Publiczne pieniądze na projekt "przeciwdziałanie przestępstwom dotyczącym naruszenia wolności sumienia popełnianym pod wpływem ideologii LGBT" otrzymała Fundacja Strażnik Pamięci, której szefem jest redaktor naczelny jednego z tygodników. Dlaczego organizacja, której statutowe cele sprowadzają się głównie do krzewienia pamięci o historii, otrzymuje fundusze, które powinny być przeznaczone na przeciwdziałanie przestępczości i pomoc ofiarom? Odpowiedzi szuka reporter "Czarno na białym" Łukasz Karusta.
Tygodnik "Do Rzeczy" i Fundację Strażnik Pamięci łączy nie tylko ten sam adres i ten sam szef. Treści rozpowszechniane przez magazyn oraz Strażnika też jakby podobne.
"Do Rzeczy" to prywatny tygodnik, który może drukować nawet bardzo kontrowersyjne artykuły. "Samorządy kontra dyktatura LGBT", "Dlaczego ideolodzy LGBT niewiele osiągnęli w Polsce?", "Tęczowa iluminacja na budynku Komisji Europejskiej wymierzona w Polskę", "Sekskomunizm czy ideologia LGBT?" czy "Totalitaryzm ideologii LGBT" to tylko niektóre tytuły tekstów, które ukazały się w magazynie. - To nic innego, jak propaganda, propaganda homofobiczna - mówi adwokat Radosław Baszuk.
"Daje się przyzwolenie na wywoływanie najgorszych emocji"
W tygodniku "Do Rzeczy" powstała też seria specjalnych dodatków "Ideologia LGBT a edukacja dzieci". Już na wstępie publikacji czytamy, że "seria dodatków ma się przyczynić do poznania zagrożenia", a wśród tych wymieniane są m.in. stwierdzenia, że "pierwszymi ofiarami rewolucji LGBT muszą stać się dzieci" czy "aktywiści LGBT (...) dokonują prawdziwego przewrotu obyczajowego". W publikacjach tygodnika można także przeczytać o "totalitaryzmie ideologii LGBT", o tym, jak inne kraje poddają się naporowi LGBT i jak dobrze broni się przed nimi Polska.
Profesor Monika Płatek zwraca uwagę na zagrożenie płynące z publikacji tego typu treści. - Fałszywie oskarżając, rozbudza nastroje i stwarza przyzwolenie na przemoc wobec ludzi pod pretekstem orientacji psychoseksualnej. Daje się przyzwolenie na wywoływanie najgorszych emocji - komentuje.
Do tej pory wyszły trzy z 20 zeszytów, które mają zostać wydane, a odbiły się echem nawet w Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Wśród artykułów o zagrożeniach ze strony gejów i lesbijek można znaleźć cały rozdział mocno krytykujący działania organizacji oraz stwierdzenia, że standardy WHO "można nazwać ordynarnym instruktażem przygotowującym pedofilom kolejne ofiary". - Absolutnie nie ma w standardach WHO instrukcji dla nikogo, zwłaszcza dla pedofili. Są oparte (standardy - red.) na naukowych dowodach i pracy wielu ekspertów z całego świata - odpowiada na zarzuty szefowa polskiego biura WHO Paloma Cuchi.
Hubert Sobecki, ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, zauważa, że "człowiek, który jest redaktorem medium, które szerzy nienawiść, dostaje publiczne pieniądze".
Przestępstwa "popełniane pod wpływem ideologii LGBT"
Redaktor naczelny tygodnika, czyli Paweł Lisicki, jest również szefem powstałej w 2016 roku Fundacji Strażnik Pamięci. W jej radzie zasiadają także inni prawicowi dziennikarze - Piotr Gabryel i Piotr Zychowicz. I ona także swoją działalność poświęca tematyce związanej z LGBT.
Na stronie internetowej fundacji czytamy, że "Strażnik Pamięci dba o odnowienie, zachowanie lub przywrócenie pamięci o ważnych wydarzeniach z przeszłości Polski". Można tam zapoznać się także z projektami, które realizuje Fundacja. Wśród nich jest projekt realizowany dzięki środkom przyznanym w ramach konkursu ogłoszonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości i finansowanego z Funduszu Sprawiedliwości - "Przeciwdziałanie przestępstwom dotyczącym naruszenia wolności sumienia popełnianym pod wpływem ideologii LGBT". Jego głównym celem jest "doprowadzenie do zmniejszenia, a docelowo do wyeliminowania z polskiej przestrzeni publicznej przypadków łamania praw sumienia ludzi wierzących, którzy cierpią pod wpływem presji nowych lewicowych ideologii zgodnie art. 196 kk. (obrażanie uczuć religijnych - red.) oraz art. 194 kk (dyskryminacja wyznaniowa - red.)".
