MSZ zapłaci milion złotych za informacje, które pozwolą na postawienie porywaczy polskiego inżyniera przed wymiarem sprawiedliwości – ogłosił Radosław Sikorski. Razem z premierem przekonywał, że władze zrobiły wszystko, by uwolnić Polaka. Teraz o pomoc prosimy Amerykanów.
- Chciałbym przyjść z pomocą naszej prokuraturze i ministerstwu sprawiedliwości i w związku z możliwością, jaką stwarza regulamin funduszu dyspozycyjnego ministra spraw zagranicznych, ustanawiam nagrodę w wysokości 1 mln zł za informacje, które mogą nam pomóc w doprowadzeniu winnych tego morderstwa przed wymiar sprawiedliwości - oświadczył na konferencji prasowej Sikorski.
Dodał, że chce, aby zespół działający w MSZ w sprawie porwanego Polaka pracował teraz nad pojmaniem jego morderców. Ma też powstać raport, w którym znajdzie się propozycja standardowych procedur w razie podobnego przypadku.
"Życie to nie film sensacyjny"
Minister i premier na wyścigi zapewniali też, że polska strona nie ma sobie nic do zarzucenia, mimo że starania o uwolnienie inżyniera zakończyły się fiaskiem. - Wszystkie starania naszych służb oceniam wysoko. Polska zrobiła wszystko, by tej tragedii zapobiec. Nie mogę mieć zastrzeżeń do moich podwładnych – stwierdził Donald Tusk.
Zdradził też, że służby były "dość blisko porwanego Polaka", jednak rząd nie rozważał odbicia go posyłając do Pakistanu polskich żołnierzy.
- Kiedy słyszę dzisiaj niektórych domorosłych ekspertów, którzy twierdzą, że taka możliwość była, to cieszę się, że nie oni podejmowali decyzję w tych krytycznych chwilach - stwierdził. - Niektórzy sądzą, że życie to sensacyjny film. Użylibyśmy takich metod tylko wtedy, gdy szanse na uwolnienie Polaka byłyby realne, a na przeżycie żołnierzy - większe niż symboliczne - dodał Tusk.
"Nie było żądań okupu"
Premier zdecydowanie zaprzeczył, żeby porywacze zażądali okupu za polskiego inżyniera. - Wszystkie spekulacje mediów - zarówno polskich, jak i pakistańskich na ten temat - trzeba uciąć absolutnie jednoznacznie. Rząd, który wdaje się w dywagacje na temat okupu, naraża życie swoich obywateli przebywających poza terytorium swojego kraju - oświadczył Tusk.
Zdaniem Sikorskiego z kolei o śmierci Polaka zdecydował "splot niefortunnych okoliczności". - Podstawowy powód niepowodzenia misji MSZ to fakt, iż tym razem mieliśmy do czynienia z innego typu porywaczami, z ludźmi, którzy są złem w czystej postaci, którzy swój fałszywie rozumiany honor, swoje poważanie wśród im podobnym czerpią właśnie z tego typu okrucieństwa - wyjaśnił.
"W Pakistanie panuje wojna"
Szef MSZ przypomniał, że na terenie, gdzie został porwany Polak panuje wojna. - A czas ofensywy wojskowej, w której cała armia pakistańska walczy z terrorystami, nie jest dobrym czasem na negocjacje - ocenił Sikorski. Trzeci powód tragedii to - zdaniem ministra - fakt, że porywaczy interesowało tylko spełnienie ich warunków politycznych - uwolnienie najpierw 60, a później czterech ich "uznawanych za winnych kamratów".
- Każdy rząd miałby problem ze spełnieniem takich postulatów, szczególnie w sytuacji wojny, szczególnie w poczuciu, że są to ludzie, którzy mogą ponownie zabić - stwierdził Sikorski.
Prosimy Amerykanów o pomoc
Jako „informację z ostatniej chwili” Sikorski z kolei podał, że Pakistan potwierdził śmierć polskiego geologa, ale wciąż nie wiadomo, gdzie znajduje się jego ciało. Minister poinformował też, że ambasador Polski w USA złożył we wtorek notę w Departamencie Stanu USA, w której Polska prosi o wsparcie wysiłków na rzecz pojmania zabójców polskiego geologa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak, TVN24