Urzędnik prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zachęcał swoich podwładnych do zbierania podpisów na Platformę Obywatelską. Maila w tej sprawie wysyłał ze swojej ze służbowej poczty. Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że to złamanie prawa i zapowiada złożenie do prokuratury wniosku o popełnieniu przestępstwa. PO sprawę potępia i się od niej odcina.
W pierwszej połowie sierpnia, gdy partie polityczne kompletowały podpisy konieczne do zarejestrowania komitetów wyborczych i list kandydatów w PKW, zastępca dyrektora Zespołu Żłobków stołecznego Ratusza Radosław Poniatowski, postanowił pomóc PO. Ze służbowej skrzynki wysłał maila nakłaniającego do zbierania podpisów na listę Platformy Obywatelskiej.
"Zebrać jak najwięcej podpisów, listy dostarczyć do sekretariatu"
"Szanowni Państwo! Jak Państwu wiadomo dużymi krokami zbliżają się wybory parlamentarne. Jeżeli ktoś z Państwa jest skłonny poprzeć Komitet Wyborczy Platformy Obywatelskiej, to w załączeniu przesyłam wzór karty do zbierania podpisów pod listą kandydatów na posłów, oraz kandydatów na senatorów " - czytamy w wysłanej przez niego wiadomości.
Poniatowski zwraca się z prośbą "o zebranie jak największej liczby podpisów", a także apeluje o dostarczenie ich do sekretariatu urzędu do 18 sierpnia (termin składania zawiadomień o utworzeniu komitetów wyborczych mijał 22 sierpnia).
W mailu przesłał też załączniki m.in. z gotowymi listami i instrukcją jak zbierać podpisy. Wiadomość trafiła do kierowników warszawskich żłobków.
PiS donosi do prokuratury i PKW
Sprawa oburzyła Prawo i Sprawiedliwość, które twierdzi, że działanie Poniatowskiego jest "nielegalne i wyjątkowo nieetyczne".
W czwartek jego politycy - m.in. były szef CBA Mariusz Kamiński, a także poseł Artur Górski (obaj kandydują do Sejmu) podczas konferencji prasowej zapowiedzieli, że złożą do prokuratury wniosek o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie. Zarzuty: przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, a także złamanie kodeksu wyborczego.
Politycy PiS skierują także odpowiednie zawiadomienie do Państwowej Komisji Wyborczej.
Żądają odwołania urzędnika ze stanowiska, a od prezydent Warszawy oczekują wyjaśnień: czy zbieranie podpisów w podległych jej instytucjach, jest normą.
PO "kategorycznie potępia"
To skandal. Nieważne, do ilu osób wysłano mail, taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca Małgorzata Kidawa-Błońska z PO
Rzeczniczka sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z tvn24.pl przyznała, że takie zdarzenie miało miejsce. Dodała, że działanie urzędnika "kategorycznie potępia".
- To skandal. Nieważne, do ilu osób wysłano mail, taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca - stwierdziła. I dodała: - Cieszymy się, że ktoś chce się angażować w pomoc w naszej kampanii, ale nie w czasie pracy.
Kidwa-Błońska zaznaczyła, że Poniatowski nie należy do Platformy.
Zapewniła, że agitacja i zbieranie podpisów w instytucjach publicznych "nie jest metodą stosowaną podczas kampanii przez PO". Zapowiedź PiS złożenia wniosku do prokuratury ws. popełnienia przestępstwa, skomentowała krótko: - A niech składają.
Urzędnik z naganą
Przełożona Poniatowskiego, dyrektor Zespołu Żłobków Bożena Przybyszewska powiedziała tvn24.pl, że urzędnik zostanie ukarany naganą i pozbawiony premii. Ma to się stać natychmiast, gdy wróci do pracy - dziś przebywa na urlopie.
Dodała, że Poniatowski pytany o motywy wysłania maila odpowiedział, że "nie przemyślał swojego zachowania".
Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk również krytykuje zachowanie swojego urzędnika. - To była jego własna inicjatywa, z nikim jej nie konsultował - podkreślił. Zapewnił, że zbieranie podpisów w Urzędzie Miasta "normą nie jest".
- Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca, a wobec Radosława Poniatowskiego na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe - mówi tvn24.pl Milczarczyk.
Nie udało nam się skontaktować z Poniatowskim. Nie odbiera telefonów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl