"Warszawiacy wiedzą, kim jest pan Macierewicz, nawet jeśli schowa się do mysiej dziury"

"Warszawiacy i tak wieszą, kim jest Macierewicz"
Tusk uważa, że katastrofa smoleńska jest cynicznie wykorzystywana przez PiS
Źródło: tvn24

- Jeśli pan Macierewicz schowa się nawet do mysiej dziury, to warszawiacy i tak wiedzą, kim jest i jaką rolę katastrofa smoleńska odgrywa w strategii politycznej PiS - powiedział Donald Tusk, który był pytany przez dziennikarzy czy przełożenie posiedzenia zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni Macierewicz, to element przedreferendalnej strategii PiS.

W środę w Sejmie miała odbyć się debata na temat ustaleń zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej; najpierw 15-minutowe referaty mieli wygłosić eksperci zespołu, m.in.: prof. Kazimierz Nowaczyk, prof. Wiesław Binienda oraz dr Grzegorz Szuladziński. Po nich głos mieli zabrać przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy, w tym szef PiS Jarosław Kaczyński. Posiedzenie zostało jednak przełożone na przyszły tydzień bez podania przyczyny.

- Mój pogląd na temat cynicznego wykorzystywania katastrofy smoleńskiej przez PiS państwo znacie. Uważam, że jeśli pan Macierewicz schowa się nawet do mysiej dziury, to warszawiacy i tak wiedzą, kim jest pan Macierewicz i jaką rolę katastrofa smoleńska odgrywa w strategii politycznej PiS. Nie sadzę, żeby w Warszawie ktoś dał się oszukać - powiedział Tusk.

Będzie frekwencja?

Premier ponowił również apel, by nie brać w referendum udziału. - Chciałbym zwrócić się do wszystkich warszawiaków, ale też do całej opinii publicznej - to nie jest żadna arogancja ani chęć bojkotowania referendum, kiedy mówimy bardzo otwarcie: nie idźcie na to referendum, bo to jest sposób na wsparcie, na ochronę prezydent Gronkiewicz-Waltz przed panami Kaczyńskim i Guziałem - zaapelował Tusk.

Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz, które odbędzie się w najbliższą niedzielę, będzie ważne, jeśli do urn wyborczych pójdzie 3/5 wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta Warszawy w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób. Gdyby niedzielne głosowanie okazało się prawnie wiążące, prezydent zostanie pozbawiona stanowiska, jeśli za jej odwołaniem opowie się większość głosujących.

Autor: nsz/jk / Źródło: PAP

Czytaj także: