We wtorek toruńska prokuratura postawiła posłance Lewicy Joannie Scheuring-Wielgus zarzuty złośliwego przeszkadzania we mszy świętej i obrazy uczuć religijnych. Do przestępstw, według prokuratury, miało dojść w październiku 2020 roku, kiedy parlamentarzystka wraz z mężem protestowała podczas mszy w jednym z toruńskich kościołów. Małżonkowie w milczeniu trzymali transparenty z napisami: "Kobieto możesz sama decydować" oraz "Kobiety powinny mieć prawo decydowania, czy urodzić, czy nie, a nie państwo w oparciu o ideologię katolicką". Posłanka nie przyznaje się do winy, grozi jej do dwóch lat więzienia.
Na początku listopada Sejm uchylił immunitet posłance Scheuring-Wielgus. O wyrażenie zgody na pociągniecie jej do odpowiedzialności wnioskowała prokuratura, która we wtorek przedstawiła posłance zarzuty złośliwego przeszkadzania we mszy świętej i obrazy uczuć religijnych. Do przestępstwa miało dojść 25 października 2020 r. w kościele pod wezwaniem św. Jakuba w Toruniu. Jak przekazuje Andrzej Kukawski, rzecznik prokuratury okręgowej, posłanka nie przyznała się do winy.
- Wskazała na uczestnictwo w ogólnopolskiej akcji i odmówiła dalszych wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania przesłuchującego ją prokuratora - powiedział Kukawski.
Sześćdziesiąt sekund protestu
Posłanka po wyjściu z prokuratury wygłosiła krótkie stanowisko.
- Złożyłam krótkie wyjaśnienia. Powiedziałam, że 25 października 2020 roku wspólnie z mężem weszliśmy do kościoła w ciszy. Każdy z nas trzymał w ręku hasła. Byliśmy w kościele około 60 sekund - przekazała Scheuring-Wielgus.
Dodała, że był to protest w ramach ogólnopolskiej akcji "Słowo na niedzielę":
- Był to protest przeciwko wtrącaniu się Kościoła w życie intymne kobiet. Była to akcja sprzeciwu wobec haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego (w sprawie aborcji) - przekazała.
"Niezrozumiały upór prokuratury"
Posłanka podkreśliła, że wcześniej śledczy postawili przed sądem jej męża, który - zdaniem prokuratury - miał dopuścić się identycznego przestępstwa. Sądy dwóch instancji uznały jednak, że mężczyzna nie dopuścił się przestępstwa.
- Nie rozumiem dalszego uporu prokuratury w tej sprawie w obliczu prawomocnego umorzenia postępowania wobec mojego męża - zaznaczyła posłanka.
Sprawa na wniosek Zbigniewa Ziobry
Posłanka i mąż w październiku 2020 roku podeszli do ołtarza w kościele, po czym stojąc przodem do wiernych, prezentowali transparenty o treści: "Kobieto! Sama umiesz decydować" oraz "Kobiety powinny mieć prawo decydowania czy urodzić, czy nie, a nie państwo w oparciu o ideologię katolicką". Posłanka po tym zdarzeniu umieściła wpis ze zdjęciem w mediach społecznościowych.
Po tym zdarzeniu - jak informowała Prokuratura Krajowa - do toruńskiej prokuratury wpłynął szereg zawiadomień o przestępstwie. W grudniu 2020 roku minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro skierował do marszałek Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłance.
Do wydarzeń doszło po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską w sprawie aborcji, po którym odbyły się liczne protesty. Dochodziło także do manifestacji przed kościołami i w kościołach.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24