Kwestię rozpatrywania wniosku premiera w sprawie zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym zapisanej w traktatach komentował w TVN24 Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - To jest taka gra, to jest próba nacisku na organy Unii Europejskiej, żeby głównie wycofały się z domagania przestrzegania standardów praworządności, co obserwujemy na co dzień przy łamaniu podstawowych zasad funkcjonowania sądownictwa w Polsce - ocenił.
Trybunał Konstytucyjny odroczył w środę rozpatrywanie wniosku premiera w sprawie zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym zapisanej w traktatach do 30 września, do godziny 12. - Ze względu na pojawiające się nowe okoliczności i podniesione nowe zarzuty, i celem zadania wnikliwych pytań - wyjaśniła prezes TK Julia Przyłębska.
Stępień: 30 września sprawa przed TK się nie skończy
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego przyznał w TVN24, że nie wie, jakie nowe okoliczności się pojawiły. - Pani Przyłębska oświadczyła, że zarządza przerwę czy odroczenie tej rozprawy, ponieważ sędziowie mają wiele wnikliwych pytań i muszą się jakoś do tych pytań przygotować. To jest zupełnie coś niebywałego. Pierwszy raz coś takiego usłyszałem, że trzeba się przygotowywać do zadawania wnikliwych pytań. Myślę, że sędziowie mieli dość czasu, żeby się z tą sprawą zapoznać - dodał.
Zdaniem Stępnia 30 września sprawa się nie skończy. - Jestem przekonany, że będzie tu jakaś gra na zwłokę - powiedział.
Stępień o wniosku premiera do TK: został wygenerowany sztuczny konflikt
Zaznaczył również, że traktaty były badane wielokrotnie przez TK w różnych kontekstach. - Za każdym razem stwierdzone było bardzo wyraźnie, że żaden z tych traktatów nie jest sprzeczny z naszą konstytucją - powiedział Stępień.
- Powszechnym zdaniem konstytucjonalistów, ludzi, którzy zajmują się na co dzień konstytucją jest jasne, że ten konflikt, który jest wygenerowany, jest konfliktem sztucznym - dodał. - Nie ma żadnej sprzeczności między traktatami a naszą konstytucją - podkreślił były prezes TK.
- Tu w gruncie rzeczy chodzi o stworzenie sytuacji, w której Trybunał Konstytucyjny miałby być sądem ostatniego słowa w interpretacji traktatów unijnych. Prawda jest taka, że jedynym organem, i na to żeśmy się zgodzili, który ustala, jaka jest treść traktatów, jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślił Stępień.
Dodał, że "gdyby tak nie było, to w każdym państwie na własną rękę interpretowalibyśmy te traktaty, ciągnęli na swoją stronę i Unia Europejska by się szybko rozpadła". Dodał, że musi być jeden organ, który tego pilnuje.
- To jest taka gra, to jest taka próba nacisku na organy Unii Europejskiej, żeby głównie wycofały się z domagania przestrzegania standardów praworządności, co obserwujemy na co dzień przy łamaniu podstawowych zasad funkcjonowania sądownictwa w Polsce. To to chodzi - mówił były prezes TK.
Wniosek premiera do Trybunału Konstytucyjnego
Premier Mateusz Morawiecki skierował tę sprawę do TK po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z początku marca odnoszącym się do możliwości kontroli przez sądy prawidłowości procesu powołania sędziego. Jak argumentowała wówczas kancelaria premiera, wniosek dotyczy kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie.
Premier zwrócił się do TK o zbadanie zgodności z konstytucją trzech przepisów Traktatu o UE - zarzuty sprowadzają się m.in. do pytania o zgodność z konstytucją zasady pierwszeństwa prawa UE oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock