Żołnierze z północnego Kaukazu i Dalekiego Wschodu, których Władimir Putin wysłał na Ukrainę są wydobywani z tej prowincji i czują, że to jest ten moment, w którym mogą coś w życiu osiągnąć - tłumaczył w "Jeden na jeden" w TVN24 dr Ernest Wyciszkiewicz, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Podkreślił, że armia w dalekich regionach Federacji Rosyjskiej, gdzie w wielu miejscach panuje bieda, jest "bardzo ważną drabiną awansu społecznego".
Sobota jest 73. dniem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dr Ernest Wyciszkiewicz, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia zapytany w "Jeden na jeden" w TVN24, dlaczego Władimir Putin wysłał na ukraiński front żołnierzy z północnego Kaukazu i Dalekiego Wschodu, odparł, że "są mniej warci jako ludzie, jako obywatele tego kraju". Dopytywany, czy rosyjski prezydent tak o nich myśli, powiedział, że "tak sądzi".
- Szowinistyczny argument wydaje mi się jednym z wyjaśnień. Drugi jest bardziej pragmatyczny. To są ludzie z obszarów ubogich, gdzie armia jest bardzo ważną drabiną awansu społecznego. Oni są wydobywani z tej prowincji i czują, że to jest ten moment, w którym mogą coś w życiu osiągnąć, a tym samym sytuacja dzisiaj, gdy mamy trumny i ciała napływające do tych regionów, nie wpływa zasadniczo na stosunek miejscowej ludności - dodał.
Jak mówił, "oni tam wiedzą, że to jest wciąż poważne narzędzie dla nich do rozwoju, podnoszenia swojego statusu".
- Ci ludzie tam są słabiej zorganizowani. To, co się działo w czasach wojny czeczeńskiej, ta organizacja matek rosyjskich żołnierzy, którzy ginęli, która sprawnie bardzo działała i wpływała na władze, dzisiaj kompletnie się rozpadła - zaznaczył Wyciszkiewicz.
"Strach jest dominującym uczuciem"
Pytany, dlaczego rosyjskie matki nie jadą po synów na Ukrainę, tak jak jechały do Czeczeni, odpowiedział, że pewnie w większości się boją. - Gdy wydzwaniają do organizacji komitetu matek żołnierzy, żeby zrozumieć, co można zrobić, są proszone o podanie danych - nazwisko, stopień, jednostka, kiedy (syn - red.) został wysłany. Wtedy milkną - dodał.
Jego zdaniem "strach jest dominującym uczuciem plus jednak przekonanie, że dzieje się coś dobrego tam i że ci chłopcy zostali wysłani z jakąś misją obrony ojczyzny".
Relacja na żywo: Atak Rosji na Ukrainę. 73. dzień inwazji
Wyciszkiewicz: Putin chciał ogłosić 9 maja podwójne zwycięstwo
Wyciszkiewicz odniósł się do Dnia Zwycięstwa obchodzonego w Rosji 9 maja. - To miał być bardzo ważny dzień. Przypominam, że agresja (na Ukrainę - red.) rozpoczęła się 24 lutego, dzień po Dniu Obrońcy Ojczyzny. To też ważne święto wprowadzone w zasadzie przez prezydenta Putina jako dzień wolny od pracy. Chciał zakończył tę "operację", jak to nazywają w Rosji, 9 maja ogłaszając podwójne zwycięstwo. Przypomnieć zwycięstwo nad nazistami prawdziwymi w połowie XX wieku i ogłosić nowe zwycięstwo w tej kampanii, którą prowadzi – powiedział.
Podkreślił, że tego drugiego zwycięstwa nie ma. - Niemniej, ponieważ Putin ma jednak pełną kontrolę nad przepływem informacji w Rosji, jakieś zwycięstwo wykreuje dla Rosjan. Czy to będzie małe, czy większe, zobaczymy – ocenił.
Dodał, że Putin "może uzasadnić wszystko". – Może pokazać, że w istocie rzeczy celem była denazyfikacja Ukrainy, to zostało osiągnięte przez na przykład wyparcie batalionu Azow z Mariupola, że celem była demilitaryzacja, co udało się osiągnąć przez zniszczenie infrastruktury – mówił gość TVN24.
Jego zdaniem "narracyjnie władze rosyjskie sobie świetnie poradzą z tym dniem". – Ważny będzie też przekaz, jaki popłynie na Zachód – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24