Dziennikarze tvn24.pl, autorzy serii artykułów o milionowych dotacjach przyznawanych przez ministra Przemysława Czarnka organizacjom zbliżonym do PiS, byli gośćmi TVN24. Jak mówił Piotr Szostak, to nie jest tylko historia o chciwości, cynicznej polityce i wypompowywaniu publicznych pieniędzy, ale też o kolejnych pokoleniach dzieci i młodzieży, których szanse na lepszą edukację zostały podkopane. Justyna Suchecka-Jadczak dodała, że z jednej dotacji w kwocie 4,5 miliona złotych dla fundacji Megafon "dałoby się sfinansować kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, drobnych projektów". Przypomniała, że były organizacje, które wnioskowały o dostosowanie budynków dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami i pieniędzy nie dostały.
Dziennikarze tvn24.pl Justyna Suchecka-Jadczak i Piotr Szostak opisali, jak pieniądze z funduszu ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka trafiały do organizacji zbliżonych do Prawa i Sprawiedliwości. Wielomilionowe dotacje przeznaczane były na zakup nowych siedzib.
Jednocześnie wiele organizacji zajmujących się edukacją oraz placówek dydaktycznych nie otrzymało z budżetu resortu ani złotówki. Ponad połowa z 45 nagrodzonych organizacji dostała wcześniej negatywne opinie na temat swoich wniosków.
Początkowo pisaliśmy o 42 organizacjach, ale wynik konkursu został zmieniony po kilku tygodniach, gdy jedna z organizacji się wycofała.
Suchecka-Jadczak: resort edukacji stwierdził, że nie wykazaliśmy interesu społecznego
Autorzy serii artykułów w tej sprawie opowiadali w sobotę rano na antenie TVN24 między innymi o tym, w jaki sposób dotarli o informacji o nieruchomościach, których zakup organizacjom zbliżonym do PiS minister edukacji i nauki finansował dotacjami z publicznych pieniędzy.
Jak mówiła Justyna Suchecka-Jadczak, pod koniec wakacji minister Czarnek "uruchomił konkursy na bardzo duże pieniądze i pierwszy z tych konkurów rozstrzygnął już w październiku".
- To nie była duża kwota - zauważyła dziennikarka tvn24.pl. - To było 10 milionów złotych. Dostałam listę organizacji, Piotr przyszedł mi z pomocą i zaczęliśmy je sprawdzać. Za chwilę okazało się, że jest następny konkurs - na 20 [milionów złotych - przyp. red.]. Kolejny na 100 milionów i jeszcze jeden na 40. Wtedy już wiedzieliśmy, że zajmujemy się czymś bardzo poważnym - dodała.
Przypomniała, że 4 listopada minister rozstrzygnął konkurs dotyczący nieruchomości. - My od tego czasu, od początku listopada, próbowaliśmy się z Piotrem dowiedzieć, nie kto dostał pieniądze, bo to było jasne, ministerstwo opublikowało tę listę, tylko na co te pieniądze dostał, jak je wyda i co ważniejsze i bardzo trudne do ustalenia, kto pieniędzy nie dostał, dlatego że to mogło nam pokazać, jakie projekty minister docenia, ale też jakich nie poważa - mówiła dziennikarka tvn24.pl.
- My już w listopadzie wystąpiliśmy do ministerstwa edukacji o listę organizacji, o wnioski, oceny protokoły. Wszystko to chcieliśmy mieć. Ministerstwo najpierw przedłużyło nam termin na odpowiedzi, prolongowało go - mówiąc fachowym językiem - a następnie kiedy ten termin upłynął w połowie stycznia, czyli już dwa miesiące od rozwiązania konkursu, w ministerstwie stwierdzili, że nie mogą nam udostępnić tych danych, bo nie wykazaliśmy interesu społecznego, dla którego mieliby nam anonimizować na przykład protokoły - powiedziała Suchecka-Jadczak.
Podkreśliła, że "dzisiaj dość jasne jest, jaki był ten interes społeczny i że zupełnie nie tam, gdzie ten interes widziało ministerstwo edukacji".
Zdaniem Sucheckiej-Jadczak "to, że tak długo próbowaliśmy te dokumenty zbierać, że do każdej z tych organizacji, kilkudziesięciu i kilkuset innych w innych konkursach napisaliśmy [z pytaniami - przyp. red.], co zrobili, jak wydali te pieniądze, kto na tym skorzysta, dopiero na koniec zestawiliśmy to z kontrolą poselską, pokazuje, że ten konkurs koło transparentnego nawet nie stał".
