Na szczycie Unii Europejskiej nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie konkluzji migracyjnych. Polska i Węgry nie chciały ich przyjęcia bez korzystnych dla siebie zapisów, z kolei pozostałe kraje nie zgodziły się na dopisywanie nowych elementów - informuje korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski. Jak jednak tłumaczy, zablokowanie tych konkluzji nic nie zmieni w sprawie nowego unijnego rozporządzenia dotyczącego migracji, nad którym wciąż trwają prace na innym szczeblu. Swoją argumentację polskiego sprzeciwu wobec wspólnych ustaleń przedstawił później na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Przywódcom unijnych państw nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie konkluzji migracyjnych .Jak wyjaśnił korespondent TVN24 Maciej Sokołowski, akapity dotyczące migracji zostaną zatem przyjęte jako "stanowisko szefa Rady Europejskiej" z poparciem 25 państw, bez Polski i Węgier.
Premier przekonuje, że chodziło mu o dodanie do konkluzji zapisu o dobrowolności relokacji migrantów. Jednak według naszego korespondenta, Polska chciała wyraźnego zapisu oznaczającego, że wszelkie decyzje dotyczące przepisów migracyjnych byłyby podejmowane na zasadzie jednomyślności, a każdy kraj miałby prawo weta. Dziś takie rozporządzenia przyjmowane są na poziomie ministrów, gdzie do ich przyjęcia wystarczy większość kwalifikowana, a Polska i Węgry mogą być przegłosowane, tak jak to stało się na początku czerwca.
Jak oceniał, szansa na dopisanie takich zdań do konkluzji od początku była niewielka. - Kraje takie jak Niemcy, Włochy, Holandia, Belgia, nie chcą niczego zmieniać i nie chcą zapisywać, że sprawy migracyjne wymagają jednomyślności, wiedząc, że uniemożliwi to przyjęcie jakichkolwiek zmian w tym obszarze. Przygotowanie nowego paktu migracyjnego trwało cztery lata, w końcu udało się opracować kompromis, czyli nowe rozporządzenie, nad którym trwają prace w Radzie UE i Parlamencie, stąd większość państw nie ma ochoty wywracać tego porozumienia z powodu protestu dwóch państw - tłumaczył.
Przypomniał, że ta sprawa trafiła już kilka lat temu do TSUE, gdy Węgry pozwały Radę za przyjęcie decyzji w sprawie migracji większością głosów, a nie jednomyślnie. - Trybunał uznał, że Węgry nie mają racji i zmiany w polityce migracyjnej mogą być przyjmowane w drodze głosowania i nie wymagają jednomyślności - zauważył.
Co w konkluzjach?
Jak relacjonował Sokołowski, konkluzje z tego szczytu - przyjęte ostatecznie jako "stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej" - to "dość ogólne akapity, w których nie ma nic o relokacji, a Rada wzywa jedynie do kontynuowania prac nad nowymi przepisami". Po południu opublikowano je na stronie internetowej RE.
1. Przewodniczący zauważył, że Rada Europejska wyraża głęboki smutek z powodu straszliwych ofiar śmiertelnych w wyniku niedawnej tragedii na Morzu Śródziemnym. Zauważył, że Unia Europejska pozostaje zaangażowana w przełamywanie modelu biznesowego handlarzy ludźmi i siatek przemytniczych, w tym instrumentalizacji, oraz w zwalczanie pierwotnych przyczyn nielegalnej migracji, aby lepiej reagować na przepływy migrantów i unikać podejmowania przez ludzi takich niebezpiecznych podróży. 2. Migracja jest europejskim wyzwaniem, które wymaga europejskiej reakcji. Dokonano kompleksowego przeglądu sytuacji migracyjnej na zewnętrznych granicach UE i w UE oraz odnotowano prace podjęte dotychczas w ramach europejskiej reakcji. Prezydencja Rady i Komisja poinformowały Radę Europejską o stałych postępach we wdrażaniu jej konkluzji z 9 lutego 2023 r., ze szczególnym uwzględnieniem zewnętrznych aspektów migracji i mechanizmów ich finansowania. W następstwie niedawnego pisma Komisji i opierając się na dotychczasowych postępach, prace zostaną zintensyfikowane we wszystkich aspektach działań, wzdłuż wszystkich szlaków migracyjnych, zgodnie z prawem międzynarodowym. Rada i Komisja będą nadal ściśle monitorować i zapewniać wdrażanie konkluzji Rady Europejskiej oraz odpowiednio składać sprawozdania. Komisja będzie kontynuować prace nad elementami zawartymi w jej piśmie, w tym nad uruchomieniem istniejących funduszy UE na wsparcie tymczasowej ochrony. 3. Rada Europejska będzie dokonywać przeglądu tych prac. 4. Odnotowano, że Polska i Węgry zadeklarowały, iż w kontekście toczących się prac nad Paktem o Migracji i Azylu, zgodnie z poprzednimi konkluzjami Rady Europejskiej z grudnia 2016 r., czerwca 2018 r. i czerwca 2019 r., istnieje potrzeba znalezienia konsensusu w sprawie skutecznej polityki migracyjnej i azylowej, aby w kontekście środków solidarnościowych relokacja i przesiedlenie odbywały się na zasadzie dobrowolności oraz aby wszystkie formy solidarności były uznawane za równie ważne i nie służyły jako potencjalny czynnik przyciągający nielegalną migrację.
