Sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz skazała we wtorek aktywistkę Justynę Wydrzyńską za pomoc w usunięciu ciąży na osiem miesięcy ograniczenia wolności w postaci 30 godzin nieodpłatnych prac społecznych. W środę podczas procesu "króla dopalaczy" Jana S., w którym sędzia orzeka, poinformowała, że 14 marca zarządzeniem ministra Ziobry uzyskała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - przekazał mecenas Antoni Kania-Sieniawski, obrońca oskarżonego w tym procesie, który wnioskował o wyłączenie sędzi z obawy, że realizuje ona wyroki zgodnie z oczekiwaniami władz.
Kariera sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz za rządów Prawa i Sprawiedliwości nabrała rozpędu. Jeszcze w 2015 roku, pełniąc funkcję prokuratora, kiedy starała się o stanowisko sędziego sądu okręgowego, jej wniosek otrzymał 23 głosy "za" i 38 "przeciw" – w związku z tym Krajowa Rada Sądownictwa nie rekomendowała jej prezydentowi do nominacji.
Sytuacja sędzi zmieniła się, gdy do głosu doszła powołana głosami polityków PiS nowa Krajowa Rada Sądownictwa. Pomimo sprzeciwu zgromadzenia sędziów sądu apelacyjnego, upolityczniony KRS podjął uchwałę o powołaniu jej na stanowisko sędziego - obecnie pracuje w Sądzie Okręgowym Warszawa Praga.
We wtorek wyrok, w środę informacja o awansie
Sędzia Brygidyr-Dorosz we wtorek 14 marca skazała aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu Justynę Wydrzyńską za pomoc w przerwaniu ciąży na osiem miesięcy ograniczenia wolności, czyli wykonywanie nieodpłatnej pracy przez 30 godzin miesięcznie.
Następnego dnia podczas procesu "króla dopalaczy" Jana S. - sprawy dotyczącej handlu dopalaczami, w której Brygidyr-Dorosz orzeka - oświadczyła, że dostała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Mecenas Antoni Kania-Sieniawski, obrońca Jana S., wnioskował o wyłączenie sędzi z tego procesu z obawy, że powołana przez nową KRS sędzia realizuje wyroki zgodnie z oczekiwaniami władz.
- Jako obrońca Jana S. złożyłem wniosek o wyłączenie sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz od orzekania w tej sprawie. Powodem złożenia takiego wniosku było między innymi powołanie pani sędzi przez "neo-KRS", jej szybka kariera oraz wiele innych powodów - wyjaśnia Kania-Sieniawski. - Podczas uzasadniania pani sędzia złożyła oświadczenie, że 14 marca zarządzeniem ministra Ziobry uzyskała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - dodał.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy ministerstwo sprawiedliwości. Czekamy na odpowiedź.
Jako pierwszy o awansie Brygidyr-Dobrosz poinformował tygodnik "Polityka".
Proces Justyny Wydrzyńskiej
Justyna Wydrzyńska w 2020 roku udostępniła tabletki poronne kobiecie, która prosiła o pomoc i sygnalizowała, że jest w przemocowym związku. Kobieta miała już jedno dziecko, była w drugiej ciąży, a partner uniemożliwił jej wyjazd za granicę w celu dokonania aborcji. Ostatecznie nie użyła tabletek, ponieważ zabrała je policja wezwana przez partnera.
Według Wydrzyńskiej jej proces był polityczny. Zwraca uwagę, że w postępowaniu brali udział przedstawiciele konserwatywnego i katolickiego Instytutu Ordo Iuris.
- Wiem, z jakiego nadania sędzia osądzała w moim procesie, wiem, jak jest sterowana prokuratura i to, co się wydarzyło w trakcie tej rozprawy powodowało, że ja nie zgadzam się z całym tym procesem. Wiem, że jest to proces bardzo polityczny i po prostu nie ma we mnie zgody na to, żeby przyznać i powiedzieć: "no tak, chylę głowę, sypię popiołem" - wyjaśniała w środę w "Faktach po Faktach".
Dopytywana, dlaczego jej zdaniem był to proces polityczny, odparła: - Choćby z tego powodu, że mamy sędzię z nadania politycznego, która jest neosędzią, złożyliśmy wniosek o odsunięcie jej od procesu i został on odrzucony. Te wszystkie sytuacje, przyłączenie Ordo Iuris do procesu, od samego początku było wiadomo, że ten proces jest polityczny.
CZYTAJ TEŻ >> Justyna Wydrzyńska w mowie końcowej: to państwo jest winne, zawiodło mnie i miliony kobiet w tym kraju
W świetle artykułu 152. Kodeksu karnego "każdy, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży lub ją do tego nakłania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Wydrzyńską uniewinniono od drugiego zarzutu - posiadania i wprowadzania do obrotu zakazanych substancji - tabletek mizoprostolu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24