27-latek wszedł podczas akcji gaśniczej na ogrodzony teren wokół płonącego centrum handlowego Marywilska 44. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia opublikowanych przez Polską Agencję Prasową widać, jakby mężczyzna mierzył do ludzi z przedmiotu przypominającego broń. Policja poinformowała, że była to plastikowa atrapa, a zachowanie 27-latka wynikało prawdopodobnie z silnych emocji.
Nieznany mężczyzna podczas akcji strażaków wdarł się na teren objętego pożarem centrum handlowego Marywilska 44.
Na zdjęciach z miejsca zdarzenia, które opublikowała Polska Agencja Prasowa, widać, jak mężczyzna ubrany w czarną koszulkę i szare spodnie biega wzdłuż płonącego obiektu z przedmiotem przypominającym pistolet. Na niektórych ujęciach widać, że przedmiot schowany jest za paskiem spodni - na innych mężczyzna ma go w dłoni i wygląda, jakby celował do ludzi.
Młodszy brygadier Artur Laudy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie potwierdził, że na teren obiektu wdarł się mężczyzna z przedmiotem przypominającym broń. Dodał, że w wyniku incydentu żaden strażak nie został poszkodowany.
"Nie było absolutnie żadnego zagrożenia ze strony tego mężczyzny"
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji podinspektor Robert Szumiata poinformował, że policjanci podjęli wobec mężczyzny interwencję w momencie, kiedy chciał wraz z matką wejść na teren akcji ratunkowej.
- Oczywiście nie było to możliwe przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo tych osób, mówię teraz o synu i o matce, jak i na komfort pracy policjantów. Wylegitymowaliśmy te osoby, w tym momencie kobieta zasłabła, najprawdopodobniej dlatego, że zobaczyła ogrom tej tragedii, który ukazał się jej oczom - zrelacjonował rzecznik.
Szumiata podkreślił, że podczas legitymowania 27-latka policjanci zauważyli, że ma on za paskiem spodni przedmiot przypominający broń palną. - Po sprawdzeniu okazało się, że jest to atrapa broni, plastikowa zabawka, na którą nie potrzeba zezwolenia. Chciałbym podkreślić z całą stanowczością, że nie było absolutnie żadnego zagrożenia ze strony tego mężczyzny, jak również nie otrzymaliśmy żadnego zawiadomienia od kogokolwiek, że komukolwiek tym przedmiotem, tą zabawką groził - zaznaczył.
- My oczywiście nie mamy pojęcia o tych emocjach, które targają tymi osobami, które straciły prawdopodobnie majątek całego życia. W ferworze tych emocji mężczyzna być może, chcąc wymusić na służbach, aby go przepuściły do centrum handlowego, zachował się tak, jak się zachował - powiedział podinspektor Szumiata. Przed przekazaniem tych informacji Szumiata wypowiadał się o sprawie na briefingu prasowym, nie miał wówczas jednak informacji, by mężczyzna chodził z przedmiotem przypominającym broń. - Po uzyskaniu nowych informacji funkcjonariusze będą podejmować stosowne czynności - sprecyzował później w rozmowie z tvnwarszawa.pl
Marywilska 44 to największe centrum handlowe na terenie Warszawy, które specjalizuje się w handlu hurtowym i detalicznym. W niedzielę rano wybuchł pożar obiektu, z którym strażacy walczyć będą najprawdopodobniej jeszcze przez wiele godzin.
Źródło: tvn24.pl, PAP