Co zmieni zablokowanie konkluzji?
Sokołowski wyjaśniał, że zablokowanie tych konkluzji "nie zmieni nic w sprawie nowego rozporządzenia dotyczącego migracji". Jak zaznaczał, te przepisy powstają na innym szczeblu, na poziomie ministrów spraw wewnętrznych i tam dalej będą przyjmowane w drodze głosowania.
"Dlatego też inne kraje nie obawiają się polskiej groźby zablokowania konkluzji, bo ich brak nie wpłynie na sytuację, nie zablokuje przyjęcia rozporządzania ani nie wstrzyma dalszych prac" - informował wcześniej Sokołowski.
CZYTAJ TAKŻE: Morawiecki zapowiada "plan bezpiecznych granic". "Potrzeba jest na to więcej pieniędzy z Unii Europejskiej"
Morawiecki: Polska pozostała przy konsensusie Rady Europejskiej z 2018 roku
Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki przekonywał na konferencji po posiedzeniu Rady Europejskiej, że "otwieranie granic, skuteczna ochrona tych granic musi się odbywać po uwzględnieniu naszych podstawowych potrzeb związanych z bezpieczeństwem". - Dlatego Polska pozostała przy naszym stanowisku, stanowisku, które zostało określone jako konsensus Rady Europejskiej w 2018 roku, potwierdzone w 2019 roku i do dzisiaj stanowi obowiązujący kanon decyzji politycznych, którym inne instytucje powinny się kierować - przekazał.
Stwierdził, że "punktem wyjścia dla nas jest bezpieczeństwo", które chcemy utrzymać i rozwijać. - Aż 96 procent Polaków - jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie, a pewnie i na świecie - uważa, że jest bezpiecznie w ich okolicy, że można spokojnie wyjść na spacer, do restauracji, do kina czy gdziekolwiek indziej, również po zmroku. Czy to samo mogą powiedzieć o swojej okolicy mieszkańcy miast Szwecji albo w Belgii, w Brukseli? - pytał. - Prezydent Emmanuel Macron, z którym się rano widziałem, musiał opuścić szczyt wcześniej, by zajmować się tematami ogromnych zamieszek, płonących samochodów, opon, wybijanych szyb, kradzieży, rozbojów i bardzo wielu przestępstw, które teraz mają miejsce we Francji - kontynuował.
- Plądrowane sklepy, dewastowane restauracje, podpalane radiowozy, barykady na ulicach. Czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce? Czy Polacy tego sobie by życzyli? - pytał premier. I sam odpowiedział: - Nie chcemy takich scen na ulicach polskich miast, zresztą nie chciałbym takich scen na ulicy jakiegokolwiek europejskiego miasta.
"Weto do nieistniejącej sytuacji"
Sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński jeszcze przed zakończeniem szczytu ocenił stanowisko Polski jako "weto do nieistniejącej sytuacji". - Komisarze europejscy mówią, że nie ma takich rozwiązań, które przymuszałyby Polskę do czegokolwiek. Więc Morawiecki dziś mówi, że będzie wetował przepisy, które nie istnieją - podkreślał.
Rzecznik PSL Miłosz Motyka mówił, że "Morawiecki po raz kolejny udowadnia, że jest patologicznym kłamcą, który wprost okłamuje opinię publiczną, wszystkich Polaków, że ktokolwiek następuje na polską suwerenność, narzuca nam przymusową relokację migrantów, a takiego tematu nie". - I pani komisarz Ylva Johansson, i politycy opozycji, ale też politycy PiS-u wiedzą, po co pan premier Morawiecki to mówi i robi. Politykę zagraniczną, międzynarodową wykorzystuje po to, żeby podbić słupki Prawa i Sprawiedliwości - ocenił.
Ylva Johansson, unijna komisarz do spraw wewnętrznych odpowiedzialna także za kwestię unijnej polityki migracyjnej, podkreślała w czwartek w wywiadzie dla "Faktów" TVN24, że "nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów".
Źródło: TVN24, PAP