W niedzielę nad ranem doszło do pożaru centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej na warszawskiej Białołęce. Zawaliła się konstrukcja dachu. Na miejscu jest kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej. Nie ma informacji o rannych. Pożar jest opanowany, trwa dogaszanie. Pracę straciło wiele osób. Pierwszą informację w sprawie pożaru otrzymaliśmy na Kontakt 24.
W niedzielę nad ranem pożar wybuchł w centrum handlowym przy ulicy Marywilskiej. Jest to największe centrum handlowe na terenie Warszawy. Znajdowało się w nim około 1400 różnych sklepów, spośród których połowa miała w ofercie ubrania. Powierzchnia użytkowa całego centrum handlowego wynosiła 62 tysiące metrów kwadratowych.
Pożar centrum handlowego Marywilska 44 opanowany
Około godziny 14 sytuacja była już opanowana. W gaszeniu pożaru brało udział ponad 240 strażaków. W kulminacyjnym momencie na miejscu było 99 wozów straży pożarnej. W akcji brała też udział Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.
Zastępca Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. bryg. Piotr Gąska poinformował, że do wnętrza hali nie można było wpuścić strażaków z powodu naprężeń pożarowych. By monitorować sytuację w środku i gasić ogień w najbardziej newralgicznych miejscach do hali został wysłany robot strażacki. Nie ma na razie doniesień o osobach poszkodowanych. - Konstrukcja hali jest znacznie zniszczona, cały dach zawalił się do środka - powiedział na antenie TVN24 starszy brygadier Karol Kierzkowski z Państwowej Straży Pożarnej.
Z hali nie wydobywają się już kłęby czarnego dymu, widać jednak wciąż ulatującą ponad zgliszcza hali parę wodną, która powstaje podczas dogaszania pożaru. Wciąż nie wiadomo, jaka była przyczyna pożaru.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało alert dla mieszkańców Warszawy oraz powiatów: warszawskiego zachodniego, legionowskiego i nowodworskiego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że jest w tej sprawie w kontakcie z wojewodą mazowieckim Mariuszem Frankowskim oraz miastem stołecznym Warszawa. Resort przekazał, że na miejscu trwa sztab z udziałem komendanta Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Mariusza Feltynowskiego.
Zadziałała automatyczna czujka
Młodszy brygadier Michał Konopka z warszawskiej straży pożarnej poinformował na antenie TVN24, że zgłoszenie o pożarze wpłynęło przed godziną 4. Dodał, że w momencie przyjazdu strażaków na miejsce "praktycznie już cały budynek był objęty pożarem".
Jak mówił Konopka, "na miejscu byli pracownicy ochrony a także pierwsi kupcy, którzy chcieli wejść do miejsca pracy". Dodał, że zostali ewakuowani w bezpieczne miejsce. Konopka powiedział, że nie ma informacji o osobach poszkodowanych. - Trwają działania gaśnicze, akcja jest ciężka - przekazywał. Mówił, że w obiekcie było składowanych dużo materiałów łatwopalnych. - Znajdowały się boksy z przeróżnymi rzeczami. Dużo ubrań, dużo tekstyliów - dodał.
Reporter TVN24 Paweł Łukasik dowiedział się od strażaków, że o godzinie 3.30 jedna z komend straży pożarnych została zaalarmowana o pożarze przez znajdującą się na terenie zakładu automatyczną czujkę. Strażacy przybyli na miejsce już po 11 minutach, jednak już wtedy większość hali była już spowita dymem. Następnie widoczny stał się ogień.
Michał Konopka przekazał, że na miejscu pracuje specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego, która monitoruje atmosferę w pobliżu pożaru. - Nie mamy informacji, żeby nasze przyrządy wskazywały o jakimś bardzo skażonym powietrzu, żeby trzeba było ewakuować mieszkańców, ale na pewno ten dym jest trujący - powiedział.
W trakcie akcji gaśniczej doszło do incydentu - na teren centrum handlowego wdarł się mężczyzna z atrapą broni.
Wsparcie dla kupców i dalsze kroki
Zniszczenia spowodowane pożarem to katastrofa dla tysięcy drobnych przedsiębiorców, pracowników i ich rodzin, którzy stracili źródło utrzymania oraz dobytek. - Płacz, rozpacz, wielu ludzi bez pracy. Szkoda ludzi i wielka tragedia - powiedział reporterowi TVN24 jeden z obserwatorów pożaru.
Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała, że miasto jest na bieżąco informowane o sytuacji. - Stołeczne centrum bezpieczeństwa jest cały czas w kontakcie ze służbami. Jesteśmy w gotowości, gdyby potrzebne było jakieś wsparcie - podkreśliła.
Pytana o pomoc kupcom odpowiedziała, że "to będzie konieczne". - Pierwszym zadaniem jest zabezpieczenie terenu, dogaszanie pożaru, a od jutra spotkania i rozmowy, w jaki sposób miasto może wesprzeć kupców - dodała.
Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski zapowiedział, że w poniedziałek lub we wtorek podjęte zostaną decyzje na temat dalszych działań. Nie wykluczył uruchomienia środków kryzysowych, by udzielić pomocy materialnej najemcom centrum. - Może to być utrudnione ze względu na to, że najemcy są przedsiębiorcami. Nie ma przewidzianej do tego odpowiedniej procedury, co nie znaczy, że nie może się ona pojawić - zaznaczył Frankowski.
Komunikat GIOŚ
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował, że w związku z pożarem hali przy ulicy Marywilskiej stacje monitoringu jakości powietrza funkcjonujące w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska nie wykazały istotnego podwyższenia stężeń pyłu zwieszonego PM10 i PM2,5, dwutlenku siarki i dwutlenku azotu w strefie oddychania, czyli około 2 – 4 metrów nad powierzchnią gruntu.
"Jedynie na stacji w Warszawie przy ulicy Tołstoja (stacja należąca do Urzędu Warszawa) znajdującej się w dzielnicy Bielany, około 6,5 kilometra na południowy zachód od pożaru, odnotowano wartości około dwukrotnie wyższe niż na okolicznych stacjach w tym okresie" - dodał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w komunikacie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24