Szostak: to pokazuje, jak fasadowy i nietransparentny jest ten konkurs
Piotr Szostak odniósł się do kwestii dotowania organizacji, które uzyskały negatywną opinię na temat wniosków złożonych w konkursie MEiN o dofinansowanie. - Musimy pamiętać, że te komisje eksperckie to są tylko ciała doradcze. Zawsze na końcu była to polityczna decyzja ministra - powiedział.
- Często w tych wnioskach widzieliśmy, że ekspert ministerstwa wszędzie powiedział, że dana organizacja na przykład nie spełnia kadrowych wymagań, doświadczenia na polu edukacji i tak dalej, wszędzie było "nie" i na końcu ta dotacja była przyznawana - dodał.
W jego ocenie, to pokazuje, jak "fasadowy i nietransparentny jest ten konkurs".
"To nie jest tylko historia o chciwości i jakiejś cynicznej polityce"
Dziennikarz tvn24.pl mówił również, że "jest takie pełne wyparcie ze strony obozu władzy tej afery". - Myślę, że mówiąc o tych wszystkich kwotach wielomilionowych na jakieś luksusowe siedziby i często fasadowe działania, musimy ciągle pamiętać o dziesiątkach, jeśli nie setkach, organizacji, które mają doświadczenie w tym wspieraniu systemu oświaty, we wnioskach wnioskowały o dużo mniejsze kwoty, często precyzyjnie określone co do złotówki [i nie uzyskały dofinansowania - przyp. red.] - zaznaczył.
Jedną z takich organizacji jest Fundacja Po Skrzydła zajmująca się profilaktyką zdrowia psychicznego. Jej przedstawicielka Żaneta Rachwaniec mówiła w TVN24, że fundacja aplikowała o ponad 88 tysięcy złotych. - Wniosek został oceniony pozytywnie, natomiast dofinansowania nie otrzymaliśmy, mimo że kwota na tle innych była dość drobna - mówiła.
- To pokazuje, że to nie jest tylko historia o chciwości, jakiejś cynicznej polityce i wypompowywaniu publicznych pieniędzy, ale też o kolejnych pokoleniach dzieci i młodzieży (...), których szanse na lepszą edukację zostały podkopane - ocenił Szostak.
Suchecka-Jadczak zwróciła uwagę, że na liście było blisko 150 organizacji, które uzyskały pozytywne oceny. - Większość z nich miała takie kwoty jak 80, 50 tysięcy złotych - dodała.
Dodała, że z jednej dotacji w kwocie 4,5 miliona złotych dla Fundacji na Rzecz Wspólnych Spraw Megafon "dałoby się sfinansować kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, tych drobnych projektów". - A ci ludzie właśnie prosili o dostosowanie budynków dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami, o sprzęt, który pomaga pracować z osobami z niepełnosprawnościami, to były stowarzyszenia prowadzące małe, wiejskie szkoły - wymieniała. - Tam nikt nie miał wątpliwości, że to są cele oświatowo-edukacyjne - dodała.
- To nas bardzo boli, bo to pokazuje, że nie tylko zyskali politycy, ale też tysiące dzieci straciły - oceniła dziennikarka tvn24.pl.
Jedną z takich organizacji, która pomaga dzieciom, a nie uzyskała dofinansowania, jest Fundacja Koocham. Od siedmiu lat wspiera ona rozwój swoich podopiecznych, którzy zmagają się z różnymi niepełnosprawnościami jednocześnie.
ZOBACZ MATERIAŁ "POLSKI I ŚWIATA": Fundacje pominięte przez ministerstwo, potrzebowały środków na zakup sprzętu do terapii >>>
CZYTAJ TAKŻE POWIĄZANE PUBLIKACJE: >>> Raczkują, a dostały miliony od Czarnka. Czym sobie zasłużyły? To proste >>> Willa Plus. 10 rzeczy, które trzeba wiedzieć o publicznych milionach rozdawanych przez ministra Czarnka >>> Nie dostali na paintball ani na okulary za 35 tys. zł sztuka, będzie gotowanie jak u mamy. Edukacja w willi plus >>> Miała być willa od ministerstwa, to będzie, choć inna. Fundacja założona przez Dworczyka zmieniła zdanie
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24