W tej chwili szykuje się etap bitwy drugich rzutów strategicznych po stronie rosyjskiej i po stronie ukraińskiej - powiedział w "Kropce nad i" generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dodał, że Rosja może rzucić do walki jeszcze kilkaset tysięcy żołnierzy, choć już mniej wyszkolonych. Były polski ambasador w Ukrainie Jan Piekło ocenił, że prezydent Rosji nie jest gotowy na klęskę. - Dla Putina przegrana jest jednoznaczna z wyrokiem na niego - powiedział.
Były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło oraz emerytowany generał brygady Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i były wiceszef MON, mówili w "Kropce nad i" w TVN24 o sytuacji na froncie w Ukrainie.
- W tej chwili szykuje się etap bitwy drugich rzutów strategicznych po stronie rosyjskiej i po stronie ukraińskiej. Te pierwsze rzuty są w zwarciu, trzymają się wzajemnie, szachują, nic tam się specjalnie nie zmienia. Natomiast zadecyduje bitwa drugich rzutów strategicznych. Rosjanie zmobilizowali duże siły, jak słyszymy - wskazywał Koziej.
Według byłego szefa BBN "100, 200 czy nawet 300 tysięcy gdzieś jeszcze może być zaangażowanych żołnierzy rosyjskich". - Co prawda to jest ten drugi rzut, słabszy niż ten pierwszy pod względem wyszkolenia, wyposażenia, ale jednak duży - zastrzegł.
- Moim zdaniem szykuje się decydująca bitwa drugich rzutów strategicznych, która chyba przesądzi o dalszych losach tej wojny na dłuższy czas, na lata być może, w postaci jakiegoś rozejmu czy nawet porozumień pokojowych - ocenił generał.
"Dla Putina przegrana jest jednoznaczna z wyrokiem na niego"
Były ambasador Jan Piekło był zaś pytany, czy Rosjanie są przygotowani na to, że mogą przegrać. - Rosjanie nie są na to przygotowani i nie jest również przygotowany na to (prezydent Rosji Władimir) Putin. Zresztą dla Putina przegrana jest jednoznaczna z wyrokiem na niego - ocenił Piekło.
Według dyplomaty "nawet właśni ludzie mogą po prostu wydać go do Hagi, ewentualnie do innego trybunału". - To jest bardzo budujące, że już się w tej chwili myśli o procesie zbrodniarzy, w tym również Władimira Putina - dodał.
Tarcia na Kremlu. "To powoli się wymyka z rąk"
Dyplomata dodał, że "bardziej by upatrywał możliwości dużych problemów dla Rosji nie w samej sytuacji wojennej, ale w walce na Kremlu, która już trwa". - W walce między (…) wojskowymi, a z drugiej strony (Jewgienijem) Prigożynem i Grupą Wagnera, i wspierającymi Grupę Wagnera kadyrowcami - wskazywał.
- Myślę, że tam może dojść do jakiegoś rozstrzygnięcia, które może powodować upadek prezydenta Putina - ocenił Piekło.
Także generał Koziej mówił, że "Putin najwyraźniej chce jakoś zapanować nad sytuacją", bo "to powoli się wymyka z rąk". - Ostatnie ruchy Putina świadczą, że on jednak chce postawić na struktury państwowe - ocenił. Jego zdaniem rosyjski przywódca stawia na państwową armię, a nie na najemników z Grupy Wagnera.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24