Służby miejskie dopuściły się działań urągających pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej - stwierdził w liście do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Miały one - według polityka PiS - 10 marca wieczorem usuwać palące się znicze i kwiaty złożone przed Pałacem Prezydenckim.
Błaszczak w liście do Gronkiewicz-Waltz opisuje sytuację z wieczora 10 marca 2011 r. Wtedy - według niego - pracownicy służb odpowiedzialnych za porządek, w obecności funkcjonariuszy Straży Miejskiej gasili i usuwali palące się znicze i kwiaty złożone pod Pałacem Prezydenckim.
Szef klubu PiS powołuje się przy tym na nagranie umieszczone na portalu niezależna.pl. "Zachowanie funkcjonariuszy podległych pani prezydent było ostentacyjnym okazywaniem braku szacunku dla mieszkańców Warszawy, którzy w ten sposób oddają hołd poległym 10 kwietnia 2010 roku, urąga zarazem pamięci ofiar katastrofy. Na protesty zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim osób strażnicy miejscy reagowali dość agresywnie, a usuwanie wieńca i palących się zniczy określali jako: usuwanie "śmieci" - napisał Błaszczak.
"Jak w PRL-u"
W liście stwierdził, że podobne zachowanie służb miejskich opinia publiczna obserwuje co miesiąc, podczas uroczystości upamiętnienia ofiar katastrofy.
"Pozostawienie kwiatów i płonących zniczy nie stanowi żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa przechodniów i ruchu kołowego w pobliżu, nie ogranicza możliwości swobodnego przejścia i przejazdu, nie stanowi również zagrożenia dla prezydenta RP i budynków Kancelarii Prezydenta. Powodem, dla którego tak szybko usuwane są znicze i kwiaty sprzed Pałacu Prezydenckiego jest wyraźna niechęć obecnej władzy do wszelkich przejawów pamięci po jej poprzednikach"- ocenił Błaszczak.
Szef klubu PiS stwierdził, że sytuacja "przywodzi na myśl analogie z czasów PRL, gdy władza komunistyczna pod pozorem utrzymywania porządku usuwała krzyże ułożone z kwiatów na Placu Zwycięstwa czy przed kościołem Św. Anny".
Według Błaszczaka "postawa władz Warszawy, odgradzanie Pałacu Prezydenckiego barierkami powoduje, że znów aktualne stają się słowa piosenki Jana Pietrzaka "Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż". Dalej szef klubu PiS pyta: "Czy swoimi decyzjami doprowadzi pani także do tego, że kolejne słowa nabiorą aktualności tj. "nielegalny naród, zakazana Polska?"
W liście Błaszczak poprosił prezydent stolicy o wyjaśnienie powodów opisanych zdarzeń oraz o przedstawienie stanowiska władz Warszawy w tej sprawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP