Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył w czwartek na specjalne posiedzenie Rady Europejskiej. Jeszcze przed jego rozpoczęciem, kiedy ustawiał się do grupowego zdjęcia, był oklaskiwany przez przywódców. Nie wszyscy jednak bili mu brawo. Wyłamali się premier Węgier Viktor Orban i prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest w czwartek w Brukseli. Przemawiał w europarlamencie, a później udał się na specjalny szczyt Rady Europejskiej. Kiedy przyszedł do Rady, jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia, pozował do wspólnej fotografii z liderami unijnych państw.
Przywódcy stali już w wyznaczonym miejscu, Zełenskiego przyprowadził tam szef Rady Europejskiej Charles Michel. Kiedy ukraiński prezydent dołączał do grupy, liderzy innych krajów zaczęli go oklaskiwać.
Jednak nie wszyscy. Braw nie bił Viktor Orban, premier Węgier, który z poważną miną stał tuż za Zełenskim.
Oklasków zabrakło też od prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa, który w odróżnieniu od węgierskiego przywódcy przywitał Zełenskiego szerokim uśmiechem.
Orban a wojna w Ukrainie
Orban jest szeroko krytykowany za odmienne od reszty Unii Europejskiej stanowisko wobec wywołanej przez Rosję wojny w Ukrainie.
W zeszłym tygodniu portal Ukraińska Prawda poinformował, że Orban w piątek spotkał się z 15 dziennikarzami, przed którymi przyznał, że nie wierzy w zwycięstwo Ukrainy. Miał też powiedzieć, że kraj ten stopniowo przemienia się w ruinę, którą nie da się rządzić i w związku z tym "Ukraina, podobnie jak Afganistan, jest ziemią niczyją". W reakcji na te doniesienia do ukraińskiego MSZ został wezwany ambasador Węgier.
Pod koniec ubiegłego roku Orban w wywiadzie opublikowanym przez węgierski dziennik "Magyar Nemzet" stwierdził, że wojna może się ciągnąć przez dziesięciolecia, a "Ukraina może walczyć tylko tak długo, jak długo Stany Zjednoczone wspierają ją, przekazując broń i pieniądze, a jeśli Amerykanie zechcą pokoju, to zapanuje pokój".
Z kolei w lipcu zeszłego roku Orban sprzeciwiał się sankcjom na Rosję i powiedział, że UE strzeliła sobie w płuca "nieprzemyślanymi sankcjami", które, jeśli nie zostaną wycofane, mogą zniszczyć europejską gospodarkę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/STEPHANIE LECOCQ