Prawie milion osób przybyło z Ukrainy do Polski od czasu rosyjskiej agresji do niedzielnego poranka - podała polska Straż Graniczna. Każdy z uchodźców ma swoją historię, wielu dzieli się nią z dziennikarzami. Swoje opowiedziały między innymi pani Alina spod Umania i pani Ira z obwodu żytomierskiego, które dotarły do punktu recepcyjnego w Hrubieszowie (województwo lubelskie).
Punkt recepcyjny dla uchodźców w Hrubieszowie - jeden z kilkudziesięciu działających w Polsce - znajduje się w ośrodku sportu i rekreacji. Dziennie przez ten punkt przewija się około tysiąca osób. W holu uchodźcy wypełniają formalności, przy których pomagają wolontariusze. Co chwilę busy straży pożarnej przywożą osoby z przejścia granicznego w Zosinie. Jedni wchodzą z walizkami do budynku, inni kierują się w stronę autobusów rozwożących do miejsc stałego zakwaterowania w innych miastach. Przed wejściem stoją ludzie z tabliczkami i oferują darmowy transport np. do Szczecinka, Poznania, Lublina.
W wielkiej hali sportowej przygotowanych jest 350 łóżek do odpoczynku. Na trybunach segregowane są dary przekazane z całej Polski.
W punkcie recepcyjnym uchodźcy mogą się też posilić. W sobotę do wyboru był między innymi bigos, sałatka jarzynowa, zupa grochowa, kiełbasa, jogurty. Licealistka Oliwia opowiedziała, że najchętniej ludzie biorą zupę. - Popularnością cieszą się też kanapki przygotowywane przez koła gospodyń wiejskich – dodała wolontariuszka.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. Kolejna doba
W pociągu "człowiek na człowieku"
Jedną z osób, które tu dotarły, jest 37-letnia pani Alina spod Umania, nauczycielka wychowania fizycznego w miejscowości Kropywnycki. Wraz z synami, 12-letnim i 9-letnim, chce dotrzeć do Irlandii, do brata.
Opisując swoją 16-godzinną podróż pociągiem do Lwowa opowiada, że jechali w ciemności, bez świateł, nie było zasięgu w telefonie. - Człowiek na człowieku. My na podłodze siedzieliśmy. W naszym wagonie było pięćset osób. A pociągi do Kijowa mijaliśmy puste - relacjonuje w rozmowie pani Alina.
Zaznacza, że w centrum Ukrainy jest w tej chwili jeszcze spokojnie, ale mąż przekonał, żeby lepiej uciekli, póki jest taka możliwość. - Dzieci nie rozumiały, dlaczego musimy wyjechać. Tłumaczyłam, że chodzi o ich życie – mówi zapłakana Alina.
Uciekła, bo "bała się każdego dnia i wieczora"
28-letnia Ira pochodzi z obwodu żytomierskiego. Do Hrubieszowa dotarła z dwójką dzieci. 4,5-letni Danielek bawi się samochodzikiem policyjnym. 2,5 –letnia Solomija zajęta jest układanką. Rodzina czeka na znajomych siostry, którzy mają zabrać ją do Rzeszowa.
- Zdecydowałam się uciec, bo bałam się tam każdego dnia i wieczora. Gdy wyjeżdżałam z Żytomierza w piątek wieczorem, to słychać było wybuchy, syreny bez końca. Spakowaliśmy się i od razu pojechaliśmy na dworzec. Wiem od męża, że w wyniku bombardowania domy w naszym sąsiedztwie się zawaliły, są zrujnowane – dodaje pani Ira.
Ponad 1,5 miliona uchodźców z Ukrainy, prawie milion w Polsce
Ponad 1,5 miliona uchodźców z Ukrainy przedostało się do sąsiednich krajów w ciągu 10 dni; to najszybciej narastający kryzys uchodźczy w Europie od II wojny światowej - napisał w niedzielę na Twitterze Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) Filippo Grandi.
W sobotę informowano o 1,37 mln uchodźców z Ukrainy. UNHCR spodziewa się, że liczba uchodźców jeszcze wzrośnie wraz z kontynuowaniem przez wojska rosyjskie ataków, zwłaszcza na Kijów - stolicę Ukrainy.
Polska jest krajem, do którego udaje się najwięcej ukraińskich uchodźców. Od 24 lutego, dnia rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, do Polski dotarło 922.400 uchodźców - poinformowała w niedzielę polska Straż Graniczna.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: PAP, TVN24