Większość rządząca odrzuciła we wtorek w czasie głosowania w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry. Głosowanie poprzedziła debata. - Obronimy ministra sprawiedliwości, obronimy nasz rząd - mówił w jej trakcie premier Mateusz Morawiecki.
We wtorek po godz. 20 w Sejmie rozpoczęła się debata nad wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wniosek ten w połowie listopada złożyły kluby KO i Lewicy oraz koło Polska 2050. W nocy z poniedziałku na wtorek sejmowa komisja sprawiedliwości, po wielogodzinnych obradach, negatywnie zaopiniowała wniosek o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości.
Wniosek odrzucony
Za przyjęciem wniosku o odwołanie Ziobry opowiedziało się 226 posłów, przeciw było 228 posłów, a 3 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 3 posłów. Większość ustawowa konieczna do odwołania ministra to 231 głosów.
Przeciwko wotum nieufności dla Ziobry głosowało 226 z liczącego 228 posłów klubu PiS. W głosowaniu nie wzięło udziału dwóch posłów klubu: Witold Czarnecki oraz Tomasz Rzymkowski. Przeciw odwołaniu Ziobry zagłosowali również dwaj posłowie niezależni: Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza.
Od głosu wstrzymała się trójka posłów z koła Polskie Sprawy: Zbigniew Girzyński, Andrzej Sośnierz i Agnieszka Ścigaj.
Za wnioskiem o wotum nieufności zagłosowała niemal cała opozycja: wszyscy posłowie Koalicji Obywatelskiej (126), Lewicy (44), Koalicji Polskiej-PSL (24), Konfederacji (12), Polski 2050 (7), Porozumienia (5), PPS (3). Wniosek poparło też 3 posłów koła Kukiz'15: Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko i Stanisław Żuk. "Za" byli również dwaj posłowie niezależni: reprezentant mniejszości niemieckiej Ryszard Galla oraz Paweł Szramka.
W głosowaniu nie wziął udziału poseł niezależny Wojciech Maksymowicz.
Głosowanie poprzedziła debata.
Budka: gdyby minister sprawiedliwości miał odrobinę honoru, to sam by się podał do dymisji
Szef klubu KO Borys Budka, jeden z wnioskodawców, ocenił, że Ziobro jest ministrem w rządzie tylko z nazwy, a naprawdę "stał się jednym z największych przeciwników politycznych własnego premiera". Zaznaczył, że posłowie ugrupowania Ziobry - Solidarnej Polski - głosowali przeciwko ratyfikacji dla unijnego Funduszu Odbudowy, "a potem nazywali premiera własnego rządu zdrajcą".
Budka stwierdził, że "gdyby premier był człowiekiem honoru", to miałby dwa rozwiązania - dymisję Ziobry albo własną.
Jak mówił, "to nie jest debata, w której można żartować". - Macie rząd, który sabotuje pieniądze dla Polaków - oświadczył Budka.
- Gdyby minister sprawiedliwości miał odrobinę honoru, to sam by się podał do dymisji - stwierdził.
Śmiszek: Ziobro jest politycznym trupem
Budce wtórował poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Jak stwierdził, wniosek "dotyczy odwołania człowieka, którego nikt już w tym kraju nie chce".
- Nawet premier nie chce go w swoim rządzie. Nikt w Polsce nie chce Ziobry na stanowisku szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, został pan sam - zwrócił się poseł do Ziobry. Śmiszek przytoczył dane sondażowe, wedle których 59 proc. Polaków chce, żeby Ziobro opuścił rząd. - 66 procent Polaków chce kompromisu z Komisją Europejską nawet za cenę wywalenia pana z rządu, 71 procent Polaków najzwyczajniej w świecie panu nie ufa - oświadczył.
Jak dodał poseł Lewicy, skala poparcia dla partii Ziobry wynosi 0,7 proc. - Ziobro jest politycznym trupem, ale wciąż ma kilka mandatów, kilka zardzewiałych szabelek, które gwarantują stabilność - dodał Śmiszek. Jego zdaniem obecny szef ministerstwa sprawiedliwości to "najgorszy minister w ostatnich 30 latach".
Gil-Piątek: prezes PiS jest bezsilny wobec jednego gagatka, który wlazł mu na głowę
Hanna Gil-Piątek z Polski 2050 stwierdziła, że Ziobro "zapomniał roty przysięgi, którą składał przed prezydentem".
