Na Zamku Królewskim w Warszawie spotkali się, w ramach Trójkąta Lubelskiego, premier Mateusz Morawiecki, premier Litwy Ingrida Szimonyte oraz - zdalnie - premier Ukrainy Denys Szmyhal. Głównymi tematami szczytu są działania Rosji i wsparcie dla Ukrainy. - Można powiedzieć, że czasy się zmieniają, pokolenia się zmieniają, a Rosja cały czas prowadzi swoją politykę agresji i wykorzystuje do tego surowce naturalne, aby szantażować pozostałą część Europy - powiedział po spotkaniu Mateusz Morawiecki.
Trójkąt Lubelski jest formatem współpracy trójstronnej między Polską, Litwą i Ukrainą. Powołany został w 2020 roku, a jego celem jest pogłębianie współpracy politycznej, ekonomicznej i społecznej tych państw oraz wspieranie euroatlantyckich dążeń Ukrainy. Ostatnie spotkanie prezydentów Trójkąta Lubelskiego odbyło się 23 lutego w Kijowie, w przeddzień inwazji Rosji na Ukrainę.
Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się rano od przywitania litewskiej premier na dziedzińcu Zamku Królewskiego przez polskiego premiera. Następnie odbyło się spotkanie premierów Polski i Litwy, a później rozmowy szefów rządów Polski, Litwy i Ukrainy. Premier Ukrainy wziął w nich udział zdalnie.
- Spotkanie poświęciliśmy dyskusji nad sytuacją na Ukrainie i temu, jak zakończyć tę wojnę i pomóc Ukrainie obronić swoją suwerenność. Spotkanie Trójkąta Lubelskiego odbywa się, kiedy jeden z partnerów Trójkąta jest w stanie wojny, a państwo totalitarne, państwo rosyjskie chce zagrozić całej Europie. Chce zagrozić pozostałym państwom na wschodniej flance NATO i Unii Europejskiej - powiedział dziennikarzom premier Mateusz Morawiecki.
Długie ramię Moskwy zamieniło się w pięść, która uderza. Uderza na oślep, nie tylko brutalnie. Uderza w cywilów, nie tylko w infrastrukturę wojskową (...) Na Ukrainie dochodzi do rzezi. Nie ma powrotu do 'business as usual' z Rosją
- Można powiedzieć, że czasy się zmieniają, pokolenia się zmieniają, a Rosja cały czas prowadzi swoją politykę agresji i wykorzystuje do tego surowce naturalne, aby szantażować pozostałą część Europy - dodał.
Jak mówił premier, "jeżeli zostanie zniszczona ukraińska suwerenność, to zniszczone zostaną europejskie wartości - wolność i niepodległość", dlatego Polska i Litwa będą wspierały Ukrainę.
- Długie ramię Moskwy zamieniło się w pięść, która uderza. Uderza na oślep, nie tylko brutalnie. Uderza w cywilów, nie tylko w infrastrukturę wojskową, ale mordując dzieci, kobiety, bombardując szpitale, niszcząc normalne życie milionów mieszkańców - mówił Morawiecki. - To już jest masakra, to jest rzeź w środku Europy i ten głos musi wybrzmieć bardzo mocno. Jednoznacznie przekazujemy te informacje do stolicy europejskich, aby nikt tam nie usypiał własnego sumienia, nikt nie starał się powrócić do tak zwanego "business as usual". Nie ma powrotu do tak zwanego "business as usual" z Rosją - podkreślił Morawiecki.
Zdaniem Morawieckiego powinien powstać fundusz na odbudowę Ukrainy z zamrożonych aktywów państwa rosyjskiego i oligarchów.
Morawiecki: Rosja chce wzbudzić panikę wśród ludności cywilnej
Premier mówił, że rosyjska agresja na Ukrainę jest "pełnoskalową wojną". - To wojna z użyciem totalitarnych metod, zastraszania, mordowania ludności cywilnej - wyliczał. - Przez lata Zachód żył nadzieją, że Putin znormalnieje. Ale to się nie stało. Przestrzegaliśmy przed tym: Litwa i Polska - przypomniał. Podkreślał jednocześnie, że "Ukraińcy toczą bezprecedensową walkę o utrzymanie wolności i niepodległości swojego kraju, dlatego Polska i Litwa są na pierwszej linii walki o świadomość europejską tego, co dzieje się na Ukrainie".
- Rosyjski atak rakietowy zaledwie 20 kilometrów od polskiej granicy pokazuje, jakimi metodami działa Rosja. Chce wzbudzić panikę wśród ludności cywilnej i za nic ma, że ten ośrodek jest na szlaku ucieczki setek tysięcy Ukraińców przez horrorem wojny - wskazał Morawiecki. W jego ocenie celem Rosji jest "zniszczenie humanitarnego wysiłku pomocy niewinnym osobom".
Premier Litwy: dążymy do tego, by agresorzy odpowiedzieli za przestępstwa wojenne
Premier Ingrida Szimonyte powiedziała, że obecny czas jest dramatyczny dla Europy i całego świata. W imieniu Litwinów wyraziła solidarność wobec Ukrainy i jej obywateli, którzy bronią wolności całej Europy. - Nie powinniśmy mieć żadnych iluzji, ta wojna, która odbywa się na ziemi ukraińskiej, to walka o nas wszystkich - dodała. Jej zdaniem "w obliczu agresji Putina kraje demokratyczne powinny się zjednoczyć, czy to będzie NATO, Unia Europejska, czy Trójkąt Lubelski".
Premier Szimonyte zaznaczyła, że "cała Litwa będzie z Ukraińcami do samego zwycięstwa i nie ma wątpliwości, że Polska też". - Dzisiaj chodzi także o Białoruś, która wynajęła swoją ziemię do prowadzenia agresji przeciwko Ukrainie - dodała. - Ze strony oligarchów rosyjskich widzimy, że sankcje działają i są bolesne. Kiedyś słyszeliśmy, że sankcje nie są efektywne, ponieważ nie działają - przypomniała.
Podkreśliła, że "dopiero teraz możemy mówić o prawdziwych sankcjach", bo wcześniej ich nie było. - Sankcje zadziałają dopiero w perspektywie, po jakimś czasie, ale powinniśmy rozszerzać te sankcje, żeby wojna przeciwko Ukrainie kosztowała jak najwięcej, żeby była jak najdroższa - apelowała.
- Dążymy do tego, by agresorzy odpowiedzieli za przestępstwa wojenne. Zwróciliśmy się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, gromadzone są dowody na te działania. Nie wątpię, że tych ludzi dosięgnie sprawiedliwość - zaznaczyła.
Szimonyte mówiła też, że Polska i Litwa dążą do wspierania integracji Ukrainy z Unią Europejską. - Żaden z krajów nie zapłacił tak ogromnej ceny za swoją naturalną chęć bycia częścią rodziny europejskiej. Uważamy, że Ukraina zasłużyła na status kandydata. Jest to związane z naszym moralnym długiem wobec ludności Ukrainy - wyjaśniła.
Szmyhal apeluje o zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą
Szef ukraińskiego rządu mówił na konferencji po spotkaniu Trójkąta Lubelskiego, że Rosja, atakując Ukrainę, przeliczyła się. - Ukraińcy bronią naszego kraju i będziemy bronić też pokoju w Europie - zadeklarował. Szmyhal oświadczył, że dla Ukrainy bardzo ważne jest zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. - To by uratowało życie tysięcy Ukraińców, którzy zabijani są podczas bombardowań z powietrza - podkreślił.
Szef ukraińskiego rządu wyraził wdzięczność, że pierwsza pomoc dla Ukrainy nadeszła właśnie od państw Trójkąta Lubelskiego. - Szczególnie cenimy wysiłek Polski, która wspiera Ukrainę podczas posiedzeń Rady Europejskiej. Polska była prawdziwym liderem - mówił.
Dziękował także za poparcie kandydatury Ukrainy do UE, w szczególności premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i prezydentowi Litwy Gitanasowi Nausedzie. - Ukraińcy chcą widzieć perspektywy członkostwa swojego kraju w UE. Status kraju kandydującego jest dla nas bardzo ważny - powiedział premier Ukrainy.
- Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani tym, że Ukraina jest uznana za członka rodziny europejskiej. To cywilizacyjny przekaz dla naszego społeczeństwa - podkreślił Szmyhal. - Broniąc niezależności i swobody swojego kraju, bronimy też siebie jako części wspólnej rodziny europejskiej cywilizacji - dodał.
Premier Ukrainy: jesteśmy wdzięczni za błyskawiczną reakcję i pomoc
- Bez wsparcia naszych przyjaciół, bez wsparcia świata nie mielibyśmy żadnych perspektyw na normalną przyszłość. Dzięki temu też Ukraińcy mogą walczyć o wolność i niezależność, o swoją przyszłość - podkreślił premier Ukrainy.
- Rozmawialiśmy dzisiaj o funduszu na odbudowę Ukrainy, nazwaliśmy go nowym planem Marshalla. Chciałbym osobiście podziękować premierowi Morawieckiemu i premier Szimonyte za to spotkanie - praktyczne, gdyż pracujemy - nie mamy czasu na ceremonie, polityczne czy dyplomatyczne niuanse. Jesteśmy też wdzięczni za błyskawiczną reakcję i pomoc w dostarczeniu dostaw na Ukrainę - mówił Szmyhal.
Podkreślił wagę proponowanych sankcji dotyczących tak zwanego zakazu eksportu do Rosji towarów podwójnego przeznaczenia (które mogą być użyte w celach militarnych). - To bardzo ważne, żeby te łańcuchy dostaw były przerwane - podkreślił. Zapowiedział, że strona ukraińska dostarczy listę takich towarów i ich producentów.
OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański / PAP