Strategia NATO w stosunku do Rosji zmieni się - ocenił wiceszef resortu spraw zagranicznych Marcin Przydacz. W "Faktach po Faktach" mówił o tym, czego można spodziewać się po nadchodzącym szczycie Sojuszu. Dodał, że jego zdaniem "najważniejszym punktem" spotkania przywódców będzie przyjęcie koncepcji strategicznej NATO.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego, który rozpocznie się we wtorek w Madrycie. - Myślę, że najważniejszym punktem będzie deklaracja i adaptacja koncepcji strategicznej. Strategia NATO w stosunku do Rosji zmieni się - powiedział.
Jak przypomniał, "w 2010 roku, kiedy była przyjęta poprzednia strategia, Rosja była traktowana, nawet nazywana partnerem". - Dziś Rosja będzie nazwana strategicznym adwersarzem, zagrożeniem dla pokoju w Europie - powiedział.
Pytany, czy Rosja może zostać nazwana "wrogiem", Przydacz odparł: - Myślę, że zagrożeniem.
- Natomiast to liderzy państw będą decydować za dwa, trzy dni. Ja uważam, że to, na co będzie zgoda, to słowo "zagrożenie" dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego. I to będzie gigantyczna zmiana, przełom w myśleniu całej struktury euroatlantyckiej - podkreślił.
Wiceminister dodał, że "kolektywna obrona" zostanie podniesiona do "najważniejszego NATO-wskiego celu".
Wspomniał również o "zaadaptowaniu planów wojskowych także do tego, aby bronić NATO-wskiego terytorium od pierwszego ewentualnego momentu ataku". - Nie wyzwalać, bo już wiemy, co to znaczy wyzwalanie. Widzieliśmy Buczę, widzieliśmy Irpień. Nikt nie chce być wyzwalany. Chcemy odstraszać Rosję, żeby ona już dziś wiedziała, że nie ma szans w starciu z NATO - powiedział.
Przydacz: to jest barbarzyński akt terroru
Przydacz mówił również o poniedziałkowym ataku Rosjan w ukraińskim Krzemieńczuku. Pociski uderzyły tam w centrum handlowe. Wiele osób zginęło, dziesiątki zostały ranne.
Według niego, "wszystko wskazuje na to, że to nie jest przypadkowe bombardowanie, choć na pewno Rosja będzie wskazywała, że niedaleko jest infrastruktura krytyczna, koleje, rafineria". - Ale absolutnie nie powinniśmy tego przyjmować. To jest barbarzyński akt terroru. Celowo w moim przekonaniu uderzono w miejsce, w którym gromadzili się ludzie – powiedział.
Ocenił, że "ma to na celu zastraszenie społeczeństwa ukraińskiego, złamanie morale, ducha ukraińskiego, ale jednocześnie wysłanie sygnału na Zachód, w kierunku państw G7, przed szczytem NATO, że Rosja jest w stanie przekroczyć wszelkie bariery, nic jej nie zatrzyma na trajektorii chęci dominacji".
Wiceminister był pytany, jaka powinna być reakcja Zachodu na to, co się stało. - Myślę, że jutro na pewno stanie się to przedmiotem debaty liderów na szczycie NATO i odpowiednia adaptacja strategii, odpowiednich dokumentów, przygotowań, także wojskowych, Sojuszu Północnoatlantyckiego, będzie najlepszą odpowiedzią - stwierdził.
- Przygotowanie Sojuszu na wzmocnioną politykę obrony i odstraszania Rosji, to po pierwsze. Po drugie, kontynuacja albo nawet wzmożenie wsparcia dla Ukrainy. W tym także wsparcia militarnego i wsparcia gospodarczego - kontynuował. - Po trzecie, to jest oczywiście kontynuacja polityki sankcji - dodał Przydacz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24