Fundusz Sprawiedliwości ma za zadanie przeciwdziałać, zapobiegać popełnianiu różnego rodzaju przestępstwom, również takim przestępstwom, które są związane z określonymi w Kodeksie karnym zapisami gwarantującym ludziom, obywatelom w Polsce ochronę ich uczuć religijnych, ochronę ich światopoglądu, wolności religijnej, swobody sumienia.
"To nie jest naukowe, to jest polityczne"
Zapytaliśmy adwokata Radosława Baszuka i prof. Monikę Płatek, wieloletnich praktyków prawa i kryminologii, czy istnieje rodzaj przestępstw "dotyczących naruszenia wolności sumienia popełnianych pod wpływem ideologii LGBT", jak w nazwie dofinansowanego projektu wskazuje Fundacja Strażnik Pamięci. - Nie spotkałem się z przykładami przestępstw, o których można by było powiedzieć, o których ja także mógłbym powiedzieć, że były inspirowane ideologią LGBT, co by to nie znaczyło - mówi adwokat Radosław Baszuk. Profesor Monika Płatek zauważa, że "to nie jest naukowe, i oczywiście, że jest to polityczne i to jest świadome, i jest to bardzo groźne".
- Jeżeli popatrzymy na statystki przestępstw, to przestępstwo z art. 195, które mówi o przeszkadzaniu w publicznym wykonaniu aktu religijnego, liczba przestępstw stwierdzonych to (...) maksymalnie, w 2008 (roku - red.), 26 - mówi prof. Płatek, prawniczka i wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Zakładu Kryminologii. Podobnie jest przy przestępstwach przeciwko wolności sumienia i wyznania. Skazanych w ciągu roku można najczęściej policzyć na palcach obu rąk. W roku 2015 były to zaledwie cztery osoby. W 2016 za dyskryminację wyznaniową i obrazę uczuć religijnych skazano 10 osób. Następnie 12 osób w 2017 i siedem osób w 2018 roku. W ciągu roku liczba przestępstw popełnianych w Polsce przekracza ćwierć miliona.
Czy jest coś złego w jawności?
Tylko w tym roku Fundacja Strażnik Pamięci otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości - jak Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało redakcję Onetu - 613 698 złotych, a przelewy z resortu będą płynęły jeszcze przez kolejne dwa lata. Nie wiadomo jednak, w jakiej dokładnie wysokości. Ministerstwo Sprawiedliwości informuje tylko, kto dostał wsparcie z Funduszu. Nie podaje jednak ani kwoty dofinansowania, ani celu. Próbowaliśmy zdobyć w ministerstwie tę - jawną przecież - informację, lecz do momentu emisji programu nie dostaliśmy odpowiedzi. A jeszcze niedawno minister Ziobro sam pytał: "Czy jest coś złego w jawności? Czy jest coś złego w transparentności? Czy jest coś złego w czystości intencji? Im więcej jawności, im więcej transparentności, im więcej czystości, tym lepiej dla demokracji".
- Dziwnym trafem pieniądze trafiają do osób albo życzliwych określonemu przekazowi politycznemu, albo do osób, o których życzliwość można i należy zabiegać. Myślę, że ta druga sytuacja to jest sytuacja, o której mówimy. Mamy do czynienia z tygodnikiem, który może nie jest tygodnikiem wielkonakładowym, ale zapewne w jakimś zakresie adresowanym do jakiejś części opinii publicznej, opiniotwórczym. Zawsze chyba lepiej mieć taki tygodnik po swojej stronie - zastanawia się Radosław Baszuk.
Huber Sobecki, działacz LGBT ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, uważa, że "to jest jakaś sieć powiązań interesów władzy, kolegów" - i dodaje, że to dla niego "nie w porządku etycznie, że bierzesz pieniądze, które mają pomagać ludziom". Bo Fundusz Sprawiedliwości ma przede wszystkim pomagać ofiarom przestępstw. A ostatnio, po zmianach w prawie wprowadzonych przez PiS, także im zapobiegać. W statucie Fundacji Strażnik Pamięci o takiej pomocy nie ma jednak ani słowa. Nie ma też nic o zapobieganiu przestępstwom. Jest za to dużo o propagowaniu postaw społecznych, obywatelskich i patriotycznych czy upowszechnianiu historii Polski.
Reporter "Czarno na białym" Łukasz Karusta próbował przez kilka dni skontaktować się z prezesem fundacji, a jednocześnie redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim, żeby zapytać, który z celów Funduszu Sprawiedliwości realizuje Strażnik Pamięci. Prezes poinformował nas tylko, że nie znajdzie dla nas czasu. - Nie dam rady - stwierdził.
Źródło: "Czarno na białym"