"Należy pamiętać, że nie trzeba być uzależnionym od internetu, aby mieć problem"

shutterstock_1262259604
Magdalena Bigaj: dzieci korzystają ze świata, który my, dorośli, stworzyliśmy
Źródło: TVN24

- Mamy dziś do czynienia z czymś, co nazywam pandemią problematycznego używania internetu - mówiła w programie "Wstajesz i weekend" Magdalena Bigaj, prezeska Fundacji "Instytut Cyfrowego Obywatelstwa". Reżyser i producent Dariusz Bigaj apelował, by korzystać z internetu w sposób świadomy. Rozmowa w studiu dotyczyła zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

W sytuacji kryzysu psychicznego zadzwoń po pomoc! Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111.

Należy pamiętać, że nie trzeba być uzależnionym od internetu, aby mieć problem - mówiła w TVN24 Magdalena Bigaj. Jak stwierdziła, problemy z samooceną może mieć na przykład. dziewczynka, która pozornie "higienicznie" korzysta z internetu, czyli w ramach wyznaczonych limitów.

- Na przykład, ogląda treści przedstawiające wyidealizowaną rzeczywistość. Taka dziewczynka może cierpieć na problemy z samooceną. Zresztą, my dorośli, też cierpimy na problemy z samooceną ze względu na to, co obserwujemy w internecie, gdzie są sami zwycięzcy i życie płynie zdecydowanie łatwiej - podkreśliła rozmówczyni "Wstajesz i weekend".

CZYTAJ: "To już nie zapaść, młodzi ludzie stoją przed ścianą". Do psychiatry dziecięcego czeka się nawet tysiąc dni

Świat, stworzony przez dorosłych

Prezeska Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa oceniła, że "dzieci dzisiaj żyją w świecie, który my, dorośli, stworzyliśmy". - To my jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje z dziećmi, absolutnie nie możemy przyjmować retoryki, że to jakieś stracone pokolenie, które zatraciło się w mediach. One (dzieci - red.) tylko korzystają ze świata, który my, dorośli, stworzyliśmy - podkreśliła. - Ten świat jest zdecydowanie bardziej skomplikowany niż nasz mózg jest w stanie to obsłużyć - dodała.

Magdalena Bigaj, gościni programu "Wstajesz i weekend"

Bigaj podkreśliła, że intensywny rozwój technologii sprawił, że mózgi zarówno osób dorosłych, jak i dzieci, są "niebywałe przeciążone" informacyjnie. Ten fakt powinien znać każdy z nas i tego nie możemy uniknąć - dodała.

CZYTAJ: Gdański szpital psychiatryczny wstrzymał przyjęcia na oddział dziecięco-młodzieżowy, bo jest przepełniony

"Właściciele platform społecznościowych nie przestrzegają konwencji o prawach dziecka"

Bigaj podkreśliła, że w wyniku "przemęczenia informacyjnego" możemy cierpieć na obniżony nastrój. Inną kwestią są treści, z którymi mają kontakt dzieci. - Muszę to głośno powiedzieć. Właściciele platform społecznościowych nie przestrzegają konwencji o prawach dziecka, która mówi o tym, że dziecko ma prawo do bezpiecznego środowiska życia. Jeśli dzieci mają możliwość korzystania z platform poniżej 16 roku życia (...), to znaczy, że te platformy nie są bezpieczne dla dzieci - podkreśliła rozmówczyni "Wstajesz i weekend". Chodzi między innymi o kontakt z treściami, dotyczącymi prób samobójczych czy zachęcających do ryzykownych zachowań zdrowotnych.

Jej zdaniem, należy wymagać od twórców nowych technologii przestrzegania prawa w internecie, ponieważ nie jest to świat wirtualny, a taki, który ma realny wpływ na nasze dzieci. - Jeśli mówimy o rosnących wskaźnikach depresji, stanów lękowych i problemów psychicznych wśród dzieci i nastolatków to nie możemy się zajmować wyłącznie opieką psychiatryczną, ale też szukać przyczyn - mówiła.

Magdalena BIgaj wskazała, że powodów jest dużo. - Na pewno nieograniczony i niejakościowy dostęp do internetu dzieci, zwłaszcza w zbyt wczesnym wieku, jest jedną z przyczyn - podkreśliła.

Goczał: korzystajmy z internetu w sposób świadomy

- Nie unikniemy internetu i nie chcemy mówić, że to jest niedobre - mówił z kolei inny gość "Wstajesz i weekend" reżyser i producent Dariusz Goczał, autor dokumentu "Niebieski Wieloryb" o depresji wśród dzieci, który jest już dostępny w Playerze. Apelował o to, by korzystać z internetu w sposób "świadomy".

Dariusz Goczał
Dariusz Goczał
Źródło: TVN24

Jak wyznał, dla niego szokujące było to, że w czasie przeprowadzania sondy wśród małych dzieci okazało się, że już czterolatki dostawały od rodziców telefony, którzy tłumaczyli, że ich dziecko "będzie bezpieczne i będzie z nim kontakt".

- To jest kompletnie nie do zapanowania, czego te dzieci szukają w internecie, co robią, kiedy idą do szkoły i mają głowy w telefonach - mówił reżyser.

Czytaj także: