Sytuacja na rosyjsko-ukraińskiej granicy i rozmowy dyplomatyczne w sprawie tego konfliktu były jednym z tematów w "Faktach po Faktach" w TVN24. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz opisał, że celem działań polskiej dyplomacji jest niedoprowadzenie do ataku Rosji na Ukrainę. - O tym rozmawiamy z naszymi partnerami - powiedział. - Mamy nadzieję, że to ochłodzi nieco groźne zapędy Rosji - dodał.
Rosja przy ukraińskiej granicy zgromadziła już ponad 100 tysięcy żołnierzy. Zachód zapowiada, że w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę odpowie dotkliwymi sankcjami. W Genewie, Kijowie i Wiśle prowadzone są dyplomatyczne rozmowy wokół tego konfliktu.
O rozmowę prezydentów - Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego - pytany był w "Faktach po Faktach" wiceszef MSZ Marcin Przydacz. - To były długie, dobre, szczere rozmowy w zaufanym, wąskim gronie. Pan prezydent Zełenski przyjechał ze swoimi najbliższymi dwoma współpracownikami - odpowiedział.
- Spotkanie miało na celu bieżącą wymianę informacji. Ukraina jest państwem frontowym, w tym zakresie, że bezpośrednio graniczy z Rosją, widzi to dużo lepiej niż my. W innych aspektach, jeśli chodzi o politykę europejską czy NATO-wską, tutaj my mamy większą wiedzę. Chodziło o to, żeby wzajemnie się poinformować, ale też wzajemnie zapewnić się o dalszej współpracy i ewentualnym wsparciu dyplomatycznym, politycznym, takim jakie będzie konieczne w przyszłości - opisał.
Jak może wyglądać takie wsparcie? - Cały czas mamy nadzieję, że do tego ataku finalnie nie dojdzie. To jest cel działań politycznych, dyplomatycznych polskiej dyplomacji, także z panem prezydentem i premierem włącznie - odparł.
- O tym rozmawiamy z naszymi partnerami ze Stanów Zjednoczonych, o tym były rozmowy na forum NATO-wskim, także w Unii Europejskiej w poniedziałek będzie kolejne posiedzenie Rady do Spraw Zagranicznych, na której będą dyskutowane potencjalne sankcje na Rosję, jakie mogą być nałożone na wypadek eskalacji - mówił Przydacz. - Mamy nadzieję, że to ochłodzi nieco groźne zapędy Rosji - dodał.
Pytany, czy polski MSZ w sprawie Ukrainy rozmawia z Rosją, Przydacz zaprzeczył. - Jeśli chodzi o bilateralny kanał z Rosją, my, jako państwo członkowskie, nie realizujemy takiego dialogu. Od tego są nasze organizacje. Polska ma tutaj swoją rolę do odegrania w ramach OBWE - tłumaczył.
Raport tvn24.pl: Sytuacja na granicy Rosji z Ukrainą
Jak Polska może pomóc Ukrainie? Czy może to zrobić pod względem militarnym? - W pierwszej kolejności koncentrujemy się na działaniach dyplomatycznych i politycznych. Wiele państwo pomaga Ukrainie także i dostawami sprzętu, były państwa, które mówiły wprost, co i w jakiej ilości dostarczają, chociażby Wielka Brytania. Stany Zjednoczone z kolei podają kwoty, za jakie kupują sprzęt, który przeznaczają na Ukrainę, ale jest wiele państw, także z naszego regionu, które pomagają Ukrainie, natomiast niekoniecznie chcą i uważają za produktywne mówienie o tym publicznie - stwierdził Przydacz.
Dopytywany, czy rolą Polski nie jest pomoc militarna, wiceszef MSZ powtórzył: - Dyplomatycznie wiele państw z tego regionu pomaga, niekoniecznie informując o szczegółach.
Przydacz: Rosja próbuje korzystać z nacisków
Przydacz pytany, czy Polacy są bezpieczni, odparł: - My w Polsce jesteśmy bezpieczni, także dzięki temu, że jesteśmy w sojuszach, w NATO, w Unii Europejskiej, jesteśmy pełnoprawnym członkiem NATO.
- Od 2016 roku stacjonują tutaj jednostki NATO-owskie, także w państwach bałtyckich, na skutek dobrej umowy pomiędzy prezydentem Dudą a (byłym - red.) prezydentem Trumpem, stacjonują tutaj wojska amerykańskie. Mamy także i swoje uzbrojenie, to wszystko na zasadzie odstraszania na pewno działa i strona rosyjska ma tego pełną świadomość - wymieniał.
Wypowiadając się o Ukrainie, Przydacz przypomniał, że nasz wschodni sąsiad pozostaje poza tymi wymienionymi strukturami, stąd "w naturalny sposób jest bardziej podatna na naciski". - Z tych nacisków próbuje korzystać w tym momencie Rosja, która próbuje destabilizować sytuację, aby osiągnąć swoje cele polityczne - stwierdził.
Wiceszef MSZ: nie chodzi tylko o Ukrainę, chodzi także o szerszy region
Przydacza zapytano także o piątkowe rozmowy sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena oraz ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa w Genewie. Czy to spotkanie oddaliło wizję ewentualnego ataku Rosji na Ukrainę?
- Myślę, że jeszcze zbyt wcześnie, by mówić, że oddaliło. Sam fakt, że Rosja zasiada do stołu, dyskutuje, oczywiście powoduje przekonanie, że dopóki rozmowy trwają, to być może do tej eskalacji nie dojdzie, natomiast Rosja oczywiście wzmacnia swoją pozycję argumentacyjną, negocjacyjną obecnością wojsk. Coraz więcej wojsk na granicy z Ukrainą się pojawia, ćwiczenia na terytorium Białorusi, które planuje Rosja, prawdopodobnie przybiorą większy rozmiar niż te, które obserwowaliśmy we wrześniu - sugerował.
Zdaniem Przydacza "dopóki toczą się dyskusje, dopóki dyplomacja ma przestrzeń do realizacji, to powinniśmy z niej skorzystać". - Natomiast nie może być tak, że będziemy ulegać żądaniom Rosji na zasadzie takiej polityki, jaką Rosja by chciała. Bo Rosja chce powrotu do sytuacji, w której państwa Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polska, stałyby się państwami drugiej kategorii w ramach NATO albo jakąś szarą strefą - mówił dalej. - Nie chodzi tylko o Ukrainę, chodzi także o szerszy region. Na to w naturalny sposób nie może być zgody - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24