- Jeden człowiek jest skuteczniejszy od całej zjednoczonej opozycji, wszystkich biurokratów Brukseli, Berlina, Paryża, komisarzy unijnych, Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i reszty sił nieczystych, co ponoć nieustannie wkładają kijek w szprychy waszego trójkołowego rowerka. A tu, panie premierze, którego nie ma na tej sali, jest wywrotka na wasze własne życzenie, bo ma pan w rządzie specjalnego ministra obstrukcji - mówiła posłanka, zwracając się z sejmowej mównicy do Mateusza Morawieckiego.
Odnosząc się do Ziobry stwierdziła, że "co da się zablokować, to zablokuje". - Być może trzeba przypomnieć stare polityczne porzekadło, że jest wróg polityczny, wróg śmiertelny i partner koalicyjny - stwierdziła Gil-Piątek.
Jej zdaniem "bez dowiezienia funduszy unijnych będzie klęska za 9 miesięcy". - I tę ciążę, panie prezesie (PiS - red.), którego również nie ma na sali, będzie musiał pan donosić. A porażka ma tylko jednego ojca. W akcje urodzenia będzie napisane: Jarosław Kaczyński - oświadczyła.
- Pan, prezes, który trzęsie Polską, jest bezsilny wobec jednego gagatka, który wlazł mu na głowę i śmieje się mu w noc dlatego, że po prostu może - dodała. Zarówno prezes PiS, jak i premier, pojawili się potem na sali.
Sak: nie będzie Berlin i Bruksela uczyła Polski demokracji
Poseł PiS Piotr Sak powiedział, że "żadna opozycja nie powinna dążyć do osłabienia własnej ojczyzny, urządzaliście spektakle w Brukseli".
- Nie będzie Berlin i Bruksela uczyła Polski demokracji, nie będą nas pouczali, nie będą eurokraci wybierali polskiego rządu - mówił Sak. - Na szczęście poradziliśmy sobie z Zakonem Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, z Hakatą, z Kulturkampf, to poradzimy sobie z zasadą warunkowości i kamieniami milowymi - oznajmił.
Dodał, że "minister Ziobro ostrzegał przed takim scenariuszem, że ustępstwa będą prowadzić do wprowadzenia tych nieszczęsnych patomechanizmów, które doprowadzą do dalszej spirali żądań i upokorzeń". - Wskazywał, że niezbędnym warunkiem w relacjach z Unią Europejską i poszanowania naszej suwerenności jest przestrzeganie zasad równości, braku dyskryminacji - przypomniał. - Okazuje się, że są cały czas próby spłaszczania Polski pod niemieckim butem - powiedział Sak.
Przekonywał, że "Zbigniew Ziobro chce silnej Polski w silnej Unii Europejskiej".
- Są trzy powody, dla których chcecie odwołać pana ministra i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Pierwszy powód, to że doprowadza was do szału, że wyszły na jaw wasze machlojki. Drugi powód to, że pan minister Ziobro naprawił wszystko, co wyście zepsuli. Mafia vatowska za waszych czasów miała eldorado - mówił wiceminister klimatu Jacek Ozdoba (Solidarna Polska). Jak dodał, "sztandarowe projekty Zjednoczonej Prawicy można realizować dzięki ministrowi Ziobro".
Paszczyk: powinien pan ustąpić sam
Krzysztof Paszyk (PSL-Koalicja Polska) stwierdził, że "Ziobro to gwóźdź do trumny wymiaru sprawiedliwości".
- Odnoszę wrażenie patrząc w ławy rządowe, że bardziej zaangażowani w odwołanie ministra Ziobry są premier Morawiecki, kierownictwo PiS. To jest rzecz niebywała. W ławach rządowych przy odwołaniu ministra nie ma premiera, w kuluarach głośno mówi się o tym, jak premier Morawiecki mówi, że lepiej wspomina współpracę z Donaldem Tuskiem niż Zbigniewem Ziobrą - mówił Paszczyk.
Jak podkreślił, "dzisiaj, zabierając głos w imieniu klubu Koalicji Polskiej-Polskiego Stronnictwa Ludowego, domagamy się nie tylko odwołania ministra Zbigniewa Ziobro, prezesa Solidarnej Polski, ale całej patologii, jaką wprowadził jako minister, jako szef jednego z ugrupowań koalicyjnych do polskiej polityki".
