O słowach Władimira Putina w sprawie ukraińskiej kontrofensywy w "Faktach po Faktach" wypowiadali się Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji oraz generał Stanisław Koziej, były szef BBN. - Putin robi dobrą minę do złej gry w stosunku do sukcesów ukraińskich. Z drugiej strony potwierdza dalszy ciąg swojej dotychczasowej eskalacyjnej strategii - zauważył generał Koziej. Zdaniem Kurczab-Redlich rosyjski prezydent "cały czas odrzuca jakiekolwiek wątpliwości co do jego racji".
Wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, autorka książek o Rosji Krystyna Kurczab-Redlich oraz były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej w piątkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 pytani byli o słowa Władimira Putina ze szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie w Uzbekistanie.
Rosyjski prezydent oświadczył, że strategia sił rosyjskich nie uległa zmianie: - Nasze działania ofensywne w Donbasie nie ustają, posuwają się powoli (...). Plan operacji nie wymaga zmian (...), nam się nie spieszy.
Putin w ten sposób po raz pierwszy odniósł się do sukcesów armii ukraińskiej, która wyzwoliła spod rosyjskiej okupacji dużą cześć obwodu charkowskiego na północnym wschodzie Ukrainy.
Koziej: Putin cały czas prowadzi tę wojnę do eskalacji
Zdaniem Kozieja są dwie strony tej wypowiedzi Władimira Putina. - Robi dobrą minę do złej gry w stosunku do sukcesów ukraińskich. Z drugiej strony potwierdza dalszy ciąg swojej dotychczasowej eskalacyjnej strategii - powiedział.
- Przypomnijmy, że Putin cały czas prowadzi tę wojnę do eskalacji. Najpierw rozpoczął od interwencji niskiej intensywności. Nie udało się. Wojna totalna też nie dała efektów. Teraz mamy do czynienia z wojną zbrodniczą - opisał. - Teraz (Putin) zapowiada, że na tej drodze się nie zatrzyma i grozi kolejnymi eskalacjami. Myślę, że musimy spodziewać się od Putina wszystkiego najgorszego w Ukrainie, czyli dalszej eskalacji tej wojny - ocenił. - A ma tutaj sporo instrumentów - dodał.
Koziej stwierdził przy tym, że Putin siłami, którymi dysponuje w tej chwili "nie może iść do przodu". - On musi dokonać przełomu w swoich działaniach. Jednym z takich sposobów jest wytłumaczenie Rosjanom, że "operacja specjalna", którą do tej pory prowadził, kończy się sukcesem, "bo wyzwoliliśmy część naszych ruskich ziem", ogłosić referendum, żeby je włączyć do Rosji i później powiedzieć: "ale nas atakują na naszym terytorium" - opisał generał.
- Myślę, że on ma opcję ogłoszenia jakby swojej drugiej, ojczyźnianej wojny w Rosji po to, aby móc na przykład przystąpić do mobilizacji albo aby móc użyć taktycznej broni atomowej w obronie "atakowanej" Rosji - sugerował. Dodał, że możliwe są tu także prowokacje wobec NATO i włączenie Białorusi do wojny.
Kurczab-Redlich: Putin żyje w bańce, która jest nie do przebicia
Kurczab-Redlich mówiła z kolei, że "Putin cały czas odrzuca jakiekolwiek wątpliwości co do jego racji". Dziennikarka zwróciła uwagę na przyjęcie rosyjskiego prezydenta na konferencji w Samarkandzie. - On wcale nie spotkał się tam z aplauzem ze strony swoich tamtejszych sojuszników. To jest właściwie takie wschodnie NATO - zauważyła.
Przypomniała tu, że Putin musiał oczekiwać trzydzieści sekund na spotkanie z prezydentem Kirgistanu. - Pół minuty to bardzo dużo - oceniła. - Nigdzie nie można było zaobserwować totalnego wsparcia dla działań Rosji - zaznaczyła.
- Mnie się zdaje, że Putin żyje w takiej bańce, która jest nie do przebicia. Nawet jeśli docierają do niego, poprzez tę bańkę, wszystkie sygnały, to on wie, że on nie ma odwrotu, dlatego że Putin nie może przegrać tej wojny. Wszystko wskazuje na to, że teoretycznie może ją przegrać, ale on nie może jej przegrać, bo to będzie koniec jego prezydentury - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24