Były premier, a obecnie europoseł i kandydat do reelekcji z list Lewicy Marek Belka przyznał, że nie jest spokojny o swój mandat. - Wszystko zależy od tego, czy uda się Lewicy odbić od złych wyników w wyborach samorządowych - powiedział, zwracając uwagę na specyfikę ordynacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W sobotę Lewica zainaugurowała kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Na konwencji koalicji zaprezentowano liderów i liderki list do europarlamentu. W okręgu łódzkim "jedynką" będzie Marek Belka, były premier, były prezes NBP, a obecnie europoseł.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lewica przedstawiła kandydatów do Parlamentu Europejskiego
Belka: nie jestem spokojny o mój mandat
O swojej kandydaturze Belka mówił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Przyznał, że nie jest spokojny o swój mandat. - Nawet dobry wynik w Łodzi wcale nie gwarantuje miejsca w Parlamencie Europejskim - powiedział.
- Sprawa jest bardziej skomplikowana, bo ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego nie premiuje koniecznie dobrych wyników w jednym okręgu, tylko premiuje dobry wynik w całym kraju. A tutaj wszystko zależy od tego, czy uda się Lewicy odbić od złych wyników w wyborach samorządowych - powiedział były premier.
Dodał, że dla Lewicy "minimum to są trzy mandaty, maksimum, pięć, czy sześć".
Pytany, czy w jego ugrupowaniu są obawy o nieprzekroczenie progu wyborczego, odparł: - Pięć procent? Nie, nie sądzę. Chociaż nie pomagają temu napięcia wewnętrzne i od czasu do czasu konflikty, które wybijają na zewnątrz.
Belka stwierdził też, że jego kandydatura czy kandydatura Włodzimierza Cimoszewicza "zwiększa szansę Lewicy na dobry wynik ogólnopolski". - Jesteśmy rozpoznawalni i w związku z tym ludzie, mam nadzieję, w pewnej mierze będą się tym kierować - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24