- Spodziewaliśmy się, że będzie źle, że jest dużo nieprawidłowości, ale skala i rozmiar tych nieprawidłowości naprawdę są porażające. To zaskakuje, bo mamy do czynienia ze złodziejstwem, z niegospodarnością, z oszustwami - mówił w "Jeden na jeden" wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki, odnosząc się do audytów przeprowadzanych w spółkach Skarbu Państwa.
Gościem "Jeden na jeden" był wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki. Odniósł się między innymi do wyników audytu w PZU. Według audytu, należący do Grupy PZU bank Pekao sponsorował podmioty, inicjatywy i wydarzenia związane z PiS. Łącznie miał na to przeznaczyć 23 mln zł. Ponadto - według dokumentu - zarząd banku miał 18 doradców, których pensje kosztowały 30 mln zł, z czego 4,6 mln zł zarobił Witold Ziobro - brat prezesa Suwerennej Polski, posła klubu PiS, byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Czytaj więcej: Audyt w PZU. "Zakres nieprawidłowości jest znaczący"
- Spodziewaliśmy się, że będzie źle, że jest dużo nieprawidłowości, ale skala i rozmiar tych nieprawidłowości naprawdę są porażające. To zaskakuje, bo mamy do czynienia ze złodziejstwem, z niegospodarnością, z oszustwami. Wszystkie takie złe cechy, które można sobie wyobrazić (w relacji - red.) ludzie i pieniądze, tam się pojawiają - mówił Kropiwnicki.
Wiceszef MAP przekazał, że "spółka pracuje nad doniesieniami, zawiadamia prokuraturę w różnych obszarach". - Było tam wszystko, cały przekrój. Były moim zdaniem zarówno wyłudzenia, oszustwa, finansowanie kampanii. Okazuje się, że kluby "Gazety Polskiej" w kampanii wyborczej dostały kilka milionów złotych na prowadzenie kampanii niby-referendalnej, oczywiście zbieżnej z kampanią PiS-owską do parlamentu - powiedział Kropiwnicki.
Kropiwnicki o Nowaku: zarabiał jak prezes, ale czy wykonywał tę pracę?
Odniósł się też do 18 doradców PZU i Pekao, którzy zarobili łącznie 30 milionów. Wśród nich jest rektor UW Alojzy Nowak, który dzięki PZU miał zarobić cztery miliony złotych. - Jeżeli ktoś przez kilka lat zarabia najpierw powyżej 50 tysięcy, później powyżej 70 tysięcy miesięcznie, ma do tego superdrogi samochód służbowy, nieograniczone możliwości korzystania z zasobów firmy i przez te parę lat są ślady, że pojawia się około 30 razy w firmie, to naprawdę mam prawo, żeby powiedzieć, że była to umowa pozorna - mówił wiceszef MAP.
- Naprawdę, zarabiał jak prezes, ale czy wykonywał tę pracę? Mam duże wątpliwości - powiedział gość "Jeden na jeden". Później doprecyzował, że zarabiał "niewiele mniej niż prezes".
W przesłanym dziennikarzom oświadczeniu Uniwersytet Warszawski podkreśla, że rektor z PZU był związany od 2012 roku, że takie doradztwo jest standardem i na wszystko miał zgodę uczelni. Stanowisko doradcy ekonomicznego prezesa zarządu PZU objął w kwietniu 2020 r. "Kierując się zasadą transparentności, przed przyjęciem propozycji pracy na stanowisku doradcy ekonomicznego zrezygnował on z członkostwa w Radzie Nadzorczej PZU. Warto zauważyć, że w tamtym czasie prof. Alojzy Z. Nowak był dziekanem Wydziału Zarządzania UW. Rektorem Uniwersytetu Warszawskiego został wybrany już w trakcie wykonywania pracy doradczej. By móc ją kontynuować, uzyskał zgodę Rady Uczelni" - czytamy w komunikacie uczelni.
Zaznaczono też, że "realizacja zadań z zakresu doradztwa najczęściej miała charakter bezpośrednich kontaktów, co spełniało oczekiwania Spółki. Nie było to jednak w pełni możliwe w czasie pandemii COVID-19, kiedy to zdecydowanie zmieniono model pracy w wielu instytucjach, w tym także w Grupie PZU. Wtedy to spotkania bezpośrednie zastąpiono komunikacją poprzez narzędzia teleinformatyczne".
