- Wyników kontroli nie znam. Wiem tyle, ile mogłem wywnioskować z zadawanych pytań i odpowiedzi, których udzielałem ja i moi pracownicy - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef NCS Robert Wojtaś komentując prowadzoną w centrum kontrolę zleconą po zalaniu Stadionu Narodowego.
Wojtaś podkreślił, że jeszcze nie dostał raportu po kontrolnego do przeczytania. - Z tego co usłyszałem od kontrolujących, czynności kontrolne zostały zakończone, ale sama kontrola jeszcze się nie skończyła - podkreślił szef NCS.
Prawda i tylko prawda
Czego się spodziewa po kontroli? - Ja spodziewam się pokazania prawdy, czyli tego kto w dniu meczu i nie tylko w dniu meczu odpowiadał za decyzje związane z widowiskiem - podkreślił.
A pytany o ewentualną dymisję odparł: - Jestem pracownikiem wynajętym, żeby zarządzać tą spółką i jeśli taka będzie decyzja, to ją przyjmę. Chciałbym tylko, żeby odpowiedzialność, którą zostanę obarczony, była adekwatna do tego, co rzeczywiście mogłem zrobić - deklarował Wojtaś.
Bez zmian
Dyrektor NCS zapewnił też, że "od momentu decyzji o odwołaniu meczu nasze stanowisko się nie zmieniło". - Organizator żądał od nas otwartego dachu i taki dach dostał. My pytaliśmy kilka razy, czy organizator tak chce, w związku z tym, że zapowiadane są opady deszczu. Za każdym razem dostałem potwierdzenie - tak, dach ma być otwarty bez względu na to, że są zapowiadane opady deszczu - wspominał Wojtaś.
I dodał: - My w momencie przekazania stadionu PZPN jesteśmy w roli usługodawcy. Decyzję podejmują drużyny, ale ostatecznie komisarz FIFA - ocenił szef NCS.
Kłopotliwa murawa
Robert Wojtaś przekonywał też, że murawa przygotowana na mecz z Anglią była odpowiednia. Zaznaczył, że "według parametrów nie różniła się wcale" od tej na Euro 2012. - Parametrów związanych ze sprężystością, odpornością na ścinanie, wreszcie z przepuszczalnością - podkreślał.
Mecz eliminacji mistrzostw świata Polska-Anglia miał zostać rozegrany w ubiegły wtorek o godz. 21. Przełożono go na ubiegłą środę z powodu złego stanu murawy. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko - nad którym nie zamknięto dachu - było we wtorek nasiąknięte wodą. W ubiegłą środę trwało poszukiwanie winnego tej sytuacji. PZPN wskazywał na NCS, które - jego zdaniem - jako gospodarz obiektu powinno zapewnić odpowiednie warunki rozegrania spotkania. NCS natomiast przekonywało, że apelowało o zasunięcie dachu, ale ostateczną decyzję podjął delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu ekip. Gdy deszcz zaczął już padać, dachu ze względów bezpieczeństwa zamknąć się już nie dało.
W wyniku całego zamieszania decyzję o kontroli w ministerstwie sportu i w podległym mu NCS wystąpił premier Donald Tusk. Jej wyniku mają być znane w środę.
Autor: mn//bgr / Źródło: tvn24