W środę w Sejmie premier Mateusz Morawiecki udzielił informacji o postanowieniach porozumienia, jakie zostało zawarte na unijnym szczycie. W "Dniu na żywo" w TVN24 sprawę komentowały Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego i Katarzyna Pisarska z Europejskiej Akademii Dyplomacji. - Ten szczyt pokazał, że Unia Europejska nie tylko się nie rozpada, ale zmierza ku ściślejszej integracji - oceniła Pisarska.
Premier Mateusz Morawiecki udzielił w środę w Sejmie informacji o postanowieniach porozumienia, jakie zostało zawarte na unijnym szczycie. - Polska wraz z krajami Grupy Wyszehradzkiej była głosem współdecydującym i ten głos współdecydujący zadecydował ostatecznie o kompromisie, o zwycięstwie. Nasze zwycięstwo to nie tylko zwycięstwo dla Polski, to także zwycięstwo dla europejskiej solidarności - przekonywał szef rządu. Dodał także, że "Polska wraca z tego szczytu europejskiego razem z innymi państwami, głównie Europy Środkowej, jako wielki zwycięzca".
Ustalenia unijnego szczytu, a także sejmową informację premiera Morawieckiego na ten temat komentowały w TVN24 profesor Katarzyna Pisarska z Europejskiej Akademii Dyplomacji oraz doktor Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego.
- Trzeba pamiętać, że z punktu widzenia stricte finansowego to są wielkie środki. One są rezultatem tego, że Unia Europejska na skutek COVID-19 powiększyła swój budżet wielokrotnie, do prawie 1,8 biliona euro - powiedziała Pisarska. Zdaniem dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji "ta kwota dwa lata temu była jeszcze nie do pomyślenia". - COVID sprawił, że do naszej normalnej perspektywy finansowej dodaliśmy jeszcze dodatkowy fundusz rozwoju, a więc cała ta kwota jest wielka - powtórzyła ekspertka.
Według niej "to jest historyczny szczyt dla Unii Europejskiej". - Nie tylko dlatego, że udało się tą solidarność wypracować w ciągu czterech dni. Nie tylko dlatego, że udało się ten budżet unijny powiększyć wielokrotnie - a żeby powiększyć ten budżet, skądś te pieniądze trzeba wziąć. Składki członkowskie już tutaj nie starczają, więc ten budżet jest w dużym stopniu również warunkowany tak zwanym uwspólnotowieniem długu - tłumaczyła Pisarska. - A więc zaciągamy wspólnie dług jako Unia Europejska. To jest faktycznie krok do pewnej federalizacji - dodała.
- Ten szczyt pokazał, że Unia Europejska się nie rozpada. Nie tylko się nie rozpada, ale właściwie zmierza ku znacznie ściślejszej integracji - stwierdziła Katarzyna Pisarska.
"Pan premier wyciągnął rodzynki z całego ciasta i opowiedział, co chciał opowiedzieć"
Doktor Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego uznała, że w swym sejmowym wystąpieniu "pan premier wyciągnął rodzynki z całego ciasta i opowiedział, co chciał opowiedzieć". - Trudno mu zarzucić, że one (jego słowa - red.) są w całości nieprawdziwe - przyznała.
Dopytywana, jakie kwestie według niej przemilczał szef rządu, wskazywała na te, które były podnoszone podczas sejmowej debaty, która odbyła się po wystąpieniu szefa rządu. - Tam jest rzeczywiście bardzo dużo różnych elementów, które niekoniecznie gwarantują nam wykorzystanie tych środków - powiedziała.
- Po pierwsze - musimy umieć to zrobić, a mamy na to mało czasu. To jest 2021 czy 2022 rok. W 2022 roku będzie przegląd tego, co zdołaliśmy zrobić, projektów, które zdołaliśmy złożyć. Natomiast wykorzystanie środków w tych ramach finansowych, które są w tej chwili w Polsce do 2020 roku nie jest spektakularne. To jest kwestia pewnej wydajności administracyjnej, instytucjonalnej. Te środki muszą być wydawane zgodnie z pewnymi założeniami, które podnosi Unia Europejska - zwracała uwagę.
Pisarska o zapisie dotyczącym praworządności: sytuacja, z którą nie mieliśmy dotąd do czynienia
Katarzyna Pisarska stwierdziła, że w Brukseli "każdy mógł ogłosić sukces, bo zapis dotyczący powiązania praworządności z wydawaniem środków jest na tyle ogólny, że tak naprawdę, jak to będzie dokładnie wyglądało, wyjdzie w praniu".
- Jest to dosyć ciekawa sytuacja, z którą nie mieliśmy dotąd do czynienia, w której standardowo decyzje podejmowane są przez Radę Unii Europejskiej, czyli przez ministrów państw UE. Tam ten proces się zazwyczaj kończy - mówiła.
Zauważyła, iż "w konkluzjach szczytu mamy zapis, że ta sprawa będzie jeszcze wysyłana z powrotem do Rady Europejskiej, a więc na poziom prezydentów i premierów". - Nie jest jasne, po co ma być wysłana. Czy ma być pod dyskusję, czy będzie możliwość uzgadniania czy tylko właściwie rozmowy na temat tego, jak ta decyzja, która na poziomie ministrów została podjęta, w jaki sposób ona będzie realizowana - zastanawiała się dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji.
- Dopiero w momencie, kiedy taka procedura wobec któregoś z państw członkowskich będzie wszczęta, dowiemy się, co realnie oznacza ten zapis - stwierdziła.
Źródło: TVN24