Prawo i Sprawiedliwość wątpi w uczciwe wybory. Tłumaczy, że w ubiegłorocznych wyborach odnotowano bardzo dużą liczbę nieważnych głosów, dlatego też w tym roku partia zamierza samodzielnie przypilnować głosowania i tworzy Korpus Ochrony Wyborów.
W Prawie i Sprawiedliwości trochę żartem akcję werbowania mężów zaufania nazywa się nawet tworzeniem brygad posła Marka Suskiego.
Choć reprezentant partii nie zgodził się na rozmowę, to jego ugrupowanie nie robi tajemnicy ze swoich obaw o uczciwość o liczenie głosów. - W takiej ilości, jakiej sobie życzą obywatele, a nie takiej, jakiej życzy sobie władza, która chce wygrać wybory - tłumaczy Beata Kempa z PiS.
Posłanka nie ufa władzy po wyborczym i wykrytym fałszerstwie w Wałbrzychu oraz po tym, jak w bagażniku byłego komendanta policji z warszawskiej Białołęki oskarżanego o morderstwo znaleziono kilkaset kart do głosowania z poprzednich wyborów samorządowych.
PiS: więcej nieważnych głosów
Politycy PiS podają też inny powód, by nie wierzyć w uczciwość wyborów w Polsce.
- Mogą być próby fałszowania i one są fałszowane, ponieważ świadczy o tym duża ilość nieważnych głosów - twierdzi Zbigniew Kozak z PiS.
Nie mam takich strachów, ale jeżeli PiS z tego powodu będzie się lepiej czuło, to chciałabym, żeby mieli pewność, że wybory były uczciwe i żeby nie przychodziło im do głowy negowanie demokracji w Polsce. Małgorzata Kidawa-Błońska z PO
Ten zarzut akurat łatwo zweryfikować w Państwowej Komisji Wyborczej. W czasie ostatnich wyborów samorządowych było mniej nieważnych głosów (1,774,609) niż w wyborach przeprowadzanych za rządów PiS (1,759,530).
- Nie mam takich strachów, ale jeżeli PiS z tego powodu będzie się lepiej czuło, to chciałabym, żeby mieli pewność, że wybory były uczciwe i żeby nie przychodziło im do głowy negowanie demokracji w Polsce - odpowiada partii Jarosława Kaczyńskiego Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Wacław Martyniuk z Sojuszu Lewicy Demokratycznej działanie PiS komentuje natomiast słowami: - Jeżeli jakakolwiek partia ma wątpliwości, co do instytucji państwa, sama będąc jej częścią, to fatalnie świadczy o tej partii.
Z kolei Paweł Kowal, prezes ugrupowania Polska jest Najważniejsza przypomina sytuację sprzed czterech lat, gdy OBWE chciała wysłać na głosowanie swoich obserwatorów. Wtedy będące u władzy PiS reagowało oburzeniem, a liczba nieważnych głosów nie niepokoiła. Wtedy też PiS wszelkie nieprawidłowości nazywał incydentami we wzorowej polskiej demokracji.
Bo demokracja się zepsuła
Teraz PiS tłumaczy, że polska demokracja po przegranych wyborach się zepsuła, a żeby ją naprawić, trzeba zmobilizować prawdziwą armię.
Mogą być próby fałszowania i one są fałszowane, ponieważ świadczy o tym duża ilość nieważnych głosów. Zbigniew Kozak z PiS
Partia szuka tylu mężów zaufania, ile jest komisji, do tego chce mieć jak najwięcej przedstawicieli w samych komisjach, których wspomogą tzw. lotne brygady pozostające pod telefonem, które będą służyć pomocą prawną w razie nieprawidłowości. W sumie może to być ponad 30 tysięcy osób.
- Będą sztaby koordynujące działalność tych mężów zaufania. (...) Za zakończenie cykną telefonem komórkowym lub aparatem zdjęcie protokołu, porównają czy zgadza się z tym, co jest zamieszczone w internecie - tłumaczy Mariusz Kamiński z PiS.
Rekrutacja, szkolenia i sprawdzenie kandydatów na mężów zaufania potrwają do końca lipca.
Źródło: Fakty TVN