Wymienił w tym miejscu "hejt, blokowanie partnerskich relacji z wieloma podmiotami europejskimi, dzielenie Polaków" i "demolowanie systemu sprawiedliwości" - Tego panie ministrze Polki i Polacy panu nie wybaczą. Jeśli ma pan honor, powinien pan ustąpić dzisiaj, tu, sam - zwrócił się do Ziobry.
Bosak: Zbigniew Ziobro wprowadził anarchię w wymiarze sprawiedliwości
Krzysztof Bosak z Konfederacji powiedział, że "to minister Ziobro doprowadził do sytuacji, w której obecnie obywatele będący stroną jakiegokolwiek postępowania po uzyskaniu wyroku, po miesiącach czy latach procesu, nie mogą być pewni, czy ten wyrok nie zostanie uchylony, a sprawa przekazana do ponownego rozpoznania". - Bo skład sądu odwoławczego uzna, że sędzia wydający ten wyrok nie jest w ich ocenie sędzią - stwierdził.
Jak mówił, Zbigniew Ziobro wprowadził w wymiarze sprawiedliwości "anarchię" i przeprowadzał "pozorowane reformy", które w praktyce nie powodują żadnej zmiany.
Ziobro do opozycji: jesteście pionkami w cudzych planach pisanych raz cyrylicą, raz umlautami
Głos podczas debaty zabrał minister Ziobro. Na początku jego wystąpienia wyświetlone zostało nagranie, na którym posłanka KO Anna Wojciechowska mówi: - Niemcy widzą, jaka jest sytuacja w naszym kraju. Przecież to są tak samo inteligentni ludzie. Dlatego są zablokowane pieniądze.
- Widzicie? Wszystko jasne. Wasz pryncypał Donald Tusk powiedział, że to przeze mnie, przez Solidarną Polską nie ma pieniędzy z KPO, a wasza koleżanka, pani poseł Joanna Wojciechowska (...) powiedziała prawdę. W tym potoku kłamstw, który nieustannie spływa z waszych ust do Polaków, czasami, jakże rzadko, a szkoda, zdarza wam się mówić prawdę - komentował to nagranie Ziobro.
Według ministra posłanka "wie wprost" od Tuska, że to Niemcy blokują KPO. - Dodam: nie do końca. Bo Niemcy nie odważyliby się blokować KPO, gdyby nie wasze zaangażowanie, wasza aktywność, wasze sprawstwo - powiedział lider Solidarnej Polski.
- Dzisiejszej debacie patronuje kłamstwo, hucpa i hipokryzja - stwierdził. - Winszuję inicjatorom kompromitującego dla was spektaklu. Cierpicie na rozdwojenie jaźni, wycieracie kolanami chodniki w Brukseli i w Berlinie, upraszacie się o sankcje dla Polski, blokowanie pieniędzy z KPO, a następnie jakby nigdy nic z właściwą wam bezczelnością i tupetem, pytacie: gdzie są pieniądze z KPO - mówił minister sprawiedliwości.
Ziobro nazwał przedstawicieli opozycji "obłudnikami".
- Kłamliwie zarzucacie, że stoimy po stronie Rosji. Chciałbym was zapytać, który polski premier robił żółwiki z Putinem, gdy polska krew jeszcze nie wsiąkła w Smoleńsku? A który premier został przez Moskwę określony jako nasz człowiek w Warszawie, kto zablokował budowę amerykańskiej tarczy antyrakietowej, który premier, ustami swojego ministra spraw zagranicznych, zapraszał Rosję do NATO? Czy widzicie, jakie to było szaleństwo? - pytał. - A co Donald Tusk zrobił jako szef Rady Europejskiej, by zablokować Nord Stream 2? Nie kiwnął nawet palcem - dodał.
Ziobro zarzucał opozycji, że europosłowie reprezentujący ich formację więcej działań podjęli przeciw swojemu rządowi w Parlamencie Europejskim niż wobec zbrodni Rosji na Ukrainie. - Skąd taka wasza nienawiść do Polski? - zastanawiał się.
Ponadto zarzucał opozycji, że nie pomaga Polakom w kryzysie. - Robicie wszystko, co się da, wycierając dywany w Brukseli, przede wszystkim w Berlinie, żeby te pieniądze do Polski nie trafiły - mówił i zarzucał, że europosłowie głosowali przeciwko Krajowemu Planowi Odbudowy.
Minister tłumaczył też, dlaczego Solidarna Polska głosowała w Sejmie przeciw przyjęciu KPO. - W odróżnieniu od pożyczki na rynku, Polacy za KPO muszą płacić - jak wynika z wyliczeń ekspertów - kwoty od 300 do 500 miliardów złotych. Wy opowiadacie kłamstwa, że to jest rzekomo darowizna, że to jest bezzwrotna dotacja, a to jest wysoko oprocentowany kredyt - mówił.
Ziobro podkreślał, że w "kredycie" są drobnym druczkiem zapisy, tak zwane kamienie milowe, a które dotyczą podatków od samochodów spalinowych, a także zapisy ograniczające - jak mówił - polską suwerenność. "Ten kredytodawca może ingerować w regulamin polskiego Sejmu, polskiego rządu i regulować polskie sądy podporządkowując je Brukseli, a nie Sądowi Najwyższemu w Warszawie" - przekonywał.
Przypomniał, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił w swoim programie działania na rzecz powstania europejskiego państwa federalnego. - Żaden polski rząd mając świadomość, tysiącletnie doświadczenie, znajomości hegemonii, dominacji Niemiec nie może się na to zgodzić, dlatego tak wielkim zagrożeniem jest partia niemiecka w Polsce, którą reprezentujecie, która jest gotowa realizować niemieckie interesy - mówił Ziobro.
- Mogę jasno powiedzieć, iż jesteście pionkami w realizowanych cudzych planach pisanych raz cyrylicą, raz umlautami, to, że jeździcie do obcych stolic zabiegać o wsparcie, to wszystko razem wziąwszy nie uzasadnia tego, żeby Zjednoczona Prawica nie działała razem przeciwko wam, razem na rzecz Polski, solidarnej, suwerennej Polski - podkreślał.
- Wygrajcie wybory uczciwie, a nie spiskujcie przeciwko własnemu krajowi, własnej ojczyźnie - zakończył wystąpienie minister sprawiedliwości.
Premier: obronimy ministra sprawiedliwości
Na koniec debaty głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. - Zjednoczona Prawica jest twarda jak stal. Im bardziej nas bijecie, tym jesteśmy twardsi. Im bardziej chcecie nas zdestabilizować, rozszczepić, tym bardziej Zjednoczona Prawica jest zjednoczona - mówił szef rządu.
Według niego opozycja zazdrości Zjednoczonej Prawicy, że potrafi się dogadać wbrew różnicom dzielącym koalicjantów. - Was łączy jedna rzecz: nienawiść do PiS, a nas łączy Polska - powiedział Morawiecki.
Podkreślił, że nie raz bronił ministra sprawiedliwości podczas debat nad wnioskami o jego odwołanie i - jak zapewnił - wszystkie argumenty są w mocy.
- Dzisiaj kilka zdań chcę powiedzieć o was - zwrócił się Morawiecki do polityków opozycji. Ocenił, że opozycja złożyła wniosek o wotum nieufności, aby "destabilizować i faulować", w szczególnym czasie, kiedy klasa polityczna powinna być zjednoczona.
- Nie ma was, kiedy walczymy z inflacją i kryzysem, nie ma was, kiedy walczymy o to, żeby Ukraina mogła przetrwać - w tych wszystkich tematach was nie ma. Ba! Wielcy Europejczycy! Nie ma ich, kiedy my walczymy o środki unijne. Oni robią wszystko, żebyśmy w UE nie dostali tych środków. To jest właśnie faulowanie, to jest gra poniżej pasa - oświadczył premier.
Jego zdaniem mamy do czynienia z opozycją, która nie bierze pod uwagę bardzo trudnych okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych. "Potrafią przez godzinę opowiadać o kryzysie i nie zająknąć się o jego prawdziwych przyczynach" - ocenił Morawiecki.
- Przeciwko temu wnioskowi o wotum nieufności będzie głosowała cała Zjednoczona Prawica. Obronimy ministra sprawiedliwości, obronimy nasz rząd, ale pójdziemy dalej: uzyskamy te środki z Unii Europejskiej, zwalczymy inflację, zwalczymy kryzys i zwyciężymy za 10 miesięcy w wyborach - oświadczył premier.
Źródło: PAP, TVN24