Policjanci z Tomaszowa Mazowieckiego (woj. łódzkie) zostali zaalarmowani, że w pobliżu ruchliwego skrzyżowania błąka się małe dziecko. Funkcjonariuszy zawiadomiła przechodząca w pobliżu kobieta, która zaopiekowała się dziewczynką. Niedługo potem okazało się, że rodzice pięciolatki są kompletnie pijani.
Tomaszowscy policjanci otrzymali zgłoszenie w sobotę, około 18.40. Starszy aspirant Grzegorz Stasiak z tomaszowskiej komendy powiatowej opowiada, że bosą pięcioletnią dziewczynką zaopiekowała się 36-letnia mieszkanka województwa pomorskiego.
- Mundurowi natychmiast przystąpili do ustalenia rodziców oraz okoliczności, w jakich dziewczynka została bez opieki - przekazuje Stasiak.
Poszukiwania szybko przyniosły skutek: kilka ulic dalej funkcjonariusze zwrócili uwagę na kobietę, która zaczęła machać rękoma na widok przejeżdżającego radiowozu.
- Gdy do niej podjechali, okazało się, że poszukuje swojej pięcioletniej córki, która oddaliła się z posesji. Wyszło na jaw, że obniżona koncentracja matki malucha spowodowana była alkoholem - mówi rzecznik tomaszowskiej komendy powiatowej.
Czytaj też: Zostawili pięcioro małych dzieci w mieszkaniu. "Jedno wyszło i poprosiło, żeby się nimi zająć"
Rodzice pijani
Badanie trzeźwości wykazało, że w organizmie matki jest 3,5 promila alkoholu.
- Badanie wykazało, że w organizmie miała blisko 3,5 promila. Prowadząc dalsze ustalenia, mundurowi dotarli do informacji, iż opiekę nad dzieckiem kobieta sprawowała wspólnie z jego ojcem, który także był pijany. Miał w organizmie blisko trzy promile - mówi Stasiak.
Rodzice - jak przekazuje policja - "zajmowali się" też dwójką innych dzieci w wieku trzech i sześciu lat.
- Po konsultacji z sędzią rodzinnym i pracownikami MOPS-u podjęto decyzję o przekazaniu trójki rodzeństwa pod opiekę pogotowia opiekuńczego - informuje rzecznik.
Do pięciu lat więzienia
Pijani rodzice w wieku 42 i 35 lat zostali zatrzymani, noc spędzili w policyjnym areszcie.
- Po wytrzeźwieniu usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu swojej małoletniej córki. O dalszym losie rodziny zadecyduje sąd - przekazuje Stasiak.
Podejrzanym grozi do pięciu lat więzienia.
***
Policja podkreśla, że gdyby nie czujność i gotowość do działania 36-latki, mogłoby dojść do tragedii.
- Kobieta zasługuje na słowa najwyższego uznania - podkreśla starszy aspirant Grzegorz Stasiak.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View