Dzisiejsza sprawa pokazała, jak w instrumentalny sposób są traktowani policjanci. Mamy do czynienia z kroczącą dewastacją państwa, a nawet kroczącym zamachem stanu. Ci policjanci stają się ofiarami państwa bezprawia. Będą tak samo traktowani jak ZOMO w czasach PRL-u - mówił w "Faktach po Faktach" Władysław Frasyniuk, opozycjonista z czasów PRL i aktywista społeczny.
W czwartek Władysław Frasyniuk stanął przed sądem w związku z tym, że podczas kontrmanifestacji smoleńskiej w czerwcu 2017 roku na pytanie o personalia, odpowiedział policjantowi, że nazywa się Jan Józef Grzyb, czyli podał swój dawny opozycyjny pseudonim. Po tej samej demonstracji został oskarżony także o naruszenie nietykalności cielesnej dwóch policjantów.
- Policjanci w moim dzisiejszym procesie zachowali się niezwykle przyzwoicie. Szczerze powiedziawszy, to im współczuję, dlatego że mówili prawdę i mieli świadomość tego, że są wprowadzani w błąd. (...) Dzisiejsza sprawa pokazała, jak w instrumentalny sposób są traktowani policjanci - powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24.
- To wasze twarze, to wy pierwsi będziecie ofiarami tego państwa bezprawia - zwrócił się do policjantów Frasyniuk. - Tak jak po stanie wojennym ścigano szeregowców i sierżantów, a na koniec (Wojciecha) Jaruzelskiego i (Czesława) Kiszczaka, tak za chwilę, jak upadnie PiS, to wy w pierwszej kolejności staniecie przed sądami, a nie (Mariusz) Błaszczak i (Joachim) Brudziński - kontynuował.
"Mamy do czynienia z kroczącą dewastacją państwa"
Na policjantów, którzy zeznawali w czwartkowej rozprawie Frasyniuk patrzy jak na ofiary "obecnego systemu". - Mamy do czynienia z kroczącą dewastacją państwa, a nawet kroczącym zamachem stanu. Ci policjanci stają się ofiarami państwa bezprawia. Będą tak samo instrumentalnie traktowani jak ZOMO w tamtych czasach - przewiduje opozycjonista.
Jego zdaniem to Mariusz Błaszczak - były minister spraw wewnętrznych, a obecnie szef resortu obrony - powinien być oskarżycielem w jego sprawie. - To jest polityczne zlecenie Błaszczaka, uruchamianie tych procesów - ocenił.
Władysław Frasyniuk przyznał, że przeprosił jednego z zeznających w czwartek policjantów za to, że na skutek sytuacji w kraju znaleźli się po dwóch stronach barykady.
- Żyję dość długo i, szczerze powiedziawszy, jestem człowiekiem, który doświadczył okrucieństw państwa bezprawia. Doskonale pamiętam takie systemy, w których nie ma niezwisłych sądów. Widać wtedy słabość i upokorzenie ludzi, którzy służą temu bezdusznemu państwu z obawy przed utratą pracy - powiedział opozycjonista z czasu PRL.
"Agresja będzie narastała po dwóch stronach"
Frasyniuk zaznaczył, że ma wiarę w sędziów, "dlatego że są jeszcze sędziami niezawisłymi i bronią swojej niezawisłości". Zaznaczył jednak, że nie ma zaufania do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, którego prezesem jest sędzia Maciej Mitera, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. - Jest absolutnie politrukiem z ramienia ministra Zbigniewa Ziobro. W tym sensie nie mam zaufania do sądu, ale cały czas mam zaufanie do odwagi, determinacji sędziów - podkreślił.
- Nie mam cienia wątpliwości, że agresja będzie narastała po dwóch stronach i że ten konflikt, który świadomie wprowadza Jarosław Kaczyński, musi doprowadzić do tego, co było w stanie wojennym, że jedni i drudzy będą w siebie rzucać kamienie - tak Frasyniuk odpowiedział na pytanie, czy ma zaufanie do policji, że będzie łagodzić emocje wśród obywateli.
- Przy okazji policjantom i politykom z PiS-u przypominam, że każda władza, która podnosi rękę na obywateli, przegrywa. Przypomnijcie sobie historię nie tak dawną generała Jaruzelskiego: przegrali, bo podnieśli kolejny raz rękę na swoich obywateli - podkreślił.
Frasyniuk został także zapytany o to, dlaczego w trakcie demonstracji przed Sejmem policjanci nie mieli żadnych elementów pozwalających na identyfikację funkcjonariuszy.
- Policja doskonale wie, że w dzisiejszych czasach, w czasach pełnego monitoringu i telefonów komórkowych, przestają być anonimowi. W związku z tym postanowili schować swoje plakiety, żeby (utrudnić) identyfikację tych, którzy mają pianę na ustach, żeby trudno było dociec, kto ponosi odpowiedzialność za pobicie - odpowiedział.
- To my, podatnicy łożymy na utrzymanie tej formacji militarnej i to oni powinni mieć poczucie wdzięczności i służebności wobec obywatela - zaznaczył.
Autor: tmw//rzw,tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24