Najważniejszym dla nas problemem dzisiaj jest to, że Polską rządzą ludzie, którzy ze szczucia na słabszych zrobili metodę rządzenia - zwracał uwagę na spotkaniu z mieszkańcami Bytomia Donald Tusk. Szef PO poruszył temat między innymi listy opozycji na wybory. - Jestem gotowy podjąć decyzję na rzecz jednej listy jutro, w ciągu godziny - zapewnił.
Z mieszkańcami Bytomia na Śląsku spotkał się w piątek szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Nikt tyle nie zyska na pozytywnej, mądrej, nowoczesnej, proeuropejskiej zmianie jak Śląsk. Chcę was do tego przekonać i chcę, żebyśmy do tego doprowadzili, żebyście za dwa, trzy lata powiedzieli: "tak, to miało sens, jest lepiej, nasza praca, wiara, nadzieja miała głęboki sens" - mówił do zgromadzonych.
- Bardzo dawno temu Wałęsa powiedział, że demokracja to wojna na górze, a ludzie na górze często toczą wojny, żeby ludzie na dole się nie zabijali. Uważam, że to zadanie jest bardzo ważne, że rozliczenie władzy z przestępstw nie może oznaczać nieustannej, zimnej wojny domowej pomiędzy ludźmi - oświadczył.
Jak tłumaczył, "trzeba odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość, żeby w Polsce wróciło prawo i sprawiedliwość". - Ale nie po to, żeby wziąć odwet na kimś, tylko żeby ludzie na dole uwierzyli, że władza jest za coś odpowiedzialna, że jak władza kradnie, to się ją zmienia poprzez wybory, a później ona odpowiada przed niezależnymi sędziami i prokuratorami - mówił.
Tusk zwracał uwagę, że "najważniejszym dla nas problemem dzisiaj jest to, że Polską rządzą ludzie, którzy ze szczucia na słabszych zrobili metodę rządzenia". - To nie jest pytanie prawne, to pytanie, które brzmi coraz donośniej - zaznaczył. - Czy chcemy takiej władzy, która rządzi przy pomocy szczucia, kłamstwa i pogardy, pistoletu za paskiem, władzy która chce załatwić "tę szmatę"? Czy my chcemy takich ludzi u władzy? - pytał.
Tusk: jestem tu dlatego, żeby nikt nikomu w Polsce nie mówił "zamknij się"
W trakcie spotkania do Tuska głośno zwracał się jego przeciwnik. - Ja pana bardzo proszę. Jak powiedziałem, każdy kto się zgłosi, tyle ile czasu starczy - dostanie pytanie. Jeszcze raz powie pan do mnie "zamknij się", to poproszę pana o wyjście z sali. Ja tu jestem dlatego, żeby nikt nikomu w Polsce nie mówił "zamknij się" - zwrócił się do niego Tusk. - Ani pan, ani ci, którzy zorganizowali dzisiaj kilkadziesiąt osób, które miały przeszkadzać, ani Kaczyński, ani Ziobro ze swoją prokuraturą nie zamkną mnie, w sensie dosłownym i nie zamkną mi ust. Nikt mi nie zamknie ust - oświadczył. Mężczyzna później zabrał głos, pytając Tuska o kwestię reparacji od Niemiec.
Tusk: jestem gotowy podjąć decyzję na rzecz jednej listy jutro, w ciągu godziny
W trakcie sesji pytań Tusk poruszył temat jednej listy opozycji na zbliżające się wybory parlamentarne. Przypomniał przy tym, że odkąd wrócił do polskiej polityki, jest zwolennikiem jednej listy. - Mam autentyczny żal do niektórych tak zwanych symetrystów albo komentatorów, którzy często mówią: liderzy opozycji nie potrafią się dogadać - przyznał.
- Może nie jestem jednym z liderów opozycji, ale od rana do wieczora, od pięciuset dni, każdego dnia mówię: przestańcie się tak droczyć i boczyć, szczególnie na koalicję. Słyszę w odpowiedzi: ale wy jesteście za silni. To co, mam się zrobić bardzo słaby, żebyście wy zaczęli myśleć o tym, żeby pokonać PiS? - pytał.
Zdaniem Tuska "są tylko dwie możliwości" w tej sprawie. - Jedna jest prosta, a druga wymaga dużo większej determinacji. Obie nazywają się wspólna lista, ta pierwsza, ale nie za pół roku, tylko jutro, pojutrze, jeśli mniejsze partie opozycyjne uznają, że w interesie wspólnym, nas wszystkich, jest zrobić jedną listę, to niech to powiedzą wyraźnie, zrobimy to w jeden dzień. Tylko niech nikt nie proponuje groteskowych rozmów, wielomiesięcznych, bo ludzie, przepraszam, zwymiotują, jak zobaczą jeszcze 500 spotkań, które do niczego nie służą - zauważył.
- Jestem gotowy podjąć decyzję na rzecz jednej listy jutro, w ciągu godziny. Jeśli chodzi o jakieś miejsca na listach, powiedzcie co chcecie, dostaniecie te miejsca. Tylko mnie w ogóle nie interesuje, kto jakie miejsce będzie miał na liście - oświadczył Tusk.
Tusk o reparacjach: to trzeba umieć załatwić
W trakcie spotkania Tusk był pytany również o reparacje wojenne od Niemiec. Lider PO przekonywał, że w polityce chodzi o praktyczne załatwianie polskich interesów i jeśli są pieniądze, stara się je "wydzierać" dla Polski.
Jak podkreślał, wciąż żyje kilkaset tysięcy Polaków, którzy urodzili się podczas II wojny światowej i bezpośrednio odczuli skutki napaści Niemiec na Polskę. - Jeśli będę odpowiadał w jakimś wymiarze za rząd polski, to oprócz pieniędzy europejskich dostaniemy też to, co się należy od Niemców jeśli chodzi o jeszcze żyjące ofiary, a wszyscy, którzy narodzili się przed wojną czy w czasie wojny, to są w jakimś sensie ofiary napaści niemieckiej. Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie jak pajace latać po całym świecie - mówił Tusk.
Również przed fazą pytań, w swym otwierającym spotkanie wystąpieniu, Tusk w kontekście tego, że Polska wciąż nie uzyskała pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy, wspomniał o kwestii reparacji i zajmującym się nią wiceszefie MSZ Arkadiuszu Mularczyku.
- Kiedyś, jak pamiętacie, prezes rządzącej partii mówił o Śląsku jako o zakamuflowanej opcji niemieckiej, więc, jak się domyślacie, jesteśmy w domu. Ale jeśli rzeczywiście tych Niemców się tak nie lubi, to należałoby przyjąć bardziej moją metodę działania. To znaczy brać jak najwięcej pieniędzy z Unii Europejskiej, bo Niemcy jako państwo o największej gospodarce wrzucają najwięcej pieniędzy do wspólnego kotła. A PiS zrobił dokładnie odwrotnie. Nasze pieniądze, bo pieniądze europejskie to są po części nasze pieniądze, są dziś dzielone na różne państwa europejskie, w tym na Niemcy - powiedział szef PO.
Dodał, że gdy "nienachalnie inteligentny minister Mularczyk pokazuje Niemcom filmiki na temat reparacji, w tym samym czasie to my wpłacamy Niemcom reparacje".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24