Dzięki bezpłatnym szczepionkom przeciw rotawirusom liczba hospitalizacji w fińskich szpitalach spadła aż o 93 procent. W Polsce za taką ochronę trzeba, niestety, zapłacić z "własnej kieszeni". Materiał programu "Polska i Świat".
Płynna szczepionka chroni dzieci przed ciężkim przebiegiem choroby wywołanej przez rotawirusy i przed długim pobytem w szpitalu. Lekarze wiedzą o tym od dawna, bo zakażonych rotawirusami, którzy przyjęli szczepionkę, widują na oddziałach rzadko.
- Bardzo, bardzo sporadycznie. Jedne czy dwa przypadki może się zdarzyły - mówiła w rozmowie z reporterką TVN24 Anna Górska-Kot, ordynator oddziału pediatrycznego w szpitalu imienia Jana Bogdanowicza w Warszawie.
Teraz potwierdzają ten fakt fińskie statystyki. Według trwających pięć lat badań Narodowego Instytutu Zdrowia i dzięki dostępowi do bezpłatnych szczepień przeciw rotawirusom aż o 93 procent spadła liczba hospitalizacji, spowodowanych tego typu infekcjami.
W Polsce zalecane, ale nieobowiązkowe
Program powszechnego dostępu do szczepień przeciw rotawirusom ruszył w Finlandii w 2009 roku. W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Szczepienie jest zalecane, ale nieobowiązkowe. Oznacza to, że trzeba za nie płacić z własnej kieszeni.
- Niestety, przypadki hospitalizacji z przyczyn zakażenia rotawirusem są dość częste i 1/3 pacjentów to są właśnie pacjenci hospitalizowani z powodu ostrych nieżytów jelitowo-żołądkowych. A około 90 procent takich nieżytów to są nieżyty o etiologii rotawirusowej - twierdzi Anna Krysiukiewicz-Fenger, ordynator oddziału pediatrii w szpitalu imienia Świętej Rodziny w Warszawie.
Rotawirusy wywołują biegunkę i wymioty. Potocznie infekcja ta nazywana jest grypą żołądkową lub jelitówką. Dziecko jest niespokojne, odrzuca jedzenie oraz napoje. Uporczywe wymioty oraz biegunka mogą błyskawicznie doprowadzić do odwodnienia małych organizmów. Wtedy pozostaje już tylko szpital i kroplówka.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24