"Zadania doradcze wykonywał zgodnie z umową", "należało do nich codzienne konsultowanie z prezesem zarządu strategicznych spraw dla firmy, a dokumenty to poświadczające są w aktach spółki" - dodano.
Szkoda powstała w 2009 roku, Rydzyk zgłosił ją dziesięć lat później. Dostał 10 milionów złotych odszkodowania
Pytany, co jeszcze wynika z przeprowadzonego audytu, Kropiwnicki powiedział o zgłoszeniu przez ojca Tadeusza Rydzyka szkody po przeszło dziesięciu latach. Rydzyk miał otrzymać odszkodowanie w wysokości 10 milionów złotych. - Tadeusz Rydzyk był traktowany przez wszystkie spółki jak złoty cielec. (…) Mało kto mógłby sobie pozwolić na to, że szkoda dzieje się w 2009 roku, zgłasza ją w 2020 roku, czyli po 10 latach i w 2023 roku dostaje 10 milionów odszkodowania - powiedział wiceminister.
Wytłumaczył, że była to "szkoda przy procesie geotermii". - To się podobno działo w 2009 roku, ale zostało zgłoszone dopiero po dziesięciu latach i już po wyborach nagle zostaje podjęta decyzja o tym, że trzeba wypłacić te odszkodowania - dodał. Zaznaczył, że ta kwota została wypłacona.
- Wielu ludzi ma jakieś sprawy z ubezpieczycielami, ale po 10 latach nagle sobie ktoś przypomina, że może to zgłosić i nagle dostaje to odszkodowanie. To wygląda naprawdę arcydziwnie - przyznał.
Wiceszef MAP: brak absolutorium w Orlenie jest otwarciem furtki do roszczeń
Wiceszef MAP odniósł się też do audytów w Orlenie. - Myślę, że do końca sierpnia będziemy mieli już te informacje. Spółka będzie o tym informować, bo te audyty są naprawdę bardzo rozległe. Orlen sam w sobie jest olbrzymi i to jest kilkaset spółek zależnych i te audyty po prostu trwają trochę dłużej niż w innych podmiotach - mówił.
- Wewnętrzny audyt już został przeprowadzony i widać w nim, że było mnóstwo różnych nadużyć i takich sytuacji, które naraziły spółkę na konkretne straty - dodał.
Według Kropiwnickiego "brak absolutorium jest otwarciem furtki do roszczeń". - To mogą być naprawdę wielomiliardowe roszczenia - powiedział gość Agaty Adamek.
- W sprawie Orlenu toczy się około 20 postępowań karnych w prokuraturze. Mam nadzieję, że większość z nich skończy się zarzutami i później aktami oskarżenia. Dopiero to sprawi, że (...) można otwierać drogę do roszczeń cywilnych - tłumaczył.
Kropiwnicki powiedział, że sprawa fuzji Orlenu z Lotosem i sprzedaż rafinerii gdańskiej "jest badana". - Wyjaśniamy też możliwości reagowania, bo rzeczywiście wyprzedano za grosze ten majątek i to jest coś, co musi trochę potrwać, bo wymaga wielopłaszczyznowych analiz. Czasami się śmiejemy: czym zarządzał Daniel Obajtek? Właściwie czym chciał, bo co chciał, to kupował, brał albo przejmował - mówił wiceminister.
Kropiwnicki: Agencja Rozwoju Przemysłu zleciła za 19 milionów zarządzanie własną spółką
Mówił też, że Agencja Rozwoju Przemysłu zleciła za kilkanaście milionów zarządzanie własną spółką. - Niby miało to podnieść efektywność w tej firmie, a wypłacono firmie doradczej łącznie około 19 milionów złotych. Oczywiście nie podniesiono żadnej efektywności. Spółka, w momencie kiedy my ją przejęliśmy, była na granicy upadku i trzeba było ją uratować, ale 19 milionów do firmy doradczej poszło i to w ciągu półtora czy dwóch lat - przekazał wiceszef MAP.
Dodał, że zarząd i firma doradcza "brały gigantyczne pieniądze". - To są właśnie wyrzucane pieniądze - skwitował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24