To postępowanie dyscyplinarne, ale można powiedzieć, że jest quasi-dyscyplinarnym - tak prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustita" Krystian Markiewicz komentował w "Tak jest" w TVN24 zeznania, jakie składał w piątek przed rzecznikiem dyscyplinarnym. - Dla mnie autorytetem nie jest prokurator Piotrowicz czy prokurator Ziobro - dodał, mówiąc o "osobach z tak zwanej dobrej zmiany" oraz "członkach nowej KRS".
Prezes Iustitii w piątek złożył wyjaśnienia przed rzecznikiem dyscyplinarnym w sprawie publicznego krytykowania zmian w sądownictwie zaprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość. - To postępowanie wyjaśniające, ale można powiedzieć że jest quasi-dyscyplinarnym. Zostałem przesłuchany, podobnie jak moi koledzy - Bartek Przymusiński, Igor Tuleya i Ewa Maciejewska - jako świadek - poinformował.
Sędzia Markiewicz podkreślił, że "nie postawiono żadnych zarzutów w stosunku do konkretnej osoby", więc "jeszcze nie wiadomo, w czyjej sprawie" był przesłuchiwany.
- Postępowanie zostało wszczęte z urzędu - wyjaśnił gość programu "Tak jest" w TVN24.
Piotrowicz i Ziobro nie są autorytetami dla prezesa Iustitii
Jednocześnie odmówił odpowiedzi na pytania, o co był pytany przed rzecznikiem dyscyplinarnym. - Skrupulatnie zostałem poinformowany o karze pozbawienia wolności, która mi grozi za ujawnienie czegokolwiek z przesłuchania - podkreślił.
- Ogólnie rzecz dotyczy wypowiadania się. Jak rozumiem, w ogóle od osób z tak zwanej dobrej zmiany - czy to ministra sprawiedliwości, wiceministrów i wielu prominentnych polityków partii rządzącej, a także członków nowej KRS - słyszę, że "sędziemu wolno mniej". Oznacza to tyle, że sędziemu nie wolno się wypowiadać. Dla mnie autorytetem nie jest prokurator [Stanisław - przyp. red.] Piotrowicz czy prokurator [Zbigniew - red.] Ziobro. Wolę mieć za wzór takie osoby, jak prezes Trybunału Sprawiedliwości Koen Lenaerts czy Europejski Trybunał Praw Człowieka, który mówi, że sędzia musi, powinien walczyć o praworządność i ma obowiązek w związku z tym się wypowiadać na ten temat. I będę to robił - zadeklarował.
- Iustitia od dłuższego czasu mówi wielkie, zdecydowane "tak" dla społeczeństwa w sądach i zdecydowane, wielkie "nie" dla polityków w sądach - zapewnił.
Zapytany o kodeks etyki sędziowskiej, Markiewicz odpowiedział, że ten nie zabrania wypowiadania się, a wręcz "nakłada obowiązek, by zwracać uwagę innym sędziom, jeżeli te zasady przekraczają". - Z troską podchodzę do ich [członków KRS - przyp. red.] działalności, podobnie jak do osób w Ministerstwie Sprawiedliwości i wielu, wielu innych, którzy stwierdzili, że teraz im bliżej jest do polityki niż do sądzenia - stwierdził.
Poczucie "szykanowania sędziów"
- Wiele rzeczy słyszałem. Choćby to, że jeżeli bronię konstytucji i praworządności, to jest to działalność polityczna - dodał gość TVN24.
- Musimy ustalić pewne zasady i pewne podstawowe założenia. Ja tej konstytucji i praworządności broniłem w czasach poprzednich rządów. Czy to oznacza, że za każdym razem jest to działalność polityczna? - pytał. - To jest działalność prokonstytucyjna. Nie słyszałem, żeby kilka lat temu posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówili, że moja działalność ma charakter polityczny - podkreślił.
Sędzia Markiewicz stwierdził, iż jak "widzi, że jego koledzy czy pani sędzia są przesłuchiwani przez ponad dwie godziny (…) i widzę, że to się na niej odbiło", to "jest tym bardzo zatroskany i zaniepokojony".
- W dwa dni są przesłuchiwane cztery osoby, które nie są anonimowe, które twardo wypowiadają się w obronie praworządności. Tym jestem zaniepokojony, bo to całe postępowanie dyscyplinarne według mnie jest sprzeczne z konstytucją - ocenił prezes Iustitii. - Obawiam się tego, co może się stać, gdy ta lawina zostanie uruchomiona, jeżeli ta izba dyscyplinarna zacznie działać - powiedział.
