Od rana w pełnej gotowości są wszystkie systemy bezpieczeństwa w Polsce - powiedział wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do środowego ataku rakietowego w Ukrainie i komunikatu Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych w tej sprawie. Minister - koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak oświadczył, że "wszelkie rakiety przelatujące w pobliżu bądź lecące w kierunku Polski każą nam stawiać na nogi cały system".
Rosja przeprowadziła w środę rano zmasowany atak rakietowy w Ukrainie. Na terytorium całego kraju ogłoszono alarm powietrzny. W związku z "intensywną aktywnością lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej" komunikat wydało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. "Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione" - zapewniono.
Szef MON: od rana w pełnej gotowości są wszystkie systemy bezpieczeństwa w Polsce
Do tej kwestii odniósł się w Radiu Zet wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Powiedział, że ataki rakietowe na Ukrainę "niestety powtarzają się cyklicznie".
- Coraz częściej, raz w tygodniu, raz na dziesięć dni te ataki są zmasowane. Większość rakiet leci w kierunku zachodnim, więc w kierunku Polski. One są oczywiście manewrujące, z celem wyznaczonym na terytorium Ukrainy, ale dzisiaj pod rana w pełnej gotowości są wszystkie systemy bezpieczeństwa w Polsce - powiedział.
Wicepremier, szef MON zaznaczył, że tego typu ataki "od końca zeszłego roku powtarzają się coraz częściej". Pytany, co to oznacza odpowiedział, że Rosja jest przygotowana do powtarzania zmasowanych ataków ponieważ "odrobiła straty, które poniosła na początku wojny". - Przestawiła produkcję na tryb wojenny, ma sojuszników, takich jak Korea Północna, którzy dostarczają im bardzo dużo amunicji i sprzętu wojskowego - stwierdził.
Pytany o to, jak wyglądają polskie procedury na wypadek takiego ataku na Ukrainę, odpowiedział, że jest pełen algorytm postępowania, w ramach którego podrywane są na przykład polskie i sojusznicze samoloty F-16, a także uruchamiane są "wszystkie systemy obrony rakietowej, przeciwpowietrznej". - Jest cały algorytm postępowania opisany na wypadek takiej sytuacji - dodał.
- Ustaliliśmy system komunikacji, tutaj nastąpiła zmiana. Informujemy zawsze społeczeństwo o tych działaniach, odpowiedzialne za to informowanie jest dowództwo operacyjne, ponieważ słychać latające polskie samoloty, co może budzić określony niepokój, dlatego potrzebna jest rzetelna informacja w tej sprawie - wyjaśnił.
Tomasz Siemoniak o ataku
Sprawę w Programie Pierwszym Polskiego Radia skomentował też minister - koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
Podkreślił, że Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych informowało o podjętych działaniach. - Trzeba użyć słowa "rutynowo", bo to kolejna taka sytuacja, gdzie polski system obrony powietrznej, polskie pary dyżurne, inne sojusznicze systemy, są aktywowane do tego, żeby chronić przestrzeń powietrzną Polski - zaznaczył.
Siemoniak dodał, że zmasowany atak na Ukrainę pokazuje, że żadnej tendencji zmiany w polityce Rosji, sposobie prowadzenia wojny, nie ma. - To powinno być dla Zachodu wnioskiem: wspierajmy Ukrainę, przegłosowujmy w Stanach Zjednoczonych pakiety wsparcia, bo nie widać zakończenia tej wojny i Ukraina w interesie wolnego świata wymaga pewnego wsparcia i Rosja o tym brutalnie przypomina - powiedział.
- Kto myślał, że dojdzie do jakiegoś złagodzenia kursu (...), nic z tych rzeczy. Trwa wojna i nic tu się nie zmienia - dodał minister.
Siemoniak podkreślił, że dla rządu najistotniejsze jest bezpieczeństwo Polski, więc "wszelkie rakiety przelatujące w pobliżu bądź lecące w kierunku Polski każą nam stawiać na nogi cały system". - Pamiętamy śmierć dwóch obywateli Polski w Przewodowie i inne historie z rakietami, choćby ta z 29 grudnia - mówił polityk.
Źródło: PAP