Salvatore P. przez dwa lata leczył w krakowskiej przychodni "Italian dent" zęby, choć sam nie był dentystą, ani nie posiadał uprawnień do leczenia w Polsce. Dziś on i właścicielka przychodni usłyszeli wyrok - 16 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz konieczność zapłacenia 36 tys. złotych rekompensaty dwóm pokrzywdzonym.
Dziennik Polski, który informuje o wyroku krakowskiego sądu, przypomina, że było to już drugie skazujące orzeczenie w sprawie. 23 marca sąd skazał oskarżonych na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat za oszukanie w ten sam sposób piętnastu innych osób.
Leczył bez uprawnień
Zdaniem prokuratury w latach 2004-2006 pokrzywdzonych zostało co najmniej 15 osób. Wskutek tego procederu miały one stracić ponad 260 tys. zł.
Zarzuty aktu oskarżenia dotyczyły m.in. braku stosownych uprawnień lekarskich i jakości materiałów zastosowanych w leczeniu. Jak ustaliła prokuratura, oskarżony nie miał prawa wykonywać zawodu w Polsce. Rzeczywiście dysponuje dyplomem lekarskim uniwersytetu w Mesynie, ale stomatologiem nigdy nie był.
Najtańsze szlachetne włoskie materiały
W gabinecie oferowano m.in. wykonanie protez z akrylu i uszlachetnionych włoskich materiałów, które miały mieć "dożywotnią gwarancję trwałości". W gabinecie obiecywano też "100-procentowe leczenie paradontozy".
Nieprawidłowe stosowanie materiałów protetycznych powodowało, że wykonane protezy rozpadały się po kilku miesiącach, a inne zabiegi stomatologiczne nie były skuteczne i mogły stanowić zagrożenie dla zdrowia pacjentów. Pierwsze problemy pojawiały się już po kilku miesiącach. W "leczonych" miejscach zaczynała się zbierać ropa, pojawiały się stany zapalne, krwawienie dziąseł, a w najgorszych przypadkach - wypadanie zębów.
Z opinii biegłych wynika, że w gabinecie do wykonania protez stosowano najtańsze na rynku materiały.
Weksle i pożyczki za "leczenie"
Koszt usług stomatologicznych był wysoki, np. za wykonanie protez pacjenci płacili od 19 do 30 tys. zł. Gdy pacjenta nie było stać na spłatę, zadłużał się lub podpisywał weksle na brakujące pieniądze.
Salvatore Z. i Ewa P. nie przyznawali się do winy.
Źródło: Dziennik Polski, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24