- My przed tym ostrzegaliśmy ponad dwa lata temu. Niektórzy patrzyli na nas z politowaniem i niedowierzaniem, mówiąc "nie przesadzajcie". Teraz staje się to faktem - stwierdził sędzia.
"Dzisiaj my, jutro państwo"
Prezes "Iustitii" wyraził jednocześnie nadzieję, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie zacznie działać, ponieważ złożone zostały "wnioski o zabezpieczenie" do Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Ten sąd rozpoznaje odwołania tych sędziów, którzy startowali w konkursie na sędziego Sądu Najwyższego. Ten wniosek o zabezpieczenie powinien być do dzisiaj rozpoznany - poinformował.
- Wszystko jest jeszcze możliwe, żeby ta izba dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym powołana to jednak nie orzekała i, mówiąc krótko, nie łamała sędziom kręgosłupów - powiedział Markiewicz.
- My, sędziowie, sobie z tym w jakiś sposób poradzimy. Ale my mówimy: "dzisiaj my, jutro państwo". Jeżeli takie rzeczy dotykają nas, to jaki jest problem, żeby prokurator czy inny organ nie zapukał do kogokolwiek - wskazał prezes "Iustitii".
Komisja Europejska zdecydowała się skierować pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) - poinformowała agencja Reuters. Informacja ma zostać ogłoszona oficjalnie w poniedziałek. Chodzi o zmiany w polskim sądownictwie - przede wszystkim w Sądzie Najwyższym.
Prezes Markiewicz stwierdził, że "jest zadowolony z tego faktu". - Od tego jest Trybunał Sprawiedliwości, żeby orzekał w pewnych sprawach. Mamy obecnie kilka pytań Sądu Najwyższego i kilka pytań z sądów powszechnych, będziemy mieli skargę ze strony Komisji Europejskiej i cierpliwie czekamy na rozstrzygnięcie TSUE - powiedział.
- To może pokazać, czy rzeczywiście KRS ma kompetencje do tego, by powoływać nowych sędziów i czy rzeczywiście nowa izba dyscyplinarna może działać - stwierdził sędzia. Zdaniem prezesa "Iustitii" po ewentualnym wyroku polskie władze powinny podjąć "natychmiast działania legislacyjne, które zbliżają nas do Europy, a nie oddalają".
Na zarzut "skarżenia się obcym" sędzia Markiewicz odpowiedział, że "jest Polakiem i Europejczykiem". - Żyję w państwie, które jest w Unii Europejskiej. Czuję się tam mniej więcej tak samo jak u siebie - stwierdził. - Nie powinniśmy się obrażać, że ktoś dba o to, jak się w Polsce dzieje - dodał.
"Praworządność przywrócić w stu procentach"
Zapytany o spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z pierwszą prezes SN Małgorzatą Gersdorf i próbę zawarcia kompromisu w sprawie ustaw sądowych, wyraził radość z tego, iż Gersdorf "twardo uznaje, że jedyną granicą, która jest, to jest to granica konstytucji". Sędzia zwrócił uwagę, że "pan premier uznał, że profesor Małgorzata Gersdorf jest pierwszym prezesem" Sądu Najwyższego.
- Powiedziała jasno, że nic nie ustępuje z tego, co było wymagane przez Sąd Najwyższy do tej pory. To nie jest supermarket, że możemy cofnąć się z jednej rzeczy, a w siedmiu złamiemy [konstytucję - przyp. red.]. Albo się łamie konstytucję, albo nie. Praworządność trzeba przywrócić w stu procentach, a nie w siedmiu procentach - podkreślił.
Prezes Gersdorf w opublikowanym w piątek oświadczeniu przekazała, że "chciałaby przywrócenia konstytucyjnego charakteru KRS i jej obrad". Pytany o to, co należałoby zrobić, by spełnić ten postulat, Markiewicz odpowiedział, że "ta KRS powinna w tym składzie zniknąć w ogóle z mapy Polski". - Od samego początku do końca jej działalność jest sprzeczna ze standardami. Jeżeli ENCJ [Europejska Sieć Rad Sądownictwa - przyp. red.] mówi, że Polska KRS nie spełnia minimalnych wymogów dotyczących niezależności, to nie mówi o wyśrubowanych wymogach - zwrócił uwagę.
- Trzeba wrócić do standardów unijnych - podkreślił gość "Tak jest" w TVN24.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24