Działają zwykle w grupach, choć prawdziwi mistrzowie wolą działać samotnie. Używają różnych metod, ale cel jest zawsze ten sam: ukraść, nie będąc zauważonym. Prawdziwych "mistrzów" wśród kieszonkowców zostało już niewielu, choć nadal istnieją zorganizowane grupy, które są niebezpieczne.
Kierownik Sekcji Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Rafał Kubicki mówi, że mistrzów tego fachu zostało w Warszawie niewielu. - Kieszonkowcy stanowią w światku przestępczym swego rodzaju elitę. Takich złodziei można policzyć na palcach jednej ręki - mówi.
Według Kubickiego głównym sprzymierzeńcem kieszonkowców jest tłok i nieuwaga ofiary. Wybierają miejsca, gdzie przypadkowe potrącenia są naturalne i usypiają czujność. - Kiedyś w autobusach linii 175 funkcjonowała grupa kilkunastoosobowa. W tym samym czasie złodzieje potrafili okradać kilka osób - opowiada.
Jak to działa?
- Samotnie działają tylko najwyższej klasy specjaliści lub samoucy - uważa Kubicki. Według niego tych pierwszych jest już niewielu, natomiast samoucy zwykle wpadają złapani przez swoją ofiarę w trakcie kradzieży.
Policja zna większość kieszonkowców i na bieżąco ich obserwuje, a do walki z ta formą przestępczości powołana została specjalna komórka policyjna, nazywana potocznie "kieszonkami".
Złodzieje operują zwykle trójkami ale grupa może być większa. "Tycer" - to osoba, która wybiera i obserwuje ofiarę, co często trwa to ok godziny. Następnie przekazuje ofiarę "krawcowi", którego "jedynym" zadaniem jest sprawne wyjęcie portfela z kieszeni lub torebki i przekazanie go "tycerowi". W każdej grupie znajdują się też obserwatorzy, którzy rozpoznają policjantów i w języku migowym ostrzegają pozostałych kolegów. Obserwatorzy nazywani są "świecami".
Zmieszany, nie wstrząśnięty
Kubicki przyznaje, że artykuł o polskich złodziejach złapanych w Hiszpanii, z których jeden podróżował w walizce i wykradał cenne rzeczy z luku bagażowego, czytał z niedowierzaniem. - Choć złodzieje są bardzo pomysłowi, to tego się nie spodziewałem - mówi. Policjant uważa, że skoro sprawa została nagłośniona, to pomysł ten będzie ciężko wykorzystać złodziejom ponownie. - Uważam, że polscy pasażerowie mogą czuć się bezpieczni - mówi Kubicki. Dodaje też, że pamięta grupę operującą na warszawskiej Pradze, gdzie "jeden ze złodziei udawał atak epilepsji, drugi lekarza udzielającego mu pomocy, a trzeci bez problemów okradał zebrany tłum gapiów".
Według policji najlepszą bronią przed kieszonkowcami, jest pilnowanie swoich rzeczy. - Kobiety powinny trzymać torebki blisko ciała i przyciskać je ręką, to uniemożliwi złodziejowi swobodne zaglądanie do środka. Natomiast mężczyźni nie powinni trzymać portfeli w tylnych kieszeniach spodni, gdyż to zawsze stanowi dla złodzieja okazję.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24