaniem, każdy powinien mieć wybór, czy chce pracować do 60 lub 65 roku życia, a później móc np. zająć się wnukami, nawet kosztem nieco niższej emerytury.
- Mam wrażenie, że politycy PiS, może dlatego, że już mają tak dość swojej pracy w polityce, strasznie marzą o tej emeryturze. Nie wiem, dlaczego im się wydaje, że celem życia każdego człowieka jest jak najszybsze przejście na emeryturę. Mnie się wydawało, że człowiek chce być przede wszystkim aktywny - stwierdziła europosłanka PO.
Pitera stwierdziła też, powołując się na opinię prof. Marka Chmaja, że "politycy uwielbiają wycinać po jednym zdaniu z paru wyroków" Trybunału Konstytucyjnego. - Jeżeli się weźmie ileś wyroków TK i się sprytnie zmontuje z rozmaitych ich fragmentów, to będzie można sformułować z tego zupełnie inną opinię. Wolałabym, żeby prezydent nie zajmował się kwestią interpretacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Wolałabym, żeby spojrzał na tę kwestię racjonalnie i nie oczekiwał od PO, że będzie realizowała jego obietnice wyborcze - powiedziała.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24